Na czym polega nauka kontaktu z własnym ciałem? Dlaczego jest tak ważna w okresie okołoporodowym? Wyjaśnia Beata Meinguer – doula i inicjatorka idei Błękitnego Porodu w Polsce. Jej wiedza przyda się nie tylko przyszłym mamom.
Beata Meinguer od ponad 6 lat wspiera kobiety i ich bliskich w okresie okołoporodowym. Uczy dziewczyny, jak rodzić świadomie i ze spokojem. Pomaga w przygotowaniach do porodu, zwracając uwagę na techniki relaksacji, komfort psychiczny, naukę asertywności oraz nawigowania między niespodziewanymi zdarzeniami. Nas ujęła mądrością i pozytywną energią.
Rozmawiała: Anna Michałowska
Czym jest kontakt z własnym ciałem? Jak go rozumieć nie tylko wówczas, kiedy coś nas boli?
Odpowiem na przykładzie mojej córki. Pewnego dnia wybierałyśmy się na jedne z jej zajęć i w trakcie drogi nagle powiedziała, że boli ją brzuszek. Poprosiłam, aby pomyślała, czego ten brzuszek chce, co chce jej powiedzieć. Po chwili zastanowienia powiedziała, że boli ją, bo się wstydzi innych dzieci. To jest właśnie kontakt z ciałem w wersji dziecięcej. Jeżeli to pielęgnujemy i wzmacniamy, staje się czymś naturalnym w wieku dorosłym.
Niestety, często taki kontakt umiera w miarę dorastania, bo rodzicie np. nie wiedzą, jak wspierać dzieci w odczuwaniu emocji. Kontakt z własnym ciałem to nic innego jak znajomość siebie, uważność na własne reakcje i emocje. Możemy oszukać umysł na różne sposoby, ale ciała nigdy – ono zawsze nam pokaże, co dzieje się w sferze naszej psychiki. Dzięki dobremu kontaktowi z ciałem, wiemy, czego mu potrzeba, o co trzeba zadbać, gdy coś nam doskwiera. To są przeważnie prozaiczne rzeczy, jak wystarczająca ilość i jakość snu, rozluźnienie po stresującej sytuacji itd. Jeżeli o to nie dbamy, ciało „odpłaci się” chorobą.
Kontakt z ciałem jest o tyle ważny, że pokazuje nam, czy coś nam odpowiada czy nie, choćby w obszarze relacji. Często reagujemy w określony sposób, bo tak wypada albo czujemy, że oczekuje się od nas konkretnej reakcji i staramy się to oczekiwanie spełnić. Niemniej jednak szybko poczujemy, kiedy coś naszemu ciału nie odpowiada, kiedy np. nieruchomieje albo się zaciska. Wówczas od razu wiemy, że te reakcje są po prostu narzucone, a nie nasze.
Jak czytać sygnały, które ciało nam daje? Jak je interpretować i wsłuchać się w swoje potrzeby?
Jeżeli czytanie tych sygnałów jest dla nas zupełnie nowe, to można zacząć od prostego ćwiczenia skanowania ciała. Czasem udaje się to zrobić poprzez wędrowanie myślami po poszczególnych partiach ciała – najpierw sprawdzamy, jak się czują, a potem świadomie je rozluźniamy. W sytuacji, gdy ktoś ma trudność z czuciem danej części ciała w sferze myśli czy wyobraźni, niezbędne jest dodanie bodźca dotykowego. To oczywiście kwestia indywidualna, ale takie odcięcie przed odczuwaniem może być rezultatem np. obrony przed trudnymi doświadczeniami. Powtarzamy takie ćwiczenia codziennie, dopóki nie wejdą nam w nawyk.
Na to, jak się nasze ciało czuje, warto spojrzeć w kontekście wydarzeń w życiu. Ciało je pamięta, ponieważ przeszłe doświadczenia odciskają piętno nie tylko w naszej głowie. Może się okazać, że ból pleców to coś więcej niż nieprawidłowa postawa, może to być też na przykład przewlekły stres w jakimś obszarze życia. Oprócz skanowania ciała pomoże nam również oddech. Kiedy go uwalniamy, pomaga nam wsłuchać się we własne potrzeby. Na co dzień raczej zapominamy o uważnym oddychaniu. Dlatego warto jak najczęściej zwracać uwagę na to, jak oddychamy, gdy się boimy, a jak – kiedy się stresujemy. Czy w ogóle nadal oddychamy, czy jest to tylko minimum potrzebne do przetrwania?
Nie można lekceważyć chronicznych dolegliwości, bo są sygnałem, że coś do nas nie dociera na poziomie świadomym. Gorzej, jeśli te dolegliwości przeradzają się w chorobę – ile razy to słyszeliśmy o przypadkach, kiedy jakiś stan zapalny trwał latami i nic ani nikt nie było w stanie go wyleczyć. Im lepiej i szybciej nawiążemy kontakt z ciałem, tym szybciej nauczymy się, co chce nam powiedzieć!
W ciąży ciało się zmienia, a towarzyszy temu często niewiedza i obawa. Choć to naturalne odczucia warto przekuć je w coś pozytywnego. Jak to zrobić?
Mówimy tu o procesie. Po pierwsze, trzeba zaakceptować, że świadome przygotowanie do porodu nie obejmuje tylko porodu, ale każdą ze sfer życia. Wyznaję zasadę, że jeżeli zdobywana wiedza czy przygotowanie do porodu nie porusza w nas żadnych emocji i nie zmusza do refleksji, to jest niewiele warte.
Po drugie, trzeba postarać się zredefiniować i odwrócić zwyczajowy obraz porodu, jaki został nam przekazany. Lęk przed porodem jest dziedziczony społecznie i wciąż wzmacniany. Większość z nas patrzy na niego przez pryzmat procedury medycznej i zagrożenia życia, a do ciąży podchodzi jak do choroby. To są przekonania, które warto zmieniać, bo właśnie one determinują nasze doświadczenie porodu. Otaczanie się kobietami, które mają coś pozytywnego i konstruktywnego do powiedzenia, które powiedzą nam „dasz radę!” , które przyznają, że też się bały, ale oswoiły ten lęk, będzie bardzo pomocne w tym okresie. To nie chodzi o to, aby zaklinać rzeczywistość – nastawienie naprawdę ma znaczenie, zwłaszcza wtedy, kiedy na sali porodowej trzeba skonfrontować się z nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
A jak nauczyć się takiej odwagi?
Wydaje mi się, że odwaga nie rodzi się tak po prostu. Również ta związana z otwartością na nowe doświadczenia związane z ciałem i porodem. Aby do niej dojść, osiągnąć jej wymierny poziom, potrzeba akceptacji siebie, takiej najzwyklejszej (i najcenniejszej!) dobroci dla siebie oraz stawiania siebie na pierwszym miejscu. Jestem zwolenniczką zdrowego egoizmu, który łączy się ze świadomym przygotowaniem do porodu. Kiedy znajdziemy już w sobie pokłady dobroci dla siebie i samowspółczucia, odwaga zaczyna pojawiać się automatycznie. Wówczas nawet stawianie granic zaczyna być dla nas bardziej naturalne.
Warto pamiętać, że jesteśmy dla samych siebie najważniejszym i najobszerniejszym źródłem wiedzy. Dlatego też dobrze jest ćwiczyć i pielęgnować uważność na odczucia z ciała, a wcale nie jest to takie proste. Nawet najlepszy specjalista nie będzie wiedział o kobiecie więcej niż ona sama – mam nadzieję, że to zachęci kobiety do tego, żeby przyglądać się sobie z większą czułością i zainteresowaniem. Lekarze ze swoją wiedzą i sprzętem mają nas wspierać i doradzać, ale to do nas należy ostateczna decyzja. To my nawigujemy swoim ciałem w trakcie porodu i to od nas zależy, jak bardzo się przygotujemy na to doświadczenie, jak wiele wiedzy na temat swojego ciała, mechanizmów działania i przekonań uprzednio odkryjemy.
Wstyd związany z ciałem – również naturalny i często potrzebny. Czy da się go oswoić?
To ciekawy temat i nie da się odpowiedzieć na to pytanie bez poruszenia tematu seksualności. Jesteśmy istotami seksualnymi od urodzenia, a sposób wychowania bardzo wpływa na to, jak podchodzimy do własnego ciała. I powiem szczerze, zastanawiam się nad tym pytaniem, mianowicie, co to znaczy, że wstyd związany z ciałem jest „często potrzebny”? Żyjemy w kulturze, która narzuca nam pewien kanon piękna, która mówi nam, jakie powinniśmy być i do czego w sferze ciała dążyć. A ja się na to nie zgadzam. Ten wstyd przed ciałem ma duże znaczenie w porodzie, niestety głównie negatywne. Bo jak świadomie rodzić i za ciałem podążać, kiedy w myślach i przekonaniach to ciało jest nieidealne i zawstydzające?
Jeśli wstyd jest naturalny, to po co go oswajać – myślę, że dzisiejsza obsesja piękna ten wstyd przed ciałem znormalizowała. Naturalne jest podążanie za instynktami i sygnałami z ciała, a nie postępowanie wbrew nim. Dlatego też zdecydowanie skłaniałabym się ku eliminowaniu czynników, które wstyd powodują. W sytuacji, kiedy wstyd już utrudnia normalne funkcjonowanie i uniemożliwia czerpanie jakiejkolwiek przyjemności z życia, konieczna jest z pewnością wizyta u psychoterapeuty lub seksuologa.
Dziękuję za taką odpowiedź. Inspirująca i mądra. Podsumowując tę rozmowę, proszę jeszcze o małe uogólnienie i wyjaśnienie – co dobrego przynosi nam nauka kontaktu z własnym ciałem?
Lepszą jakość życia, życie w zgodzie z własnymi potrzebami, dbałość o higienę psychiczną i zapobieganie chorobom. Jeżeli postanawiamy być matkami i mamy dobry kontakt z ciałem, to łamiemy pewien schemat tłumienia swoich emocji w imię społecznych kanonów. Stajemy się wolne i silne, a ta kobieca siła jest czymś, co mnie od lat niezmiennie fascynuje.