Jeśli prawdą jest, że wszyscy ludzie czują się osamotnieni, to jedynacy są wśród nich najbardziej samotni.


Przez cale życie jestem outsiderem. Nie robię z tego zbytniej tragedii, ale po prostu stwierdzam: życie jedynaka to nieustająca samotność. Nigdy nie należałem do żadnej grupy. Zawsze czułem się nieco na uboczu, na zewnątrz. Grupy mnie wcale nie odrzucały, to ja sam świadomie trzymałem się z daleka. Czasami rzeczywiście chciałem do jakiejś paczki należeć, lecz generalnie czuję się lepiej stojąc gdzieś na skraju, nie całkiem wewnątrz… może właśnie tak mi wygodniej? Na zewnątrz? Po prostu nie odpowiada mi bliskość, jaka jest tam w środku. Za dużo ludzi. Chcę mieć poczucie, że mogę się od nich odciąć, kiedy tylko zapragnę.

 

Jeśli prawdą jest, że wszyscy ludzie czują się osamotnieni, to jedynacy są wśród nich najbardziej samotni. Ze wszystkich doświadczeń, o których nam mówiono, uczucie swego rodzaju odseparowania, bycia na zewnątrz grupy pojawia się u jedynaków najczęściej i jest najgłębiej zakorzenione. W trakcie gromadzenia materiału, obserwując tak zwany język ciała – wyraz oczu, ton westchnień, przyjmowane pozy itd. – nauczyliśmy się rozpoznawać, kiedy nasi rozmówcy dotykali tego tematu. Zasypywała nas lawina identycznych niewerbalnych komunikatów, które sygnalizowały, że w jakimś sensie każdy jedynak jest zawsze sam.

 


Mój Boże, no tak! Zawsze sam, nawet wśród tłumu.

Och, gdybym tak od początku wiedziała, że wszędzie jest pełno jedynaków, którzy czują tak samo jak ja! Jeśli jesteś jedynakiem, w pewnym sensie zawsze jesteś sam. Izolacja to stan, w którym jako jedynak czujesz się całkiem naturalnie – choć bywa ci przykro. Jest to jednak dla ciebie najwygodniejsze, bo dobrze to znasz.
Widzę siebie jako samotną postać – zawsze sama. Mam straszną potrzebę samotności. W pewien sposób zawsze czuję się sama. Od wczesnych lat stale towarzyszyła mi świadomość, że chcę mieć brata lub siostrę. Dla mnie wynika z tego jedna wielka korzyść – jesteś jedyny… Nie ma nikogo więcej.

 

Potrzeba zachowania gdzieś w głębi serca niewielkiej, ukrytej przed światem przestrzeni może rzeczywiście stanowić immanentną cechę człowieczeństwa, lecz jedynacy dążą do zaspokojenia tej potrzeby dużo bardziej zdecydowanie: Zawsze czułam się sama. Całkowicie. Kiedy jestem zdenerwowana, to mimo że mam partnera, nadal potrafię się czuć tak, jakbym to wszystko w sobie dusiła. Nie umiem tego wyrzucić – to mi się wtedy wydaje takie nienaturalne. Jestem świadoma mego zamknięcia się. Potrzebuję własnej przestrzeni, a ludzie nie zawsze to rozumieją. Czasem mam ochotę posiedzieć w domu, kiedy jest w nim pusto. Jeśli nie mam dość przestrzeni, to tworzę ją sama. Niektórzy znajomi twierdzą, że się izoluję. Nawet będąc na wakacjach z przyjaciółmi chętnie włóczę się sama. Mam taką wewnętrzną część, tylko dla siebie, gdzie nikt mnie nie będzie nachodził.

 

Co rozumiemy przez zwrot: „zawsze sam”?

Z pewnością nie chodzi nam tu o pustelnika zamkniętego w eremie ani o rzesze ludzi opuszczonych przez wszystkich. W pojedynkę – to nie znaczy w poczuciu osamotnienia. Rzeczywiście czuję się samotny – choć nie zawsze jestem osamotniony. Moim zdaniem to wielka różnica. Jako jedynak naprawdę dobrze znam różnicę między byciem samemu a poczuciem osamotnienia – między nimi jest przepaść… Gdybym został zamknięty w pojedynczej celi, to bym potrafił świetnie się zająć, np. grą w futbol dmuchany kulkami z kłaczków zdjętych z ubrania… Nie siedziałbym bezczynnie.

 

Chociaż samotność jedynaka może podlegać zmąceniem przez nakładające się poczucie osamotnienia i z niego się właśnie wywodzić, to jednak więcej ma wspólnego z odrębnością i oderwaniem niż z poczuciem opuszczenia. Jaka to różnica? Osamotniony możesz się poczuć nawet w towarzystwie. Zawsze sam – owo poczucie odseparowania – to stan permanentnego niewiązania się z nikim i z niczym do końca. Pewien jedynak wyłożył to bardzo zwięźle: Mam w sobie miejsce, w którym się chronię. Mogę się w nim zamknąć i odgrodzić od świata i ludzi.

 

Nie zawsze musi to mieć zabarwienie negatywne. Niektórzy z naszych rozmówców cenili sobie ten stan i hołubili chwile przeznaczone tylko dla siebie, zawsze przyjmując je z zadowoleniem: Wrócić wieczorem i nie zastać nikogo. Nikogo, z kim musiałbyś rozmawiać ani komu musiałbyś okazywać zainteresowanie… Co za rozkosz! Bardzo lubię być sama. W małżeństwie to naprawdę wielkie święto, kiedy masz dzień tylko dla siebie albo kiedy wszyscy dokądś sobie pójdą.

 

Pamiętam, że raczej stroniłem od ludzi, ale jak przyszło co do czego, potrafiłem nawiązywać przyjaźnie i do tej pory mam kolegów ze szkoły, z którymi jestem w kontakcie. Ale trzymałem się na uboczu, bo po prostu lubiłem być sam. Większość jedynaków potrzebuje okresów odizolowania, by móc cieszyć się własną przestrzenią, do której tak mocno przywykli. Kiedy jedynacy czują się sami?  Zawsze. Jedynacy zawsze czują się oderwani i samotni, lecz istnieją pewne szczególne obszary życia, w których lepiej sobie ten stan uświadamiają.

 

Jill Pitkeathley, David Emerson, Jedynacy, wyd. Santorski i S-ka, 2007
Podkreślenia i skróty pochodzą od redakcji.
16 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.