Samotność może być wyborem, alternatywą codzienności. Może dawać chwilę wytchnienia, okazję o bycia sam na sam ze swoimi marzeniami, myślami, troskami. Bywa potrzebna. Doceniana jest wówczas, kiedy nie jest dominującą cechą naszego życia. Na ogół lubimy przebywać z innymi ludźmi. Nawet skrajni introwertycy większość swojego życia spędzają w grupie.
Inaczej dzieje się w grupach społecznych, w których obowiązują jasno sprecyzowane lub ukryte reguły zachowań, wartości i przekonań jej członów. Zachowania konformistyczne są wówczas wynikiem obawy przed odrzuceniem a równocześnie przejawem chęci bycia podobnym, akceptowanym i lubianym. Ten rodzaj wpływu nazwany został normatywnym wpływem społecznym. Zgodnie z teorią wpływu społecznego, sformułowaną przez Bibba Latanego – jednego z najbardziej znanych psychologów społecznych, siła wpływu rośnie wraz ze spójnością grupy, atrakcyjnością czy stopniem bezpośredniości jej oddziaływań.
Nie bez znaczenia jest również kultura, w której żyjemy, obowiązujące w niej normy i wartości: indywidualizm, posłuszeństwo, cechy osobowości. Jak donoszą badania, w kulturach indywidualistycznych, gdzie społecznie bardziej preferowany jest indywidualizm, ludzie są mniej podatni na wpływ normatywny. Odwrotną tendencję możemy natomiast obserwować w kulturach kolektywistycznych, gdzie siła tego wpływu jest bardziej wyraźna. Większą gotowość do ulegania normatywnemu wpływowi społecznemu stwierdzono u kobiet, co również można tłumaczyć oddziaływaniem czynników społeczno-kulturowych. Od kobiet wymaga się przecież delikatności, uległości, wsparcia, dążenia do bycia ideałem także pod względem fizycznym. Badania dowiodły, że większą skłonność do konformizmu mają także osoby z niską samooceną. One bardziej mogą obawiać się odrzucenia, a ich zachowanie może częściej odpowiadać rzeczywistym, bądź wyimaginowanym oczekiwaniom innych ludzi.
Wpływ innych ludzi jest oczywisty – jego przykłady możemy znaleźć obserwując sytuacje życia codziennego, jak i podejmując próbę analizy własnego zachowania w grupie przyjaciół lub obcych nam ludzi. Ulegamy wpływowi innych dla własnego bezpieczeństwa – by uniknąć zagrożenia, nie stracić sympatii. Często odczuwając przy tym dyskomfort, napięcie – zachowujemy się niezgodnie z samym sobą, własnymi przekonaniami, wartościami, potrzebami.
Co zrobić by nie ulegać presji grupy?
Należy pamiętać, że otaczający nas ludzie nie zawsze są rzetelnym źródłem informacji. W sytuacjach niejasnych, kryzysowych większość z nas nie potrafi opanować emocji. Jesteśmy bardziej skłonni do uproszczeń, stosowania skrótów poznawczych: autorytet, ekspert, słuszność, bezbłędność. Tymczasem ślepe posłuszeństwo, bezrefleksyjny konformizm bywają przyczyną tragedii. Niekiedy warto odwołać się do własnego zdrowego rozsądku, samemu poszukać informacji czy innych możliwych rozwiązań.
Postępując przez długi czas zgodnie z obowiązującymi w grupie normami, zdobywamy zaufanie. Inni jej członkowie czują, że mogą na nas polegać, są ważni, obdarzają nas zaufaniem. Sporadyczne łamanie przez nas obowiązujących w grupie zasad nie przyniesie żadnych negatywnych konsekwencji – zmniejszenia sympatii, odrzucenia. Kiedy komuś z grupy przyjaciół odmówimy pożyczki – łamiąc niepisaną zasadę wzajemnej pomocy – przyjaciele nie będą zaniepokojeni, ponieważ pamiętają, że wcześniej zawsze można było na nas liczyć.
Trudniej oprzeć się liczebnej grupie. Nie znaczy to jednak, że mając inne poglądy, nie mamy racji i nie zyskamy poparcia innych. Postarajmy się zyskać jak największą liczbę zwolenników. Kiedy wierzymy w słuszność swoich poglądów, przygotujmy argumenty, które potwierdzają nasze racje. Badania niejednokrotnie dowiodły skuteczności wpływu mniejszości na zachowania i przekonania większej części grupy.
tekst: Katarzyna Janaszek
www.forumzdrowia.pl