Osoby zagrożone chorobami serca więcej zyskują na zmianie trybu życia na bardziej aktywny niż na przejściu na dietę.
Tekst: Iza Kołodziej
Choroby sercowo-naczyniowe to główna przyczyna zgonów w większości krajów europejskich. W Polsce w roku 2016 odpowiadały za 46% przedwczesnych zgonów. Tymczasem zapobiec można im w prosty, nie wymagający dużego wysiłku ani nakładów finansowych, sposób. Badanie, którego wyniki opublikowano niedawno w czasopiśmie naukowym „European Journal of Preventive Cardiology”, dowodzi, że żeby zadbać o zdrowie, trzeba po prostu ruszyć się z krzesła.
Norwegowie sięgają do kart pacjentów
Badania nad czynnikami ryzyka u osób zagrożonych chorobami serca (np. chorobą wieńcową serca, zawałem itp.) przeprowadzono na uniwersytecie NTNU w Norwegii przy współpracy z Uniwersytetem Tulane w Nowym Orleanie. Metodologia była dość niezwykła, rzadko bowiem kiedy naukowcy mają możliwość korzystać z tak wielu informacji. Dane zbierano z Norweskiego Centrum Badań HUNT – unikalnej bazy zawierającej setki udostępnionych dobrowolnie informacji o pacjentach tego kraju – oraz Norweskiego Rejestru Przyczyn Zgonów.
Naukowcy przestudiowali przypadki aż 3307 pacjentów, z czego 1038 kobiet. Pacjenci byli egzaminowani kolejno w latach: 1985, 1996, 2007 i 2014.
W drogę po zdrowie
Wyniki są dość zaskakujące i przeczą tezie, iż największym zagrożeniem zdrowotnym dla serca jest tusza. Okazuje się, że groźniejsza jest bezczynność. W norweskich statystykach nie widać powiązania między tyciem a wzrostem ryzyka śmierci u pacjentów zagrożonych chorobami serca. Zrzucenie wagi również nie sprawia, że statystycznie wrośnie szansa pacjenta na długowieczność.
Kluczowa jest natomiast aktywność fizyczna. Osoby, które poświęcają na nią co najmniej 150 minut w tygodniu, przy czym przynajmniej godzinę na intensywny trening, żyją znacząco dłużej niż ci, którzy preferują siedzący tryb życia. Co ciekawe, w drodze po zdrowie nie trzeba od razu biec na siłownię. Wystarczy, że znajdziemy taki rodzaj ruchu, który sprawi, iż będziemy oddychać intensywnie i głęboko, ale nie na tyle ciężko, by zrezygnować po 4 minutach.
Nawet odrobina ruchu jest lepsza niż nic – dowodzą Norwegowie. Pacjenci z grupy, która ćwiczyła mniej od zalecanego przez lekarzy limitu, ale robiła cokolwiek, mieli lepsze wyniki od swoich siedzących kolegów.
Jeśli waga cię wkurza, to ją wyrzuć
Doktor Trine Moholdt z NTNU mówi, że wiele osób obawiających się pogorszenia swojego stanu zdrowia zaczyna ćwiczenia po to, by zrzucić wagę, ale potem nie widząc wyników, szybko się zniechęca. „Pamiętajcie, że mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, zatem waga może stać w miejscu, mimo iż zrobiliście duże postępy” – przekonuje. „Jeśli łazienkowa waga was demotywuje, po prostu ją wyrzućcie. Aktywność fizyczna wychodzi wam na zdrowie bez względu na to, ile ważycie. Usprawnia pracę mózgu, serca, wątroby, układu krwionośnego i oczywiście mięśni. Nie rezygnujcie z ruchu, bo daje on dużo, dużo więcej niż spalanie kalorii.”
Z norweskich badań płynie jeszcze jeden ciekawy wniosek – jeśli po okresie aktywności fizycznej zrezygnujemy z ruchu, to szybko stracimy związane z nim benefity zdrowotne. Aby utrzymać pozytywny dla układu krwionośnego efekt, trzeba się ruszać regularnie.