Por. Skąd się wziął? Co oznaczają jego kolory, jak wykorzystać go w kuchni? Zapewniamy, że będzie całkiem smacznie i bardzo zdrowo!
Tekst i zdjęcia: Patrycja Skwierczyńska
Zjadamy pora w bulionie – to te długie, pływające zmiękłe liście lub w surówce z dodatkiem marchewki i jabłka. Ale musicie wiedzieć, że warto jest go przygotowywać także solo i potraktować jako główny składnik dania.
Trudno znaleźć wiele informacji o porze. To bowiem naprawdę mało zbadane warzywo. Wiemy jednak, że por pochodzi z Azji mniejszej, należy do rodziny czosnkowatych i jest rośliną dwuletnią. Częścią jadalną jest cebula i liście, ich kolory odpowiadają za smak. Biały jest delikatny i aromatyczny, a zielony nadaje ostrość i wyrazistość potrawie. Warzywo to jest uprawiane od tysięcy lat – wzmianka o nim znajduje się w biblijnej Księdze Liczb! Sam cesarz Neron zajadał się gotowanym porem z dodatkiem oliwy z oliwek. Do Polski por trafił za sprawą królowej Bony i na początku uważany był za roślinę dla biednych z racji powszechnej dostępności i niskiej ceny. Włoscy i francuscy kucharze dużo lepiej radzili sobie z porem i to oni spopularyzowali to warzywo, proponując inne warianty niż pływanie w bulionie (chociaż warto również wspomnieć, że bulion z pora jest naturalnym środkiem leczącym kaca!).
Warto wiedzieć, że por jest niskokaloryczny – w 100 g znajduje się tylko 25 kalorii i w dodatku nafaszerowany witaminą A. Dodatkowo jest źródłem witamin K, C, B1, B6, E i kwasu foliowego. Posiada również sporo minerałów takich jak: cynk, żelazo, wapń, fosfor, miedź, potas, sód, mangan czy magnez. Podobnie jak czosnek jest przeciwwirusowy, bakteriobójczy i przeciwnowotworowy. Jednak najważniejsze działanie tego warzywa to wspomaganie pracy naszego serca. Por chroni naczynia krwionośne przed uszkodzeniami i uszczelnia je.
Jak ze wszystkim, tak i przy jedzeniu tej rośliny należy zachować umiar – w nadmiernych ilościach może powodować wzdęcia, szczególnie u dzieci.
Por jest rośliną antyoksydacyjną, co znaczy, że pomaga wrócić do zdrowia po zatruciach. Nie bójcie się dodawać pora do wyciskarki wolnoobrotowej – jego sok leczy kamicę nerkową, a syrop pomaga na kaszel. Jako okład możemy położyć liść pora na podrażnioną skórę np. po ukąszeniu owada. Teraz, kiedy w potrzebie nie uda mi się znaleźć babki lancetowatej, wiem, czego użyć.
Jak wybrać tego jedynego? Szukajmy niewielkich porów, które mają mniej włókien. Nieumytego przechowujmy w lodówce nawet dwa tygodnie.
Skonfrontowałam pewne informacje dotyczące przetworów z pora. Otóż dwie babcie zgodnie potwierdziły – nie robimy przetworów z pora! Tylko suszymy i mrozimy np. skrojonego w słoiczku. Ja w kuchni wykorzystuję go zamiennie z cebulą. Mam też dwa przepisy, w których króluje. To pęczotto z porem oraz zupa krem. Dzisiaj zaproponuję wam drugie danie, rozgrzewające, idealne na listopad.
Czego będziecie potrzebować?
1 por
1 cebula
Mała papryczka chili (lub szczypta mielonej)
Serek topiony
Korzeń pietruszki
bulion
Sól, pieprz
1 łyżki oliwy
2 łyżki masła
2 kromki chleba
Pokrojoną cebulę smażę wraz z chili do puszczenia soków na oliwie. Pora kroję – robię dwa nacięcia wzdłuż rośliny i dopiero szatkuję. Dodaję go do cebuli wraz z masłem i mieszam raz na jakiś czas. Gdy oba warzywa będą zeszklone, dodaję pietruszkę, sól i pieprz, a następnie dolewam bulion – najpierw szklankę – i chwilę gotuję. Zdejmuję z ognia i miksuję na gładko. Teraz możemy dodawać bulion zgodnie z naszymi upodobaniami co do gęstości zupy. Garnek stawiam na ogniu, dodaję serek i mieszam, czekając, aż się rozpuści. W międzyczasie ustawiam piekarnik na 180°C, kroję chleb na kwadraciki, polewam go oliwą lub rozpuszczonym masłem i dodaję ulubione przyprawy – u mnie oregano. Wkładam do rozgrzanego piekarnika na 10 minut, następnie dodaję do zupy. Smacznego!
Na koniec mam dla was zagadkę. Co jest symbolem Walii? Oczywiście – POR.