Człowiek to istota społeczna, jednak nie aż tak, by preferować spotkania we troje. Najlepiej mu we dwoje.

Tekst: Sylwia Skorstad

we dwoje

 

Czy obostrzenia związane z pandemią sprawiły, że brakuje wam kontaktów społecznych? Jeśli jesteście ekstrawertykami, to pewnie marzycie już o czasach, w których znowu będzie można spotykać się w dużych grupach, uściskać kogoś, kto nie mieszka w tym samym domu bądź pójść na koncert i rzucić się w tłum. Albo tak zaprosić wszystkich dobrych znajomych do siebie, zrobić wielkie postpandemiczne party, nagadać się z każdym…

Chociaż tak naprawdę to nie, nie do końca o to chodzi. Nawet najbardziej towarzyskie osoby zdają się cenić możliwość spotkania tylko we dwoje.

Trzy to dużo, pięć to tłum

W temacie celebrowania relacji międzyludzkich poprzez spotkania na żywo okazujemy się jako gatunek minimalistami. Większość z nas preferuje spotkania z nie więcej niż jedną osobą. Tak uważają naukowcy, którzy przebadali ponad 4000 osób w Holandii oraz USA w kontekście preferencji społecznych. Uczestników pytali o osiem typów aktywności: wyjście do baru, pogaduszki w pracy, pogaduszki po pracy, wyjście na obiad, wyjazd na wakacje, wyjście do kina, praca nad wspólnym projektem, uprawianie sportu.

Jednocześnie biorący udział w badaniu ochotnicy 7 razy dziennie raportowali dane na temat swojego otoczenia społecznego podając, z iloma osobami wchodzą w interakcje. W 52% przypadków grupa liczyła nie więcej niż dwie osoby, w 18% nie więcej niż 3, a w czterech procentach nie więcej niż 4.

Czy kobiety są mniej towarzyskie?

Czy chodzi o wyjście do baru czy wyjazd na wakacje, większość badanych preferowała towarzystwo nie więcej niż jednej osoby. Ci, dla których idealna liczebność grupy to cztery osoby lub więcej, są w zdecydowanej mniejszości.

W przypadku większości z wymienionych aktywności kobiety znacząco chętniej od mężczyzn wybierały opcję dwuosobową od trzy- czy czteroosobowej. To odkrycie, jakie może zaskakiwać. Czyżby kobiety były mniej towarzyskie od mężczyzn? Wydaje się, że wręcz przeciwnie. Typowej kobiecie bardziej niż przeciętnemu mężczyźnie zależy na tym, aby każdy wyszedł ze spotkania zadowolony – tak samo ona, jak i osoby, z którymi weszła w interakcje. Kobieta zwykle zada rozmówcy więcej pytań natury osobistej oraz takich, które pozwolą jej zdiagnozować jego aktualny stan emocjonalny. Wymaga to koncentracji, umiejętności i czasu, a im więcej osób na spotkaniu, tym trudniej jest nawiązać osobistą relację z każdym z obecnych.

Zalety bycia we dwoje

Badacze nauk społecznych podsuwają kilka odpowiedzi na pytanie, dlaczego większość z nas najlepiej czuje się w najmniejszej z możliwych grup, czyli we dwójkę.

Efektywność. Im mniejsza grupa, tym łatwiej się komunikować. Interakcja z drugim człowiekiem wymaga od nas dużo energii. Nawet, jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, w każdej minucie przetwarzamy dziesiątki informacji na temat zachowania i stanu emocjonalnego rozmówcy. Analizujemy treści jego komunikatów, język ciała, motywy oraz zamierzenia, jednocześnie starając się znaleźć adekwatną do tego odpowiedź. Im więcej osób w grupie, tym trudniej jest nam się skutecznie komunikować, bo musimy dzielić uwagę pomiędzy wiele osób.

Obawa przed wykluczeniem. W dużej grupie można zostać łatwo pominiętym. Kto nie jest przebojowy, charyzmatyczny i nie ma gotowych stu anegdot na każdą sytuację, ten może szybko zostać przegadany albo nawet zapomniany przez innych uczestników spotkania. W towarzystwie tylko jednej osoby ryzyko bycia pominiętym jest zerowe – rozmówca musi skupić się na nas.

Tańce godowe. Wiele z nawiązywanych przez nas relacji ma na celu znalezienie odpowiedniego partnera i ewentualne założenie z nim rodziny oraz wychowanie potomstwa. Do tego rodzaju aktywności nie trzeba więcej niż dwóch osób.

Kontrola i wzajemność. Każda interakcja międzyludzka polega na wymianie oraz dzieleniu się. Wymieniamy się informacjami, talentami, przysługami i dzielimy emocjami czy doświadczeniami. Im więcej osób w grupie, tym mniejsza szansa, że uda się dokonać sprawiedliwej wymiany. Na przykład podczas pracy nad projektem łatwiej jest kontrolować proporcje wkładu pracy dwóch osób niż pięciu, zaś w restauracji szybciej ustalimy, jak podzielić rachunek między dwie osoby niż między siedem.

Czy to wszystko znaczy, że jeśli lubisz się spotykać w gronie na przykład czterech przyjaciółek albo pięciu kolegów, to coś jest z tobą nie tak? Oczywiście, że nie. Określenia „typowy” i „przeciętny” nie są tożsame z „normalny” czy „prawidłowy”. Są tacy, którzy najlepiej się czują w pojedynkę oraz tacy, którym jest najlepiej, gdy widzą wokół siebie więcej niż jedenaście osób. Gdy pragniemy jednak pogłębić relację z kimś, to lepiej nie mnożyć bohaterów opowieści.

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.