Alergia pokarmowa to problem coraz powszechniejszy. Jedynym na nią sposobem jest wyeliminowanie z diety uczulających produktów i totalna zmiana sposobu odżywiania. Skomplikowane? Teraz trochę mniej, bo w księgarniach pojawiła się książka „Mama alergika gotuje tradycyjnie”.
Rozmawiamy z jej autorką, blogerką Katarzyną Jankowską
Co skłoniło Panią do założenia bloga mamaalergikagotuje.pl?
Mój syn od urodzenia cierpiał na alergię pokarmową. Gdy skończył 4 lata, pojawiła się u niego także alergia na pyłki traw, zbóż i drzew. Jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Przeszliśmy na ścisłą dietę eliminacyjną (od zawsze bez mleka i jajek, a wtedy także bez glutenu, cukru, wielu warzyw i owoców, barwników, konserwantów i dodatków do żywności). Musiałam nauczyć się gotować tak naprawdę od początku. Zaczęłam szukać książek na temat alergii, zaglądać na fora internetowe i zagraniczne strony poświęcone diecie alergika. Na bazie kilku składników musiałam przygotować synowi codzienne posiłki, a 6 lat temu nie było tak szeroko dostępnego i bogatego asortymentu dla alergików, jaki mamy dziś. Żeby zrobić zakupy, poświęcałam cały dzień i jeździłam do kilku miejsc w Warszawie, a potem wracałam do domu z niewielką ilością gotowych produktów. Na pomoc przyszła moja mama, która, mając większe doświadczenie w kuchni, próbowała wyczarować bezpieczne wersje podstawowych dań. Upiekła chleb bezglutenowy, zrobiła pierogi i ciasteczka. Po kilku miesiącach nie byłam już taka przerażona, stworzyłam wiele dań specjalnie dla mojego alergika. Gotowałam wówczas oddzielne posiłki dla niego i reszty rodziny.
Na wizytę do prowadzącej go wówczas pani doktor przynosiłam jego tygodniowe menu.
Pani alergolog chciała mieć obraz tego, co syn jadł, aby wywnioskować, na co mógł zareagować alergicznie oraz ocenić, czy jego dieta nie jest zbyt uboga. Pewnego dnia zaproponowała, że pokaże nasz jadłospis innym mamom alergików, które stale mówią, że się nie da gotować bez mleka i jajek. Przyszła mi wtedy do głowy myśl, żeby podzielić się tym, co już potrafię, z innymi rodzicami, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, jak ja byłam wcześniej. I tak założyłam blog Mama Alergika Gotuje.
Po blogu nadszedł czas na książkę Mama Alergika Gotuje Tradycyjnie. Jak powstawała?
O tym, aby zebrać moje przepisy i wydać w postaci książki, zaczęłam myśleć 2 lata temu. Własna książka stała się marzeniem, które postanowiłam zrealizować. Mój syn przyczepił na lodówce karteczkę, na której napisał „Będziesz miała książkę”! Nie mogłam go zawieść. Na blogu zgromadziłam już wtedy ok. 400 potraw. Dziś jest ich ponad 600, wszystkie bez mleka, jajek, soi, orzechów, kakao, selera, miodu. Zastanawiałam się, jaki materiał zaprezentować w mojej książce i doszłam do wniosku, że przepisy na tradycyjne potrawy będą najlepszym wyborem. Swoją przygodę z gotowaniem dla alergika zaczynałam w końcu właśnie od przerabiania tradycyjnych dań na wersję bez alergenów. Do współpracy zaprosiłam moją mamę, czyli babcię Bronię. Chciałam, żeby była przykładem dla innych babć. Materiał gromadziłam cały rok. Stworzyłam ok. 250 nowych dań. Wykorzystałam także przepisy, które były zgromadzone już na blogu. Wzbogacona o kilka lat doświadczeń, przerobiłam je na jeszcze zdrowsze. Zauważyłam, jak wielki problem stanowi dla wielu osób gotowanie bez mleka, jajek i glutenu, skupiłam się więc na przygotowaniu przepisów w wersji najtrudniejszej, czyli bez wielu uczulających składników.
Jakie przepisy w niej znajdziemy?
Ostatecznie moja książka została podzielona na dwie części. Pierwsza zawiera dania na co dzień, takie, które najczęściej pojawiają się na naszych stołach. Większość z nich to tradycyjne potrawy kuchni polskiej. Podzieliłam je na śniadania, zupy, dania z warzywami, z owocami, z mięsem, desery oraz podstawowe dodatki. Druga część, która ukaże się na wiosnę, będzie zawierała przepisy na wyjątkowe okazje. Znajdą się w niej m.in. potrawy na Boże Narodzenie, Wielkanoc, Tłusty Czwartek czy urodziny.
Czy książka jest przeznaczona wyłącznie dla alergików?
Książka zawiera 100 przepisów bez mleka, jajek, soi, orzechów, kakao, miodu, selera. 78 z nich dodatkowo nie zawiera glutenu. 81 przepisów jest wegańskich, a 87 nie zawiera cukru. Krótko mówiąc to książka dla alergików, osób na diecie bezglutenowej, wegańskiej, wegetariańskiej oraz wszystkich zainteresowanych różnorodnym, zdrowym odżywianiem.
Co to jest alergia pokarmowa?
To temat, nad którym pracuje obecnie wielu lekarzy i badaczy. Najprościej można ją określić jako immunologiczną, nieprawidłową reakcję organizmu na spożyty pokarm. Inaczej mówiąc to nieprawidłowa odpowiedź naszego układu odpornościowego na to, co jemy. Spożycie pokarmu, który danej osobie szkodzi, wyzwala w ciele szereg mechanizmów, które objawiają się chorobą zarówno ze strony układu pokarmowego, oddechowego, jak i skóry. Czasami zjedzenie niewielkiej ilości alergenu np. orzeszków czy białka jajka, może doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego, a nawet śmierci. Do najczęściej uczulających alergenów zalicza się tzw. wielką ósemkę czyli białka mleka krowiego, białka jajka kurzego, soi, pszenicy/zbóż, orzeszków ziemnych, orzechów, ryb oraz mięczaków i skorupiaków.
Gdzie szukać inspiracji czy informacji o zamiennikach?
W mojej książce, we współpracy z dietetyczką opisałam podstawowe alergeny oraz wskazałam, których produktów należy unikać i czym je w diecie zastąpić. Na moim blogu znajduje się też zakładka MAGiczne produkty, w której opisuję zamienniki najczęściej stosowane w mojej kuchni. Gotowanie dla osób z ograniczeniami w diecie na początku trochę przeraża. Dziwnie brzmiące nazwy składników, inna struktura potraw czy nowe smaki mogą zaskakiwać. Jeśli jednak naszym celem jest zdrowsze życie i urozmaicona dieta, musimy dokonać pewnym zmian!
Dlaczego jedzenie jest takie ważne? Jak zmienić nawyki żywieniowe na zdrowsze?
Wierzę, że jesteśmy tym, co jemy, że jedzenie leczy nasz organizm i że właściwym odżywianiem możemy zapobiec wielu chorobom. Moim zdaniem nawyki żywieniowe najlepiej zmieniać stopniowo. Uważam, że owoc zakazany smakuje lepiej, więc drastyczne zmiany, jak np. całkowite odstawienie cukru, mogą nie przynieść efektu. Ponieważ organizm uzależnia się od cukru, więc będzie się go mocno domagał. Czasami rodzina kręciła nosem na kolejne moje kulinarne czary-mary. Przyjęłam więc zasadę małych kroków. Podsuwałam im po łyżeczce czegoś nowego, na co patrzyli podejrzanie. Mówiłam „spróbujcie, a zobaczycie, jakie to dobre”. Poznawali smak, przyzwyczajali się do niego. Przy następnym podejściu były już dwie łyżeczki, a potem zielone zupy, jaglanki czy owsianki znikały z talerzy zanim się obejrzałam.