Z okazji zbliżających się Walentynek proponujemy łopatologiczny poradnik miłosny. Nikt od niego specjalnie nie zmądrzeje, ale przecież nie o to chodzi.

Tekst: Sylwia Skorstad

poradnik miłosny

 

Idą Walentynki. Znowu! Ponownie trzeba coś mądrego na ten temat napisać, no ale co, do diaska, skoro wszystko już powiedziano? Od początku świata jest to jeden z najbardziej wałkowanych tematów! O wszystkim już było: że miłość to niebo, że piekło, hormony, wiersze, chemia, róże, warto, nie warto – wszystko, naprawdę wszystko już wcześniej napisaliśmy. Było o tym, dlaczego się zakochujemy i dlaczego nie, w kim, po co, ile to potrwa i co będzie dalej. No ile można? Od corocznego wyjaśniania, jak to wygląda z punktu widzenia nauki, nikt jeszcze się nie zakochał ani nie odkochał. Wydaje się nawet, że im więcej na ten temat wiemy, tym bardziej wszystko staje się skomplikowane.

Może zatem z okazji tegorocznych Walentynek napisać coś łopatologicznego i prostego? Tak od serca, żadnych tam odwołań do badań naukowych, statystyk ani cytatów. Taki prosty poradnik miłosny. Trzeba powiedzieć, jak jest i tyle w temacie.

Poradnik miłosny – sytuacja pierwsza: Nikogo nie kochasz? To raczej źle

Jeśli nikogo nie kochasz, to nie ma tragedii, ale statystycznie jest raczej kiepsko, bo może to oznaczać, że coś ci się w środku popsuło i wymaga naprawy. Możliwe, że naprawi to czas, ale nie zawsze da radę. Czas to nie zegarmistrz od skomplikowanych mechanizmów ludzkich serc. Istnieje ryzyko, że jeśli nie kochasz nikogo w wyniku wcześniejszej traumy i nic z tym nie robisz, to emocjonalne złamanie źle ci się zrośnie i już zawsze będziesz coś miała w środku krzywo.

Możliwe też, że nikogo nie kochasz, bo jesteś jedną z osób, które z różnych przyczyn nie są do tego zdolne. Po prostu w ich mózgu rzeczy są poustawiane trochę inaczej niż u reszty, nie ma tam dużo miejsca na empatię, a bez empatii trudno się zbliżyć do kogoś. Jeśli należysz do tej grupy, to wiedz, że TO NIE TWOJA WINA. Najlepiej, jeśli pójdziesz na terapię. Nikt ci tam nie da nowego mózgu, ale za to wyjaśni, czym różnisz się od innych, dlaczego budzi to w nich smutek i jak należy się z nimi komunikować, by unikać dziwacznej międzyludzkiej dramy, jaka zwykle wprawia cię w zakłopotanie.

Można też nikogo nie kochać z powodu problemów z bliskością. Jeśli jesteś osobą mawiającą: „Jakby się ktoś fajny trafił, to z łóżka bym nie wykopała”, to całkiem możliwe, że je masz. Teoretycznie dopuszczasz możliwość zakochania się, ale w praktyce niewiele robisz, by dać komuś szansę, bowiem w twojej głowie związki łączą się z ryzykiem i mogą się źle skończyć. Pozwól, że pobawimy się przez chwilę we wróżki piszące poradnik miłosny – jeśli nadal nic nie zrobisz, to na bank nie będzie kogo wykopywać z łóżka. Spokojna głowa, ta strategia działa.

Istnieje też ewentualność, że nikogo akurat romantycznie nie kochasz i to jest okay, żadnego niebezpieczeństwa nie ma, nie musisz sprawdzać ogłoszeń terapeutów w Internecie, luz. Lubisz być singielką albo robisz sobie przerwę na przemyślenia po ostatnim związku. To totalnie w porządku być singielką z wyboru. Życie pokazuje, że gdyby więcej osób praktykowało takie podejście, to świat byłby dużo lepszym miejscem, na którym wydawano by mniej atlasów trujących grzybów. Robienie sobie przerwy też jest psychologicznie bardzo wskazane, bo daje czas na refleksje i możliwość przełamania niewłaściwych schematów doboru partnerów.

Poradnik miłosny – sytuacja druga: Nie wiesz, czy kochasz

Jeśli jesteś w sytuacji, w której nie powinnaś kogoś kochać (np. on/ona ma partnerkę, ty masz partnera, dzieli was niewygodna relacja zawodowa, wiek lub inne czynniki), a zadajesz sobie bezskutecznie pytanie, czy tak jest, to… prawdopodobnie tak jest. Zabujałaś się, ale masz powody, aby to przed sobą ukrywać. Nie ma tragedii, nie stało się nic złego, lepiej kochać niż nie kochać, pamiętasz? Wykorzystaj ten moment, by ze sobą pogadać, przyjrzeć się sobie w lustrze na nowo. Zapytaj siebie, co się dzieje i dlaczego, a na pewno coś ciekawego odkryjesz. Jeżeli zastanawiasz się, czy porozmawiać na ten temat z obiektem zakazanych uczuć, to zastosuj taką samą zasadę, jak z tatuażem – poczekaj. Im bardziej cię kusi taka rozmowa, tym dłużej czekaj. Prześpij się z tym pomysłem, tak ze trzy-sześć miesięcy.

Uwaga! W wypadku, w którym po raz kolejny zakochałaś się w kimś, kto jest absolutnie cudowny, ale ma tylko jedną malutką, malusieńką wadę w postaci np.: żony, chłopaka albo habitu zakonnego, to prawdopodobnie masz uwarunkowaną już w dzieciństwie tendencję do obdarzania atencją ludzi niemożliwych do zdobycia. Skontaktuj się czym prędzej z zaufanymi, mądrymi przyjaciółmi albo od razu rzuć wszystkie nałogi, bo będziesz potrzebować środków na opłacenie terapii. W innym wypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziesz sobie zadawać regularnie dużo cierpienia i to ci samo nie przejdzie.

Jeśli jesteś w sytuacji, w której powinnaś kogoś kochać (np.: jesteście po ślubie, macie wspólne mieszkanie, wychowujecie razem dzieci itp.) i bezskutecznie zadajesz sobie pytanie, czy tak jest, to prawdopodobnie tak nie jest. Coś sprawiło, że przestałaś kochać, ale masz powody, aby to przed sobą ukrywać. Nie ma tragedii, nie stało się nic złego, bo zawsze lepiej coś o sobie wiedzieć niż nie wiedzieć. Im dłużej coś przed samą sobą ukrywasz, tym więcej narobisz szkody. Bez paniki. Po pierwsze, miłość w stałych związkach nie zawsze ma takie samo natężenie – w jednym roku może być odczuwalna silniej niż w drugim, może macie akurat naturalne zlodowacenie. Daj sobie czas na badanie własnych emocji, pogadaj ze sobą. Po drugie, jeśli poczujesz, że jest już naprawdę po jabłkach, a środki zaradcze nie przyniosą rezultatu, to powinnaś pamiętać, że ślub, wspólne mieszkanie, a nawet wychowanie dzieci to nie są powody, dla których ktokolwiek powinien być związany z kimkolwiek. To jest po prostu nie fair wobec każdego.

poradnik miłosny

 

Poradnik miłosny – sytuacja trzecia: Kochasz kogoś? To raczej dobrze

Jeśli kogoś kochasz, to wspaniale. Bez względu na okoliczności zawsze lepiej jest kogoś kochać niż nie kochać nikogo. To dlatego, że miłość, nawet nieodwzajemniona, ślepa, głupia i zupełnie bez sensu, pozwala się uczyć i wzrastać. Romantyczne uczucie sprawia nie tylko, że mniej śpimy, mniej jemy, zaczynamy częściej chodzić na siłownię, do fryzjera i biblioteki, ale też mamy okazję zadać sobie znowu pytania na własny temat: kim jestem, czego oczekuję, co mogę zaoferować, jakie są moje potrzeby, ile jeszcze mam czasu itp.

W przypadku kochania występuje kilka głównych konfiguracji:

1. Ty kochasz i on/ona też

Znakomicie! Bardzo fajnie się złożyło, wszystkiego najlepszego dla obojga, żyjcie długo i szczęśliwie! O to między innymi w życiu chodzi. Zanim narobicie sobie ewentualnej dziatwy, pogadajcie o tym, co naprawdę ważne, czyli: pieniądzach, seksie, aspiracjach, pomysłach na wychowanie dzieci, a także podejściu do religii oraz polityki. Pogadajcie o tym tak szczerze, jak tylko się da, zanim będzie za późno. Jeśli zgadzacie się w tych ważnych kwestiach, to brawo, już wszyscy sypiemy ryż i dzwonimy, żeby rezerwować salę w remizie. Jeśli nie, to cóż, pamiętajcie, że pogląd o istnieniu ludzi dla siebie stworzonych to kompletna bujda. Zdecydowana większość z nas zakochuje się co najmniej kilka razy w życiu.

2. Ty kochasz, a on/ona nie

Trochę smutno, ale nie ma tragedii. To NIE TWOJA WINA, że nie kocha. Nie chodzi o to, że na przykład masz piegi, słabo mówisz po angielsku, kiepsko tańczysz i jeszcze gorzej gotujesz. Jeśli ktoś chce mieć partnerkę bez piegów, z dobrym angielskim, co to świetnie tańczy i super gotuje, to jest największym znanym światu dziwakiem, uciekaj od niego tak szybko, jakby cię goniło stado szalonych bawołów. Nie zakochujemy się w ludziach, bo coś mają, a czegoś nie mają. Zakochujemy się, krok po kroku, bo coraz bardziej nam się podoba to, kim są.

To również nie jest jego/jej wina, że cię nie kocha. Nie musi, tak jak ty nie musisz kochać wszystkich, twoje prawo, aby komuś uprzejmie podziękować za awanse. Widocznie to, kim jesteś, nie współgra z jego/jej psychicznymi potrzebami. Jednym potrzeba partnerki ciepłej, innym odrzucającej, jednym współpracującej, a innym kontrolującej czy niedostępnej. Wszyscy jesteśmy na swój sposób nienormalni, naprawdę, bo mieliśmy trochę nienormalnych przodków, co historycznie się zbilansuje, jeśli stworzymy nienormalnych potomków. Postaw nie da się na dłuższą metę zagrać i nie ma żadnej potrzeby tego robić, więc nie naginaj się do cudzych psychicznych potrzeb, bo jeszcze ci kręgosłup pęknie. Odrzucenie boli jak diabli, ale to przechodzi. Dasz radę.

3. On/ona cię kocha, a ty jego/jej nie

Nie musisz nikogo kochać. Nawet 300 lat temu kobiety nie miały takiego obowiązku. Jeśli osoba w tobie zakochana potrafi utrzymać dystans, nie zamęcza cię swoimi uczuciami licząc na to, że zmienisz zdanie, pomóż jej. Nie pytaj jak, bo to skomplikowane i zależy od sytuacji. Po prostu nie bądź zołzą, pamiętaj, że każda miłość, nawet ta, o którą nie prosiłaś, to dar. Nie rozdają go na ulicy, to nie przytrafia się każdemu. Znajdź właściwe słowa, czas i empatię, spróbuj zrobić tak, żeby bolało tę osobę jak najmniej. Wymaga to szczerości, taktu, czasem brutalnych rozwiązań polegających na zamrożeniu kontaktów, a czasami czułego potrzymania za rękę. Trzymaj się zasady – nie być zołzą – a może w przyszłości ktoś zrobi to samo dla ciebie, kiedy staniesz po drugiej stronie barykady.

Poradnik miłosny – podsumowanie: Kochajmy choćby hipopotamy

Z Walentynkami jest tak samo jak ze Światowym Dniem Hipopotama (to już 15 lutego, zapiszcie w kalendarzu!) – można je obchodzić albo nie, każda postawa wobec święta jest psychologicznie i moralnie uzasadniona. Z miłością sprawa ma się inaczej, ale już nie komplikujmy, nie ma po co. Po prostu kochajmy dokąd się da, bo nie kochać w ogóle nikogo i niczego, to trochę tak, jakby tutaj być nie dość, że na bardzo krótko, to jeszcze na pół gwizdka, czyli podwójnie bez sensu.

I jeszcze jedno. Jeśli kogoś kochasz, a nie istnieją żadne niesprzyjające okoliczności przyrody oprócz twojego strachu, Walentynki to dobry moment, żeby zastanowić się, co z tym zrobić. Jak dużo masz do stracenia, a jak dużo do zyskania, jeśli zrobisz kroki w kierunku zbadania, czy istnieje scenariusz, w którym żyjecie razem długo i szczęśliwie?

Poradnik miłosny – ostatnia łopatologiczna uwaga

Jeśli dojdziesz do wniosku, że nadszedł czas, aby wyznać, co czujesz, dobierz odpowiednio słowa. Wyznanie w stylu: „od trzech lat przełknąć niczego nie mogę, bo cię kocham, a potem przez ciebie nie śpię, bo jestem głodna, chcę się z tobą zestarzeć, a może i urodzić ci gromadkę dzieci” to nie jest coś, co ktokolwiek wziąłby dzielnie na klatę. Zdecydowanie lepiej zacząć od na przykład: „Czy masz ochotę pójść ze mną w przyszłą sobotę na spacer?”

Powodzenia, a „kto pokochał, choćby błądził bezdrożami nieczułości, będzie ocalony” i tak dalej.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.