Współczesne Amerykanki deklarują niższy poziom szczęścia niż pokolenie ich matek. Zdaniem psychologów na drodze do szczęścia stają nam wszystkim mity, z którymi można i należy się rozprawić.
Tekst: Iza Kołodziej  

 

W cyklicznym ogólnonarodowym badaniu GSS Amerykanie sprawdzają między innymi poziom szczęścia obywateli. Okazuje się, że od kilkunastu lat uczucie zadowolenia systematycznie spada wśród kobiet i to bez względu na ich wykształcenie, pozycję społeczną, aktywność zawodową, wiek i stan cywilny. Kobiety są mniej zadowolone od mężczyzn i mniej zadowolone niż były panie pytane o samopoczucie w roku 1972.

 

Część psychologów oraz publicystów, w tym autorka poradników psychologicznych Paula Davis-Laack, zwraca uwagę, że zaczęłyśmy warunkować swoje szczęście od wypełnienia stawianych sobie warunków. Zakładamy, że będziemy szczęśliwe, o ile tylko na przykład: będziemy więcej zarabiać, schudniemy, znajdziemy męża, urodzimy dzieci, nauczymy się języka obcego, zmienimy pracę. Okazuje się jednak, że poziom szczęścia nie zmienia się po zrealizowaniu celu. Subiektywne poczucie szczęścia jest za to w dużym stopniu zależne od tego, jak myślimy o sobie, czy mamy uczucie kontroli nas losem oraz zdajemy sobie sprawę, iż życie składa się z etapów, w których rzeczy złe, podobnie jak dobre, z czasem przemijają. Szczęśliwe czują się nie te panie, które mają najwięcej pieniędzy, szczupłą sylwetkę albo idealnie wychowane dzieci, ale te, które rozumieją siebie i są wierne własnym zasadom.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zamiast zatem odkładać szczęście na potem i dręczyć się przeklętym „gdybym tylko”, lepiej zastanowić się nad tym, jak wziąć ster życia we własne ręce. I dokąd pożeglować.

30 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.