To, jak się czujemy, wpływa na nasz wyraz twarzy i zachowanie. Na tej samej zasadzie zachowanie i wygląd może wpływać na nastrój. Czy zachęta: uśmiechnij się, a będzie lepiej, naprawdę działa? 

Tekst: Sylwia Skorstad

uśmiechnij się

 

Daniel Fryer, specjalista terapii poznawczo-behawioralnej z piętnastoletnim doświadczeniem, opisał niedawno na portalu „psychologytoday.com” doświadczenie, które mocno go zaniepokoiło. Pewnego wieczora zaczął niespodziewanie płakać. Nie czuł się szczególnie smutny, ale gdy po całym dniu pracy wreszcie miał okazję usiąść i odpocząć, łzy same zaczęły płynąć. To samo zdarzyło się kolejnego i następnego dnia. Żaden psycholog nie ignoruje tak oczywistych informacji wysyłanych przez własne ciało, zatem Fryer zaczął analizować swój nastój.

„Czyżbym był aż tak smutny?” – zastanawiał się leżąc samotnie w ciemności. „Pewnie jestem, ale dlaczego aż tak bardzo? Czy cierpię na depresję? Może coś spowodowało, iż otworzyłem drzwi do zapomnianej traumy, a może po prostu radzę sobie z problemami wywołanymi przez pandemię gorzej niż mi się wcześniej zdawało?”

Wkrótce niepokój przerodził się w głęboki smutek i strach o przyszłość. Po kilku dniach zdołowany psychoterapeuta udał się na coroczną wizytę kontrolną do okulisty. Lekarz odkrył, że ma bardzo zmęczone oczy, bowiem dużo czasu spędza przed ekranem komputera. W czasie pandemii Fryer pracuje ze swoimi pacjentami online i każdego dnia przez wiele godzin wpatruje się w ekran. Okulista wyjaśnił mu, że to nie jego nastój, ale oczy potrzebują pomocy, zapisał krople oraz polecił dłuższe przerwy od pracy przy komputerze.

Ta historia skłoniła Fryera do tego, aby po raz kolejny przypomnieć sobie, iż nastrój jest nierozerwalnie związany z fizjologią, co czasem działa na naszą niekorzyść, a czasem wręcz odwrotnie.

Magia uśmiechu

W kilkunastu eksperymentach prowadzonych z wykorzystaniem neuroobrazowania mózgu dowiedziono, iż sama tylko zmiana miny może poprawić nastrój. Kiedy skłaniamy się do uśmiechu, mimo że nie jest nam wesoło, mózg zaczyna pobudzać wydzielanie hormonów wspomagających dobry nastrój. Wystarczy przez kilkanaście sekund potrzymać ołówek w ustach (co wymusi wyraz twarzy przypominający uśmiech), by doprowadzić do tak zwanego mimicznego sprzężenia zwrotnego.

Trik z udawaniem emocji do czasu, aż staną się chemiczną prawdą, działa nie tylko w przypadku wyrazu twarzy. Można poczuć się kimś odważniejszym, po prostu unosząc ramiona i wkraczając na scenę niepokojących wydarzeń bardziej raźnym krokiem niż zwykle. Tak jak ciało reaguje na emocje, tak i emocje mogą zareagować na komunikaty płynące od ciała, zatem nie zaszkodzi spróbować. „Keep faking it until you make it” radzi Daniel Fryer, czyli namawia do tego, aby pracować ze swoim ciałem jak ze skrzynką pełną narzędzi służących do reperowania popsutego nastroju.

„Magia” wynikająca z robienia „dobrej miny do złej gry” nie rozwiąże prawdziwych problemów, nie sprawi na przykład, że odzyskamy utraconą pracę, ukochana osoba wybaczy nam popełniony błąd, a obostrzenia związane z pandemią koronawirusa znikną w ciągu jednego dnia. Może jednak spowodować, że poczujemy się lepiej ze sobą, a wtedy będzie nam łatwiej poszukać nowej pracy, przeprosić ukochaną osobę czy łagodniej znieść niedogodności wynikające z obowiązujących restrykcji.

Ważne jest, aby mieć świadomość, iż ten znany już Karolowi Darwinowi trik stosujemy celowo, żeby przekonać mózg do zmiany swojego emocjonalnego nastawienia. Nie chowamy się przed problemami pod gruby dywan ignorancji, nie zaprzeczamy ich istnieniu, tylko świadomie mówimy sobie: „Okay, może dzisiejszy dzień nie jest moim ulubionym, ale spróbuję coś na to poradzić”.

Więcej na temat sztuczki z ołówkiem: https://brightside.me/wonder-curiosities/why-a-pencil-in-your-mouth-can-make-you-happier-799018/

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.