Patriotyzm to materia tak delikatna, że można o niej mówić albo w kategoriach definicji albo w kategoriach czysto prywatnych odczuć. Definicje bywają nudne. Stawiam na odczucia.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Pierwszy raz poczułam się patriotką w drugiej klasie podstawówki, czyli już po stanie wojennym, a jeszcze za komuny. W szkole należało zrobić biało-czerwoną chorągiewkę i wywiesić przepisowo za okno 1 maja. Na pytanie, czy możemy ją zostawić na zawsze, rodzice odparli, iż mowy nie ma, gdyż za to mogliby trafić do więzienia. Zdałam sobie sprawę, iż z moim krajem jest coś nie tak. Studiowanie historii i wypytywanie dorosłych dało mi potrzebną wiedzę, by zrozumieć, dlaczego. Przy okazji stały się trzy rzeczy. Po pierwsze, zakochałam się w opowieściach o Piotrach Wysockich, Wandach, co nie chciały Niemca i Zawiszach Czarnych i tak oto bez świadomości tego faktu zostałam patriotką romantyczną. Po drugie, dowiedziałam się, że papier jest cierpliwy, bo oficjalne książki do nauki historii bardzo różniły się od tych, które dawali mi rodzice. Po trzecie, stworzyłam własną, roboczą wersję definicji niepodległego państwa – możesz wywiesić flagę narodową, kiedy zechcesz i nikt z sąsiadów nie zadzwoni na milicję.

Drugie poczucie silnego patriotyzmu miałam w latach 90-tych, kiedy zobaczyłam okładkę jednego z czasopism drukujących opowiadania fantastyczne. Kobieta na obrazku wyglądała jak każda wojowniczka z opowieści sf, czyli biust miała tak wielki jak pistolet. Widać było, że futurystyczna amazonka bierze udział w wielkiej wojnie przyszłości i potrafi być twarda jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. A najlepsze było to, iż na jej hełmie widniał czerwony orzełek na białym tle. Wzruszyłam się.

Patriotyczne tęsknoty

Dziecięco-młodzieńczy patriotyzm można skonfrontować z rzeczywistością dopiero wtedy, kiedy napotka się inny patriotyzm. Mówiąc prościej – kiedy wychodzi się poza granicę własnego podwórka. Pierwsze podróże zagraniczne dały mi odczuć, czego mi najbardziej brakuje, gdy daleko do kraju z prefiksem 48. Polskiego chleba, kiszonych ogórków, polskich gazet i książek, polskiej muzyki w radio. A najbardziej „dzień dobry” wypowiadanego przez ukochane osoby, w języku tak trudnym, że w świecie uczą się go tylko albo zakochani w Polkach cudzoziemcy, albo miłośnicy muzyki Chopina, albo szaleńcy.

Podczas pierwszych podróży koszmarnym odkryciem dla mnie było dla mnie to, iż szeroko pojęty świat ma głęboko w nosie polską historię. Jeśli chodzi o współczesność, kojarzą nas z Janem Pawłem II, Lechem Wałęsą lub Zbigniewem Bońkiem i na tym koniec. Pomieszkując u zaprzyjaźnionych Francuzów pojęłam ze zgrozą, że nie mają pojęcia o polskich powstaniach narodowych i życiu nie słyszeli, iż w wiekach dawnych byliśmy jednym z najpotężniejszych państw europejskich. Co gorsza, uważają, iż kres ery komunizmu w Europie Środkowej zaczął się w dniu upadku muru berlińskiego. Jak by tego było mało, ich zdaniem Maria Skłodowska była zawsze jak najbardziej Marią Curie, która już jako pięciolatka zagryzała bagietki, siedząc w berecie nad brzegiem Sekwany. Kopernik zaś był postacią istotną, aczkolwiek, zdaniem francuskich przyjaciół, zapewne był Niemcem. Niepojętym dla mnie było, że ja znam ich rewolucje, wojny i królów, a oni nie wiedzą nawet, że Napoleon uderzał w koperczaki do Polki.

Prawo do odczuwania

Kiedy rok później Francuzi odwiedzili mnie w Polsce, trwała akurat letnia olimpiada. Pewnego wieczoru Otylia Jędrzejczak ścigała się na torze pływackim z Francuzką. Zapowiedziałam, iż jeśli rodaczka gości ośmieli się wygrać, mogą zapomnieć o kolacji. Mimo iż tego dnia mieliśmy uwielbianą przez nich zupę ogórkową, kibicowali swojej. Być może dopiero wtedy zrozumiałam, co to jest patriotyzm i czym różni się od nacjonalizmu. Tego wieczoru opijaliśmy złoty medal Francuzki i srebrny Polki polskim piwem. Bo patriotyzm nie jest skierowany przeciwko komuś. Gdy próbuję zanegować prawo innych do odczuwania ich narodowych sympatii, staję się nacjonalistką. I nie bawmy się w definicyjną grę, czy obrona własnych drzwi przed tymi, co przyszli w nie kolbami łomotać w imię własnych patriotycznych ciągot, jest wciąż nacjonalizmem, bo chyba każdy czuje różnicę.

 

Patriotyzm to ludzie

W kolejnych latach moja definicja patriotyzmu ewoluowała coraz szybciej. Od ponad dekady mieszkam w kraju innym niż Polska. Hymn i flaga Norwegii wzruszają mnie dziś tak samo mocno, jak symbole kraju ojczystego. Dlaczego? Tu również mieszkają ludzie, których kocham. Tu też rozegrało się wiele ważnych dla mnie rzeczy. Tu król w noworocznym orędziu wygłoszonym w roku 2016 powiedział (czym doprowadził mnie do łez):

„Nie zawsze jest łatwo określić, skąd przybyliśmy i do jakiego narodu przynależymy. To, co nazywamy domem, jest tam, gdzie nasze serca – a te nie zawsze mieszczą się w granicach państw. (…) Norwegowie to zaangażowana młodzież i doświadczeni seniorzy. Norwegowie są singlami, ludźmi rozwiedzionymi, członkami rodzin z dziećmi, dobrymi małżonkami. Norwegowie to dziewczyny, które kochają dziewczyny, chłopcy kochający chłopców oraz chłopcy i dziewczyny zakochani w sobie nawzajem. Norwegowie wierzą w Boga, Allaha, Wszystko i Nic. Innymi słowy: Norwegia to wy. Norwegia to my.”

Wiedziałam, że mówi też o mnie, bo na początku zaznaczył, iż część mieszkańców jego kraju urodziła się w Polsce. Do dziś wzruszają mnie francuskie piosenki, bo kojarzą się z przyjaciółmi znad Loary. Mam sentyment do Holendrów, bo kiedyś bujałam się w Edwinie Van der Saarze. W skrzynce z pamiątkami trzymam bransoletkę popierającą ideę wolności na Białorusi oraz wstążeczkę z czasu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. W ostatnich latach staram się bronić w polskim Internecie Niemców przed propagandowymi zakusami władz, bo podczas międzynarodowych rajdów pieszych często chodzę ramię w ramię z przedstawicielami tego kraju. Dzięki udziałowi w międzynarodowych imprezach sportowych zyskałam przyjaciół na niemal wszystkich kontynentach, co sprawia, że ciepło myślę między innymi o Rosji, Izraelu, Australii, Jamajce, USA Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii.

Świadomy patriotyzm na co dzień

Wzruszanie się na dźwięk Mazurka Dąbrowskiego czy „Ja, vi elsker dette landet” granych na olimpiadzie to czysta chemia. Jak każde uczucie i to da się opisać pewnym wzorem. Coś mi się gdzieś tam wydziela i się wzruszam, nie trzeba mi do tego ani podręcznika historii, ani przemyśleń na temat definicji patriotyzmu.

A jak na co dzień być świadomym patriotą? Moim zdaniem patriota nie musi czekać na najazd tatarski, by pokazać, że nikt mu nie będzie dzieci tatarzył. Może na przykład świadomie wybierać polityków, którym dzięki swojemu głosowi pozwoli rządzić. Wbrew obiegowym opiniom politycy nie wybierają się sami. Kiedy narzekamy na ich głupotę, nieudolność i nieuczciwość, to w istocie narzekamy albo na własne wybory, albo na wybory rodaków, albo na swoją bierność (w przypadku, gdy w życiu nie widzieliśmy urny wyborczej). Patriota w skali makro może zapisać się do wybranej partii lub założyć własną. W skali mikro pomalować huśtawki na placu zabaw przed domem. Nie pluć na cudzoziemskiej ulicy, by nie budować złego wizerunku Polaka. Nie przepychać się łokciami na międzynarodowych maratonach. Kupować polskiego pomidora tam, gdzie da się go kupić. Wysłać maila z protestem przeciwko durnej ustawie. Płacić podatki. Nawet zdecydować, że ma już ochotę płacić podatki skarbowi innego państwa i zamieszkać na obczyźnie, by tam pamiętać o polach malowanych zbożem rozmaitem bądź innych okolicach, w których się dorastało.

Dajmy sobie prawo do różnorodności

Patriotyzm… Coś bardzo prywatnego, choćby dlatego, że na poczucie tożsamości narodowej składa się zbiór osobistych wspomnień i skojarzeń. Jedno dziś wiem na pewno – atakowanie osób, które wzrusza co innego niż nas, na pewno patriotyzmem nie jest. Aby we wszystkich te same symbole budziły patriotyczne odczucia, musielibyśmy mieć takie same biografie. Nie mamy i to dobra wiadomość, bo świat idzie do przodu nie dzięki jednomyślności czy raczej „jednoodczuwalności”, a różnorodności.

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.