Raz inaczej, ale z poszanowaniem tradycji. Te wigilijne dania na nowo ożywią świąteczne menu i nie odbiorą radości tym, którzy czekają na klasyki.

Tekst: Joanna Zaguła

Wigilia to takie moment, w którym kulinarne eksperymenty nie ujdą nam na sucho. Rodzina czeka na karpia, barszcz z uszkami i kutię. I nie ma wymówek. Musi być tradycyjnie. Bo tego właśnie oczekujemy na święta. A jednak czasem można coś zmienić. Przygotować wigilijne dania na nowo, odchudzić, inaczej doprawić, wprowadzić nową potrawę do menu. Nic nie stracimy, a pozbędziemy się nudy na świątecznym stole.

Jako pierwsza pojawia się na talerzach zupa. Najczęściej barszcz. Ale zachęcam do wypróbowania także innych tradycyjnych świątecznych zup – grzybowej i rybnej. Tę pierwszą możecie zrobić w formie kremu, np. ze śmietaną i olejem dyniowym, a drugą na sposób wschodni – jak soljankę. Z oliwkami, kiszonym ogórkiem, kaparami, pomidorami i kwaśną śmietaną.

Potem jemy karpia. Zdarza się, że zamiast niego zjadamy łososia czy sandacza, ale radzę pozostać przy tej tradycyjnej rybie, bo to często jedyna okazja w roku, żeby ją zjeść. Jednak zróbmy ją smacznie. Najpierw moczymy go przez noc w mleku, a potem pieczemy zalanego klarowanym masłem. Tak, jak robił mój dziadek. W temacie ryb mamy jeszcze dostępne śledzie. I tu zaszaleć można, stosując przepis skandynawski – z żurawiną i wanilią. Śledzie pojawić się mogą także w pierogach.

A pierogi, ach pierogi – to kolejne pole do popisu. Zamiast ruskich czy z kapustą i grzybami zróbcie takie, jak w Małopolsce – z wędzoną śliwką. Największym hitem na stole wigilijnym mojej babci są zaś pierogi z makiem. Zamiennik makowca. Nie gotowane, ale smażone na oleju, z chrupiąca skórką i słodkim wnętrzem. Można je podać ze śmietaną albo sosem waniliowym.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.