Bieganie szkodzi moim nogom, przez bieganie dostanę zawału – to tylko niektóre z negatywnych pogłosek krążących na temat joggingu. Niewątpliwie wymyślanych przez tych, którym po prostu brak motywacji do podjęcia większego wysiłku. Poniżej rozprawiamy się z 11 najbardziej popularnymi i powszechnymi mitami.

 

MIT 1 – Bieganie szkodzi ścięgnom i stawom!

Wiele dowodów wskazuje na to, że bieganie i związane z nim obciążenia wzmacniają nie tylko stawy, ale i kości. Biegali już nasi praprzodkowie: albo kogoś gonili, albo przed kimś uciekali. Wówczas bardziej szkodliwym dla ludzkiego zdrowia i życia był tygrys, lew czy inne zwierzę. Pomijając jednak aspekt humorystyczny – na podstawie badań przeprowadzonych kilka lat temu w Australii wykazano, iż biegające kobiety miały lepiej zachowaną strukturę mineralną kości, a biegacze mieli silniejsze kości od kolarzy.

 

MIT 2 – Po bieganiu bolą mnie nogi

Bolące nogi są nie tylko problemem biegaczy. Kłopoty z tą przypadłością mają również farmaceutki i fryzjerki. Na tę przypadłość nie ma nic lepszego jak bieg, bo to ruch właśnie zmusza nasz organizm do zwiększonego przetaczania krwi. Inną sprawą jest to, że kiedy zaczynamy biegać, nasz organizm (a w szczególności nogi) musi się przystosować do zwiększonych obciążeń. Można jednak zminimalizować ten problem przez skrócenie pokonywanego dystansu lub ograniczenie liczby treningów. Czasami problemem jest po prostu niewłaściwie dobrane obuwie.

 

MIT 3 – Kiedy biegam zaczyna mnie boleć głowa

Możliwe, że najzwyczajniej w świecie jesteś odwodniona. Nie jest tajemnicą, że większość z nas nie wypija właściwej ilości płynów w ciągu dnia. W Wielkiej Brytanii liczba ta to około 1/3 dorosłej populacji – u nas może być podobnie. Albo i gorzej. Odwodnienie, nawet najmniejsze, może spowodować nie tylko ból głowy, ale i spadek wydolności całego organizmu. Mówiąc prościej – nie będąc właściwie nawodnionym możemy czuć zmęczenie. Za właściwą ilość spożywanej wody przyjmuje się około dwóch litrów dziennie. Niektórzy, aby uniknąć problemów z bolącą głową stosują następujący trik: czterdzieści do trzydziestu minut przed biegiem wypijają powoli szklankę wody. Podobno pomaga.

 

MIT 4 – Nie znam nudniejszej czynności niż bieganie

Cóż, bieganie jest sportem dla ciekawych ludzi. W końcu prawdą jest, że przez długi czas jedynym partnerem do rozmowy jesteśmy dla siebie my we własnej osobie. Poza tym nie kto inny, tylko my sami powodujemy, że dopada nas nuda, powtarzając codziennie te same czynności. Na przykład – biegając po starych i dobrze już znanych trasach. Jako czynniki „nudotwórcze” należy również potraktować: bieganie wciąż tym samym tempem bądź bieganie w samotności. Proponujemy zejść z wydeptanej ścieżki, zwolnić lub przyspieszyć i znaleźć osobę, z którą można będzie pogadać w czasie biegu. Dodatkowym stymulantem będzie na pewno udział w biegu ulicznym!

 

MIT 5 – Aby biegać trzeba mieć ułożony odpowiedni trening

Zamiast trenować zacznij biegać. Nikt nie musi nas tego uczyć, bo w całym życiu na pewno było kilka takich momentów, gdy biegaliśmy. Choćby w dzieciństwie. Gdyby zaś przeprowadzić ankietę, w jaki sposób rozpoczynali swoje bieganie ci, którzy mają za sobą pierwsze kroki, prawdopodobnie okazałoby się, że ilu ludzi, tyle odpowiedzi. Wielość programów treningowych na pewno by nas zadziwiła. Nie ma jednej jedynej i właściwej drogi jaką należy wybrać, żeby stać się biegaczem. Jest ich wiele. Każdą z nich jednak, charakteryzuje co najmniej jedna wspólna cecha – zaczynają się od pierwszego kroku.

 

MIT 6 – Bieganie jest tylko dla maratończyków

Przecież nie biegasz, aby wystartować choćby w biegu ulicznym, tylko dla siebie. Jogging oferuje wielki wachlarz możliwości, od krótkich przebieżek po alejkach w pobliskim parku, przez bieganie po wiejskich drogach, przełaje, biegi w lesie, po polach, z górki, pod górkę… Bieganie uzależnione jest tylko od naszej wyobraźni!

 

MIT 7 – Do biegania potrzeba jest motywacja

W większości przypadków podejmujemy działania (jakiekolwiek) dlatego, że coś lub ktoś nas do tego zmotywował. Można, co prawda wyodrębnić kilka „uniwersalnych” przyczyn, dla jakich biegamy: bo na przykład wyglądamy jak pierwowzór reklamy opon Michellin, bo dotarło do nas, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu albo musimy coś zrobić z wolnym czasem. Wystarczy, że mamy już dość kłopotów ze zdrowiem, sercem, oddechem, ogólnym samopoczuciem i postanawiamy to zmienić. Zamiast przyjmować drogie lekarstwa, można zacząć biegać. Czy taka motywacja jest bardziej przekonująca…?

 

MIT 8 – Brak mi czasu

No tak. wszyscy żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, wiemy, a nasze życie z dnia na dzień wciąż przyspiesza. Większość z nas nie ma czasu, żeby pomyśleć o sobie. Bieganie daje możliwość wyrwania się z kieratu codzienności. To prawda, czasami trzeba „wyciąć” ze swojego normalnego dnia kilkadziesiąt minut, ale z drugiej strony konieczność zaplanowania dnia tak, aby znalazło się w nim miejsce na trening pozwala na uporządkowanie planu zajęć. I ostatnie – problemem nie jest pora dnia, biegać można o każdej porze dnia i nocy.

 

MIT 9 – Dostanę zawału serca

Istnieje niewielkie ryzyko zawału serca spowodowanego bieganiem. A wręcz powiem inaczej – aktywność fizyczna zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby serca. W dużym uproszczeniu – bieganie powoduje obniżenie i uregulowanie ciśnienia tętniczego oraz poprzez zwiększenie i wytrenowanie mięśnia sercowego powoduje obniżenie tętna. Nie ma bezpośrednich dowodów na to, że biegacze nie są w ogóle narażeni na chorobę wieńcową, jednak bieg na pewno zmniejszy ryzyko zachorowania.

 

MIT 10 – Nie jestem stworzona do biegania, nie wytrzymam takich odległości

Kiedyś, gdy zadyszany goniłem autobus, też mi się tak wydawało. Teraz już wiem, że kiedy najdłuższym moim dystansem było pięć kilometrów, pokonanie dziesięciu było niemożliwością. Gdy przebiegłem pierwszą dychę, uważałem półmaraton za wyzwanie ponad moje siły. Gdy przebiegłem dwadzieścia jeden kilometrów, maraton wydawał się być poza zasięgiem moich możliwości. Gdy minąłem metę maratonu, sto kilometrów wyglądało na szalony dystans, niemożliwy do pokonania. Gdy przebiegłem 100 km, półmaraton wydał się już być tylko spokojnym, delikatnym i krótkim treningiem.

 

MIT 11 – Nie mam gdzie biegać…

W to nie uwierzę, choć słyszałem to już wiele razy. Mam kolegę, który twierdził dokładnie to samo. Chciał biegać, lecz cierpiał nieopisane katusze, bo nie miał gdzie. Nie mógł biegać po szutrowych alejkach na swoim osiedlu, nie mógł biegać po wyasfaltowanych drogach ani po pobliskim lesie. On naprawdę nie widział miejsca do biegania. Tymczasem ja wiele razy przybiegałem do niego tymi samymi trasami, które dla niego się nie nadawały. Bo tak naprawdę, biegać można wszędzie. Na wsi, w mieście, na polu, w parku, po górach, po plaży… Tylko nasza wyobraźnia stanowi o tym, gdzie pobiegniemy. Znanych jest kilka dziwnych miejsc – kolega przebiegł maraton na pokładzie statku, inny trenował podbiegi na 18 schodach z parteru na piętro. Jednak najlepszym przykładem, iż biegać można wszędzie jest historia kolegi, który nie mogąc wyjść z domu, przebiegł wokół stołu w pokoju ponad 10km. On po prostu chciał, czego i wam życzę.

www.maratonwarszawski.pl

14 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.