W przeszłości określenie zołza miało wyłącznie negatywne konotacje. Często było używane wobec kobiet, które nie wpisywały się w tradycyjne role społeczne, stanowiąc zagrożenie dla ustalonego porządku. Dziś, pojęcie zołza zyskuje nowe znaczenie. Staje się symbolem kobiet, które nie rezygnują z siebie, żyją na swoich własnych warunkach, nie dając się zamknąć w jakichkolwiek stereotypach.

„Mimo że pierwsze feministki zaczęły głosić idee emancypacji już niemal sto lat temu, płeć piękna nadal żyje w klatkach stereotypów, próbując sprostać wymaganiom innych. Kobiety często muszą udowadniać swoje kompetencje bardziej niż mężczyźni, a ich ambicje zawodowe spychane są na dalszy plan. To wszystko prowadzi do sytuacji, w której kobiety rezygnują z własnych potrzeb i granic, próbując sprostać oczekiwaniom innych. Ta sytuacja musi się jak najszybciej zmienić – nie bez powodu eksperci wskazują, że asertywność to jedna z najważniejszych kompetencji przyszłości” – mówi Magda Pietkiewicz, ekspertka HR i twórczyni platformy Enpulse.
Niepewność, wypalenie, brak asertywności
Żyjemy w wymagających czasach, w których jedyną stałą jest zmiana. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) już niedługo czeka nas epidemia chorób psychicznych. ZUS podaje, że w 2024 roku liczba dni absencji chorobowej z tytułu zaburzeń psychicznych będących objawami wypalenia zawodowego wyniosła 30,3 mln, czyli aż o 16,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Co ważne, wiele opracowań naukowych wskazuje, że na wypalenie zawodowe częściej narażone są kobiety. Wynika to przede wszystkim z ich natury i intensywniejszego odczuwania stresu, większej liczby obowiązków oraz niepewność własnych kompetencji. Według badania portalu Socjolożki.pl zaledwie 1/3 kobiet wierzy we własne możliwości. To sprawia, że płeć piękna często poświęca swoje dobro dla dobra ogółu.
Czy pozwalamy kobietom na asertywność?
Asertywność to bezpośrednie, uczciwe i stanowcze wyrażanie wobec innej osoby swoich uczuć, postaw, opinii lub pragnień, w sposób respektujący uczucia, postawy, opinie, prawa i pragnienia drugiej osoby. Wiąże się to z obroną swoich praw, przekonań, wartości i uczuć, bez poczucia winy i lęku, w sposób nieraniący innych, zgodnie z akceptowanymi społecznie normami. Niestety w naszym społeczeństwie panuje wiele stereotypów, które ograniczają płeć piękną w tym zakresie.
„Mówi się, że mężczyzna jest asertywny, a kobieta, która broni własnych granic jest roszczeniowa i nie szanuje innych. To sprawia, że wiele kobiet czuje poczucie winy i wstyd, myśląc o własnych potrzebach. Nie tak to powinno wyglądać. Każdy ma prawo do asertywności – to tak jak ze stawianiem ogrodzenia wokół swojej działki. To nie akt agresji, lecz sposób na powiedzenie: „to jest moje miejsce, szanuj je”. Gdy nie zbudujemy takiego płotu każdy może próbować ingerować w tę przestrzeń wprowadzając swoje porządki, w imię pomocy, której ktoś nie chce” – zaznacza Magda Pietkiewicz.
Zołzy się nie wypalają
Kobiety asertywne – zołzy – żyją w zgodzie ze sobą. Nie grają ról, które im narzucono – piszą własny scenariusz. W świecie, który często oczekuje uległości i grzecznego uśmiechu, zołza potrafi powiedzieć „nie” bez poczucia winy. Nie dlatego, że jest zimna czy bezkompromisowa, ale dlatego, że zna swoją wartość. Zdaje sobie sprawę, że nie musi robić wszystkiego na sto procent i dobrze jej z tym. Buduje swoje życie w sposób zrównoważony i świadomy. Może być matką, partnerką, szefową, artystką – ale znajduje też odwagę, by być w tym wszystkim po prostu sobą.
„Na współczesnym rynku pracy potrzebujemy kobiet asertywnych – takich, które znają swoją wartość i potrafią postawić granice” – mówi Magda Pietkiewicz. „W świecie pełnym zmian, presji i nieustannego przebodźcowania, to właśnie „zołzy” są przykładem zdrowego podejścia do pracy i życia. Nie spalają się, bo wiedzą, że nie muszą być perfekcyjne. Dzięki temu lepiej zarządzają sobą, zespołami i relacjami i inspirują innych do bardziej zrównoważonego i świadomego działania” – podsumowuje ekspertka.
Zołza na wagę złota
Jeśli jeszcze się zastanawiasz, czy warto być zołzą – odpowiedź brzmi: tak, i to z pełnym przekonaniem! Nie chodzi o zadzieranie nosa, ale o trzymanie głowy wysoko. Bo w świecie, który wciąż oczekuje, że kobieta będzie wszystkim dla wszystkich, zołza przypomina, że najpierw trzeba być kimś dla siebie. Jeśli przy okazji ktoś nazwie cię zołzą? Podziękuj. To oznacza, że masz kręgosłup, charakter i odwagę być sobą. A to dziś rzadkość. No i pamiętaj: zołzy się nie wypalają. Co najwyżej… gaszą światło i wychodzą, kiedy impreza przestaje im się podobać.