Płci sobie nie wybrałyśmy, nie miałyśmy na nią nawet wpływu. Niektórzy – głównie mężczyźni –  przekonani są zresztą, że fakt, że nie urodziłyśmy się chłopczykami jest dla nas bardzo bolesny.



Wojciech Eichelberger w „Kobiecie bez wstydu i winy” pisze, że być może (dzięki za to „być może”) dziewczynka już w łonie matki czuje, „że atmosfera wokół niej nie jest zbyt przychylna”  i „będzie musiała wynagrodzić swojej mamie, swojemu tacie i całemu światu rozczarowanie, jakim niechcący się stała”.

Mniej otwarcie niż Freud, który mówił wręcz, że zazdrościmy mężczyznom penisa, nasz rodzimy psychoterapeuta  i autor  pisze: „Mama odczuwa niechęć, a czasami z trudem ukrywany przed samą sobą odruch obrzydzenia, gdy musi zmieniać Małej Dziewczynce pieluszki i dbać o czystość jej genitaliów.”  Jestem  matką dwóch kobiet (wcześniej dziewczynek) i nawet przez chwilę nie żałowałam, że sama jestem kobietą, a kiedy miało się urodzić moje drugie dziecko, marzyłam, żeby była to dziewczynka.

Lista niemocy

Może zatem te wnioski nie do końca są prawdziwe i uniwersalne, może dotyczą pewnych kobiet.  A może są mężczyźni, którzy chcieliby być kobietami? Bo że są tacy, co chcą mieć córkę, nie mam wątpliwości. Tak czy inaczej – nie wybieramy przyjścia na świat, płci, faktu, że trzeba z niego odejść. Nie wybieramy naturalnego koloru oczy, włosów i tendencji naszego ciała; nie wybieramy poziomu inteligencji i typu temperamentu. Nie wybieramy naturalnych rodziców, ni miejsca i warunków naszego dzieciństwa. Już jako dorosłe studentki, czy uczennice nie mamy wielkiego wpływu na programy szkoły czy wyższej uczelni. Życie społeczne, także raczy nas wieloma faktami, na które nie mamy wpływu.  Oho, wyszła mi spora „lista niemocy”.  Nawet jestem nieco zdziwiona, bo od lat żyję w przekonaniu, że mam wybór.

Wszystko to powoduje, że nie zastanawiając się nad tym głębiej, z dnia na dzień utwierdzamy się w przekonaniu, że „już takie jesteśmy”,  że mamy ograniczone możliwości działania, bo ograniczają nas tak zewnętrzne jak i wewnętrzne warunki, choćby „szklany sufit”, że „musimy” jedno, a „nie możemy” drugiego. Często przy tym tłumaczymy, że to przez to,  że  różni „oni” tak organizują naszą rzeczywistość.  „Oni”-  to rodzice, mężczyźni, pracodawcy, rząd, ale także bliżej nieznane siły. Tłumacząc sobie w ten sposób okoliczności i nasze zachowania, czujemy się po trosze  zwolnione z odpowiedzialności za swoje działania. Ratuje to  nas od poczucia winy, ale nie od uczucia niespełnienia, frustracji czy bezsilności. To z kolei  może  powodować albo cierpienie, żal i zniechęcenie albo złość, gorycz i gniew.  A z tego płyną potem nasze zachowania, które – nic dziwnego, wziąwszy pod uwagę pobudki – utwierdzają nas w słuszności przekonań. Wychodząc w działaniu ze złych założeń, trudno jest osiągnąć dobre wnioski … efekty.

Rzeczywistość jest nasza!
Kluczowe słowa w moim wywodzie to „nasza rzeczywistość” Otóż to – nasza! Nie „ich”, nie czyjąś, ale moją osobistą przestrzeń mam rozumieć właściwie  i działać w niej tak, żebym była szczęśliwa i spełniona, na każdym etapie mojego świadomego życia. Człowiek, zatem także (jeśli nie przede wszystkim) kobieta,  ma świadomość, w tym – ponoć unikatową dla naszego gatunku – samoświadomość.  Wraz z pojawieniem się samoświadomości, pojawia się możliwość wyboru, której towarzyszy – nieodłącznie, czy chcemy czy nie – odpowiedzialność i… konsekwencje. To o tym mówi Pismo Święte, czy jak wolą inni – rajski mit zachodniej cywilizacji. Owoc z Drzewa  Dobrego i Złego to owoc samoświadomości, której Ewa mogła co najwyżej nie przyjąć, pozostając w ciągłości z Bogiem –  tak można tłumaczyć mit w kategoriach idealistycznych … W wersji materialistycznej –  Ewa nie miała wyboru, samoświadomość wytworzyła się w toku ewolucji. I – o dziwo – okazuje się, że to kobieta szybciej ją odczuła.  Patrząc na moich klientów i klientki, wcale mnie to nie dziwi.  W olbrzymiej większości mamy wyższą samoświadomość. Namawiam zatem nieustannie, by koncentrować ją głównie na naszej sile, nie na ograniczeniach i słabościach.

Lista mocy

Nie wybieramy przyjścia na świat, ale możemy poznawać to miejsce i udoskonalać je. Możemy cieszyć się życiem, tworząc za sprawą wyborów świat piękniejszy i lepszy. Możemy wybierać co myślimy o świecie, jakich słów używamy i na co w nim patrzymy. Nie wybieramy dnia śmierci, ale możemy dokonywać wyborów, które każdy dzień będą czyniły wartościowym i wybierając określony styl życia, możemy je znacznie przedłużyć.

Nie wybieramy przyrodzonych atrybutów naszego ciała, ale możemy wybrać najlepszą dla niego oprawę. Kolor oczu, włosów, stroje, sylwetka… To wszystko jest w zasięgu naszego wpływu, trzeba tylko chcieć i działać. Inteligencję zawsze możemy podwyższyć, istnieje bowiem tak zwana strefa najbliższego rozwoju. Ponadto istnieje jeszcze inteligencja duchowa, którą każdy może rozwijać poprze właściwe wybory w swoim życiu. A jeśli wybierzemy, by przy użyciu tej inteligencji, jaką posiadamy, inwestować w wiedzę, w uczenie się czegoś, co nam się podoba, też pewno znajdziemy spełnienie.

Kształtu edukacji polskiej nie wybieramy, ale to jak podejdziemy do nauki – tak. Temperament również został nam niejako dany, ale za sprawą relaksacji i medytacji albo ćwiczeń energetyzujących możemy go zoptymalizować.  Dzieciństwo jest już za nami, to pewne. Jest jednak w nas i to my możemy mu nadać nową, lepiej nam służąca interpretację.  Odpuścić winy innym. Z nieszczęść i błędów, tak innych jak i naszych, wyciągnąć wnioski i… korzyści. Pozbyć się poczucia krzywdy czy wyrzutów sumienia. Jeśli trzeba – skorzystać z pomocy psychoterapeuty.  A potem z takim bagażem, jaki chcemy zabrać, żyć tu i teraz. Obraz życia społecznego to w dużym stopniu obraz przedstawiany nam przez telewizje i media w ogóle. Ależ to nasz wybór co czytamy, oglądamy i… jak często. Naszym wyborem są również przyjaciele, znajomi i rozmowy jakie prowadzimy.  Są nim również wartości, które cenimy i które chcielibyśmy wprowadzać w życie. Możemy wreszcie wybrać swój charakter, jego stałe udoskonalanie. Łączy się to z pewną pracą, ale właśnie dlatego czasami uważamy, że coś „musimy” lub czegoś „nie możemy”, że nie chcemy się zgodzić na konsekwencje, jakie łączą się z każdym wyborem. To nie to, że nie mamy wyboru. Konsekwencji ponieść nie chcemy. Mamy prawo! Tylko pamiętajmy, że jest to nasz wybór. Każdy świadomy wybór wzmacnia naszą siłę, każde odruchowe działanie, połączone z usprawiedliwieniem, zabiera ją nam. Jesteśmy kobietami. Płci też nie wybieramy. Możemy jednak uczynić ją naszą siłą lub słabością.

Cokolwiek zrobisz w dzień kobiet – pójdziesz na manifę, przyjmiesz pełna wdzięczności kwiaty od kochanego mężczyzny, zrobisz coś wyjątkowego dla siebie, spotkasz się z innymi kobietami, by radować się kobiecością, czy pomyślisz o tym, jak wielu z nas nie jest to jeszcze dane… A może sięgniesz po to wszystko? Rób to z pełnym poczuciem własnego wyboru płynącego z samoświadomości i przejmij pełną odpowiedzialność tak za działania, jak i ich konsekwencje. To daje siłę.  Życzę jej nam wszystkim.

Iwona Majewska – Opiełka
psycholog, założycielka Akademii Skutecznego Działania,
trenerka liderów, tłumaczka,
autorka wielu książek, min.: „Czas kobiet”, „Droga do siebie”
prowadzi blog: www.majewska-opielka.pl

4 komentarze
  1. Witam.Ja jestem transwestyta i transseksualista.Od ponad 30 lat przebieram sie za kobietę i chodze ubrana jak kobieta.Nie ma nic piękniejszego jak bycie kobieta Czuc w każdym caly na sobie damska bieliznę mieć duży biust zapinać pończochy robić sobie makijaż czy malować paznokcie.I czuc to ciągle seksualne podniecenie.Uwielbiam byc kobieta.Chodzi po sklepach kupować damska bieliznę przymierzac stanik szpilki i kiecki.CUDO.POZDRAWIAM

  2. Do tego, co napisała Autorka, dodam za lekturą Projektu szczęśliwe Małżeństwo Hala i Jenny Runkel, że łatwiej, o wiele łatwiej jest w związkach tym kobietom, które mają wysoką samoocenę. Realistycznie wysoką, nie zaś megalomańsko. Kobiety takie traktują równie wysoko ukształtowanego mężczyznę jak przyjemny dodatek do życia, a nie warunek tego życia sine qua non.

  3. Co za bzdura! Bycie kobietą jest milion razy lepsze od bycia facetem! Chociaż nie mam porównania ;) Ale powiedzmy sobie szczerze, czy faceci mogą sobie kupować takie koronkowe cudeńka jak ostatnio nabyłam w kris line? No raczej nie. Kolorowe kosmetyki? Fryzjer? Ja tam uwielbiam być kobietą :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.