Lekkie, mocno wycięte, kolorowe, czarne i z lekkim obcasem. Takie półbuty marzą nam się na końcówkę lata, gdy już za zimno na sandały, a za ciepło na mokasyny.
Tekst: Joanna Zaguła
Już nie czas na sandały, ale w pełnych butach trochę za ciepło. Przełom sierpnia i września to ten czas w roku, kiedy możemy nosić te wszystkie buty, o których sobie myślimy, widząc je na półce: „No, ale kiedy ja je założę?” Otóż załóżcie je teraz. Nadają się na wrześniową pogodę – dwadzieścia stopni i słońce. Odkryte, mocno powycinane półbuty są idealna na końcówkę lata. A! I wszystkie od polskich firm!
Te baleriny są nie tylko śliczne, ale też pochodzą ze sklepu z odpowiedzialnie tworzoną modą. Świetnie dopasowują się do stopy i dzięki temu czujemy się w nich jak w kapciach. Niektóre są skórzane, więc sprawdzą się i w dżdżu, ale my zakochaliśmy się w tych zamszowych.
Jasne i mocno wycięte, więc niekoniecznie do tańczenia w deszczu. Ale za to jakie pięknie i urocze. Do delikatnych sukienek albo do jeansów.
Pozornie eleganckie półbuty, ale bardzo wycięte. Są więc świetne na biznesowe spotkania w wysokiej temperaturze babiego lata. Nie będzie wam gorąco i zadacie szyku!
To firma z rodzinnymi tradycjami szewskimi, tworzona z pasją i poszanowaniem rzemiosła. Pierwsze powstały buciki dla malutkiej córeczki założycielki, a teraz wybór pięknych lekkich półbutów jest dużo większy.
Te piękne, modne, minimalistyczne buty są tworzone ręcznie przez lokalnych rzemieślników. Lekki obcas i mocne wycięcia sprawiają, że nadają się najlepiej na ciepłą wrześniową aurę.