„Serotonina” to prowokująca, poruszająca, miejscami szokująca powieść, która ukazuje świat z punktu widzenia cynika stopniowo tracącego nadzieję na lepsze jutro.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Czterdziestosześcioletni Florent-Claude w przeszłości schrzanił wiele związków z kobietami. Teraz odkrył, że jego dziewczyna uprawia w jego mieszkaniu seks z innym (nie tylko z mężczyznami, ale nie wchodźmy zbyt głęboko w szczegóły, bo zrobi się bardzo niezręcznie). Choć jej nie kocha, to zdrada boleśnie go dotyka. Dowodzi mu, że entuzjazm kochanki wobec niego był tylko udawany. Nic nie jest prawdziwe, nic nie ma znaczenia.

Nie mogąc znieść widoku dziewczyny, Florent-Claude postanawia zerwać z dotychczasowym życiem. W pracy kłamie, że dostał zagraniczny kontrakt, z domu znika bez słowa, aby wprowadzić się do anonimowego hotelu. Zostaje sam na sam z depresją. Włóczy się po mieście, rozmyśla o kobietach, seksie, przeszłości i samobójstwie.

Jak na urodzinach córki kata

Kiedy niemal dwie dekady temu znajomy polecił mi wydaną właśnie w Polsce powieść „Cząstki elementarne” Houellebecqa, udało mi się przeczytać zaledwie kilkanaście stron. Nie miałam ochoty na więcej, bo książka zdawała mi się cyniczna, bohaterowie pozbawieni nadziei, akcja za bardzo przetykana pornografią, a rzeczywistość ponura jak impreza urodzinowa córki kata. O „Serotoninie” mogę powiedzieć prawie to samo, ale przeczytałam ją z zainteresowaniem.

Co się zmieniło w czasie tych niemal dwóch dekad – proza Houellebecqa czy ja? Myślę, że to drugie. Francuskiego cynika-skandalisty nie da się czytać z nastoletnią energią, wiarą i optymizmem. Jego książki zdają się wchodzić wiele łatwiej, gdy jest się już w drugiej, bardziej cynicznej połówce życia i ma się większy zakres tolerancji dla odmiennych punktów widzenia.

Anatomia depresji

Świat psychiczny Florenta-Claude’a jest szary jak niebo nad Bergen, ale on sam ma do niego dystans, który pozwala wiele fragmentów czytać z uśmieszkiem. Nie cierpi swoich imion, drwi z zadań, jakie wykonywał dla ministerstwa rolnictwa, obnaża własną niekonsekwencję, przedstawia głupotę swoich wcześniejszych decyzji. Kiedyś miał marzenia, coś chciał zmienić, na czymś mu zależało. Kiedyś nawet kogoś kochał i czytelnik wie, że to prawda, bo w innym wypadku nie potrafiłby wyznać, że:

„Prawda jest taka, że brak jednej bliskiej osoby sprawia, iż świat zdaje się martwy, a człowiek umiera lub zamienia się w ceramiczną figurkę, wszyscy ludzie zamieniają się w ceramiczne figurki, idealne izolatory cieplne i elektryczne i nic już nie może człowieka dosięgnąć z wyjątkiem cierpienia.”

Jednak tamte czasy dawno dla głównego bohatera minęły, teraz ma tylko kosmicznie wysoki poziom kortyzolu, kłopoty z erekcją, lekarza, który namawia go do kontaktu z prostytutkami i lekarstwo na depresję, dzięki któremu daje radę codziennie myć zęby.

„Serotonina” – coś o miłości

Wiele jest w „Serotoninie” interesujących obserwacji, którym warto bliżej się przyjrzeć. Florent-Claude widzi kobiecą i męską miłość jako dwa zupełnie odmienne zjawiska. Kobiece uczucie to, jego zdaniem, twórcza potęga, „najbardziej wstrząsające zjawisko naturalne” silniejsze od trzęsienia ziemi i tsunami. Zakochana kobieta poświęci wszystkie siły, zespoli ciało i duszę, aby dostać tego, którego pragnie. Mężczyzna natomiast jest w jego ocenie stroną bierną, która na tę hormonalną burzę musi po prostu jakoś zareagować:

„Mężczyzna z założenia ma w sobie więcej rezerwy, podziwia i szanuje tę eksplozję uczuć, choć nie w pełni ją rozumie, a całe to zawracanie głowy uważa za dziwaczne. Stopniowo jednak zmienia się, pozwala się zassać stworzonemu przez kobietę kłębowisku namiętności i rozkoszy.”

serotoniaCoś o milczeniu

Najbardziej przygnębia podczas lektury najnowszej powieści Houellebecqa niemoc głównego bohatera. Im bardziej pogrąża się w depresji, tym mniejsza jest jego wiara w sens działania. Przyłapuje na gorącym uczynku pedofila, ale nikogo nie zawiadamia, obserwuje powolny upadek przyjaciela, ale znajduje dla niego tylko kilka gorzkich słów, odnajduje wielką miłość z przeszłości, ale nie decyduje się z nią spotkać. Twierdzi, że nikomu nie da się pomóc, żadna cecha czy ludzki talent nie jest w stanie zrobić różnicy. To, czego nie widzi, to fakt, iż jego niezdolność do wyrażania myśli i uczuć jest tak samo skutkiem trapiących go problemów, jak i ich pierwotną przyczyną.

Zdradzany we własnym łóżku Florent-Claude sam w przeszłości wielokrotnie zdradzał. Pojawienie się dobrego tyłka w zasięgu dłoni było wystarczającym powodem, aby być niewiernym wobec najlepszej kobiety, jaką kiedykolwiek spotkał. Kiedy ta dowiedziała się o zdradzie, nie było w tej sprawie nic do powiedzenia:

„Następnego dnia dalej płakała, zbierając swoje rzeczy, a ja nadal łamałem sobie głowę nad odpowiednim sformułowaniem, prawdę mówiąc, następne dwa lub trzy lata spędziłem na poszukiwaniu odpowiedniego sformułowania, może nawet nigdy nie przestałem go szukać.”

„Serotonina” to emocjonalnie niełatwa, choć wciągająca powieść, przy której chciałoby się znieść zasadę, że nie da się uczyć na cudzych błędach.

Michel Houellebecq, „Serotonina”, Wydawnictwo Grupa Foksal

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.