Dla większości osób, które odchudzają się lub po prostu dbają o sylwetkę każde święta (a także deszczowe weekendy, przyjęcia rodzinne i firmowe itp.) bywają koszmarem. Jak nie zniweczyć dotychczasowych efektów diety, ćwiczeń i zdrowego trybu życia? Jak przy tym nie zrazić super – gościnnej cioci? I wreszcie jak oprzeć się tym fantastycznym pokusom świątecznych i „imprezowych” stołów?
Powiedzmy sobie szczerze – łatwo nie będzie… Ale jeśli zależy Ci na efektach to dasz radę! Żeby jednak było jak najłatwiej warto zawczasu niektóre sprawy przemyśleć i zaplanować.
Przy stole
Najtrudniejsze naturalnie są posiłki – w niektórych domach oznaczają one nieuniknione wielogodzinne siedzenie przy stole. Trudno – zwykle trzeba to jakoś przetrwać. Jak? Oto kilka (sprawdzonych) pomysłów.
-Miej sprzymierzeńca. Pewnie nie wszyscy siedzący przy stole wiedzą o Twojej diecie lub postanowieniu trzymania się zasad zdrowego, przemyślanego odżywiania. I dobrze – po co ci te wszystkie komentarze i porady – masz już swoją, starannie wybraną metodę. Jednak pogadaj przed ucztą chociaż z jedną zaufaną osobą i poproś o wsparcie w awaryjnych sytuacjach. Polska gościnność bywa (niemal dosłownie) zabójcza (no zjedz jeszcze jeden kawałek… nie smakuje ci… tak się napracowałam… wrrrrrrrrrrrr). Miej kogoś, kto wybawi Cię z kłopotu odwracając uwagę „dręczyciela” (wiesz, jak Ania nie jest zdecydowana to ja chętnie wezmę dokładkę… a może dasz Ani to ciastko na wynos – ona pewnie z przyjemnością zje wieczorem…). Taki sprzymierzeniec ułatwi ci wymiganie się od kolejnej porcji lub wzmocni twoje usprawiedliwienie (rozumiem Anię… też jestem strasznie przejedzony.,.. chodźmy może na spacer…).
-Nie siadaj do stołu z pustym żołądkiem. Przede wszystkim wypij szklankę wody czy jakiejś fajnej herbaty (wiadomo – dietetycy zalecają pić min. 2 litry płynów dziennie więc część tej porcji już będzie „zaliczona”). Zjedz lekkie śniadanie / obiad (zależnie od pory spotkania) żeby nie rzucić się na świąteczne przysmaki z wilczym apetytem.
-Wybieraj z głową. Jemy oczami, powonieniem i w ogóle różnymi dziwnymi zmysłami. Zwłaszcza w święta gdy wszystko jest pyszne, wyjątkowo estetycznie przygotowane i rozstawione w wielkiej obfitości. Usiądź spokojnie, rozejrzyj się i zaplanuj strategię: od czego zaczniesz (warzywa, lekkie dania), na co masz ogromną chęć i sobie nie odmówisz (zaplanuj skromną ilość), z czego możesz bez większego żalu zrezygnować, jakie dania chcesz ze sobą łączyć a jakich nie itp.
-Nie opróżniaj talerza. To doskonała taktyka pozwalająca uniknąć namawiania na dokładki. Zjedz tyle ile możesz, trzymając się zasad i planu a resztę zostaw na talerzu. Możesz dla niepoznaki poruszyć od czasu do czasu widelcem… Niech innym wydaje się, że ciągle jesz.
-Poproś o przemyślaną dokładkę. Podziękuj za drugiego kotleta w panierce i w zamian poproś o łyżkę „tej pysznej sałatki” lub „tego wspaniałego kalafiora”. Zrezygnuj z ciasta, ale spytaj czy możesz dostać ten kawałek zapakowany do domu, bo faktycznie jest przepyszne i żałujesz że już zupełnie nie masz miejsca by zjeść z przyjemnością. W ten sposób unikniesz „wciągnięcia” ogromnej porcji kalorii a osoba, która zrobiła ciasto będzie zadowolona.
Wokół stołu
-Przynieś ze sobą choć jedno danie. Podejmij się przygotowania jakiejś części świątecznej uczty i zrób lekkie danie w swoim stylu – takie, które możesz jeść niemal bezkarnie. Jeżeli nawet sałatki będą zawierać tonę tłuszczu (ten majonez!) twoje danie będzie alternatywą…
-Zadeklaruj pomoc. Jeśli wstaniesz od stołu i pomożesz pani domu nie będziesz siedzieć przy pustym talerzu zatem ominą cię niektóre dokładki i pokusy. A i pani domu będzie wdzięczna.
-Zainicjuj żywą dyskusję. Najlepiej na nie kontrowersyjny ale interesujący dla większości obecnych temat. To niełatwe zadanie więc zachęcam do przejrzenia gazet (mogą być te „plotkarskie”) i zastanowienia się czym interesują się poszczególni goście. To powinno być pomocą do „wygenerowania” dwóch – trzech dobrych tematów.
Z dala od stołu – sprytnie i przyjemnie
Dla własnego „bezpieczeństwa dietetycznego” zainicjuj jakieś aktywności inne niż jedzenie i oglądanie telewizji.
-Zaplanuj choć trochę ruchu. To może być rodzinny spacer (do zoo, do ogrodu botanicznego czy do parku w poszukiwaniu wiosny), wyprawa na basen (jeśli się odchudzasz lub brakuje ci choć odrobiny opalenizny i jeszcze krępujesz się występować w kostiumie kąpielowym sprawdź o jakiej porze jest najmniejszy tłok i zafunduj sobie piękny, duży ręcznik kąpielowy, który „zamaskuje” cię nieco w drodze z i do przebieralni), wycieczka rowerowa itp. Chodzi o to byście wspólnie, rodzinnie zrobili coś innego niż jedzenie i oglądanie telewizji. Możesz poprosić dzieci, żeby zrobiły na karteczkach spis pomysłów i niech ktoś wylosuje te, które zrealizujecie.
-Wymyśl wspólne „kulturalne”święta. Co jeszcze możecie robić w święta? Przejrzyj program pobliskich muzeów i domów kultury (koniecznie wciągnij w to dzieci!) – czasem w drugim dniu świąt organizują ciekawe przedsięwzięcia. Wybierzcie się całą rodziną do kina – jeśli Wasze zainteresowania się różnią idźcie do multipleksu gdzie każdy może oglądać inny film w innej sali. Potem można zorganizować wzajemne opowiadanie filmów. Z nagrodami za efekty specjalne czy wzbudzenie szczególnego zainteresowania słuchaczy!
-Przygotuj się na niepogodę. Może się zdarzyć, że paskudna pogoda „wytnie” wam plany wycieczkowe i spacerowe. Pomyśl o tym zawczasu, pomyszkuj po internecie i spytaj znajomych co robią w święta. Doskonałym źródłem informacji są, jak zwykle, rodzinne dzieciaki. Ale także „starszyzna” – przecież wiele babć, cioć i dziadków doskonale pamięta czas gdy komputery nie istniały a telewizory były rzadkością. Może opowieści rodzinne, rozpoznawanie krewnych na starych zdjęciach, wspólne rysowanie drzewa genealogicznego, oglądanie „wykopanego” w piwnicy żelazka z duszą i samowara? Sprawdzić się może również głośne czytanie ulubionych fragmentów książek, zabawa w kalambury, wzajemna nauka (wnuki uczą dziadków wyszukiwania w Googlach, dziadkowie przyszywania guzików). To tylko garść pomysłów – z pewnością każdy może znaleźć coś swojego, ciekawego dla niego i jego rodziny. A może podzielicie się swoimi rozwiązaniami w Repce?
Z życzeniami udanych Świąt
Agnieszka M. Staroń
coach, trener, mediator
maga-consulting.pl