Należycie do tych, których bawią memy o morsowaniu? Proszę, wyjaśnijcie mi, co w nich jest śmiesznego, bo chętnie bym się pośmiała, a tylko się dziwię. Panuje teraz moda na morsowanie czy wyśmiewanie? 

 Tekst: Sylwia Skorstad

morsowanie

 

W ostatnich tygodniach w mediach społecznościowych pojawia się dużo relacji z morsowania. Mam wrażenie, że jest ich więcej niż w latach poprzednich. Patrzę na nie z sympatią i podziwem, bo każda taka galeria radosnych zdjęć to dowód, że ktoś znalazł sobie ciekawe hobby, czyli wychodzi z domu, doświadcza czegoś ekscytującego, ma okazję kogoś poznać w nowym środowisku, a także dowiedzieć czegoś na temat swojego ciała i możliwości. Ktoś się ze sobą mierzy, rzuca wyzwania własnym ograniczeniom, czy to nie fajne? Cokolwiek sprawia, że ludzie wychodzą ze swojej internetowo-serialowej bańki, szczególnie teraz, w dobie ograniczonych kontaktów społecznych i Narodowego Piżama Party, jest cenne.

Sama nigdy nie morsowałam, zaciekawiło mnie więc, czemu ten rodzaj aktywności daje innym radość. Poprosiłam osoby, które lubią czasem wyskoczyć z domu do przerębla, by opowiedziały mi o tym, co im daje to hobby.

Kiedy niemożliwe staje się możliwe

Dla Mirki morsowanie to kolejny sposób na eksplorowanie tego, na ile psychiczne nastawienie wpływa na fizyczne możliwości:

„Dlaczego morsuję? Odpowiedź jest jedna: uzależnienie od dopaminy i siła psychiki. Przez całe życie uprawiałam sport, głównie sztuki walki. Na treningach kung-fu mój trener powtarzał, że może mięśnie już nie mogą, ale głowa potrafi. Kiedy pierwszy raz usłyszałam te słowa, zaczęłam się zastanawiać, ile tak naprawdę może nasz umysł i jaki ma wpływ na ciało. Zastanawiam się, ile potrafi człowiek i w jakim momencie mówi sobie: „Dość, nie dam rady więcej” Jeszcze nie znalazłam swojego limitu, ciągle przekraczam granicę, kolejną i kolejną… Czuję się wtedy szczęśliwa i silna. Sporty walki, przejście 100 km na orientację w błocie, deszczu czy morsowanie, to wszystko daje mi poczucie spełnienia. Nigdy nie wiązałam morsowania z fizycznym stanem zdrowia, tylko ze stanem psychicznym (chociaż to prawdopodobnie to samo). Nie stosuję praktyk oddechowych jak inni, nie używam żadnych ćwiczeń czy porad z internetu, one wręcz mnie śmieszą. Mam własny umysł i to on jest moją siłą. Przed morsowaniem mam w głowie tylko to, co mówił fantastyczny trener kung-fu.”

Bartek również podkreśla znaczenie morsowania dla psychiki:

„Dla mnie to przekraczanie własnych granic i słabości, głównie mentalnych, bo w większości chodzi o nastawienie i podejście do sprawy. Jeżeli jesteś w stanie wejść do zimnej wody, (a uważam że 99% ludzi jest w stanie fizycznie to zrobić), czyli wystawić się na działanie nieprzyjemnego bodźca, to można w wielu przypadkach przełożyć to na inne aspekty życia. Np. mogę iść do szefa w sprawie podwyżki, zwrócić sąsiadowi uwagę, żeby nie parkował na moim trawniku, zapytać piękną nieznajomą o numer telefonu, zatańczyć kujawiaka na przedstawieniu dla dzieci bez zastanawiania się, co inni o tym pomyślą. Podsumowując – jest to dla mnie głównie doświadczenie mentalne, choć zapewne ma również inne pozytywne skutki jak wzrost odporności, poprawa krążenia krwi czy termoregulacji.”

Poproszona o opinię Ewa podchodzi do tematu naukowo i powody, dla których lubi morsować, wylicza w punktach:

„Po pierwsze – kocham wodę i uwielbiam pływać. Po drugie – z wiekiem człowiek się psuje i nagle niektóre aktywności stają się wyzwaniem albo okazują się wręcz niemożliwe. Pływanie i ćwiczenia w wodzie są zawsze świetną formą terapii, w wodzie nic nie boli! Po trzecie – w przeciwieństwie do lata, plaże są kompletnie puste, dla osób nie znoszących tłumów to sytuacja idealna. Po czwarte – obcowanie z naturą. Po piąte – wszelakie korzyści zdrowotne: spalanie nadmiaru tkanki tłuszczowej, poprawa wyglądu skóry, redukcja bólu u osób mających kłopoty ze stawami, bóle pleców czy inne paskudztwa. Morsowanie naprawdę hartuje organizm. Nie pamiętam już, co to grypa. Mogę skrobać rano szyby w samochodzie bez rękawiczek i darować sobie zimą wełnianą bieliznę. Toleruję mróz dużo lepiej niż inni. Po szóste – kompletnie gratis! Po siódme – endorfiny! Po wyjściu z wody człowiek czuje się idiotycznie szczęśliwy, a tego chyba potrzeba każdemu. Po ósme – ogromny wzrost energii. Po dziewiąte – przełamywanie własnych granic, bo to nie jest tak, że wchodząc po raz 576 do wody, organizm się nie buntuje. Za każdym razem jest walka. Trwa około minuty, a później nadchodzi rozluźnienie i poczucie satysfakcji. Po dziesiąte – dało mi to możliwość poznania kilku fantastycznych kobiet, na które pewnie w innych okolicznościach bym nie trafiła, czyli jest też walor socjalny.

Ofiary zimy

To jednak nie morsowanie, a fala żartów na jego temat sprawiły, że naszła mnie ochota, aby dowiedzieć się na ten temat więcej. Nie wiem, jak się sprawy mają w waszych mediach społecznościowych, ale u mnie na jedną galerię z morsowania przypadają po dwa albo trzy memy wyśmiewające to zajęcie. Wynika z nich, iż osoby lubiące kąpiele w zimnej wodzie się przechwalają, mają nadmierną potrzebę opowiadania o swojej pasji i w sumie to lepiej ich nie zapraszać nawet na pogrzeby, bo pewnie i tam musieliby się pochwalić. To szpanerzy i pozerzy, tak samo jak na przykład studenci prawa, weganie czy crossfitowcy, wszystkich cechuje totalny brak wyczucia granic żenady, nie to co nas, „zwyczajnych” ludzi. Naprawdę?

Kiedy pytam o tę falę zawoalowanej krytyki Ewę, mówi mi, że niewiele sobie z tego robi, bo przecież „każda pora roku musi mieć swoją ofiarę”. Latem Polacy śmieją się z plażowiczów i turystów, jesienią z grzybiarzy, a zimą z morsów. Chwila, chwila, czy zidentyfikowaliśmy już ofiarę wiosny? Słuchajcie, a może pośmiać się z miłośników ogrodnictwa? No bo jak oni mogą tak wrzucać na Fejsa i Insta zdjęcia z sadzenia, przycinania czy wysiewania? Ej, ale się obnoszą! Lepiej nie zapraszajcie ich na wesela, bo jeszcze zaczną pokazywać gościom fotografie swoich rabat!

Morsowanie kontra antymorsowy memiarz

Zamieszczane w mediach społecznościowych galerie zdjęć z morsowania odbieram podobnie jak fotki ze startów w biegach, z siłowni, ścianki wspinaczkowej, meczu czy konkursu tańca. Ktoś mówi w ten sposób swoim znajomym: „Zobaczcie, jakie mam fajne hobby, chcecie do mnie dołączyć? Daje mi to tyle radości, że aż mi się czasem endorfiny uszami wylewają i owszem, zdarza mi się w tej gorączce wrzucić 20 zdjęć zamiast 2, ale ja wam w ten sposób życzę podobnych doświadczeń! Chciałbym, żebyście poczuli się tak samo dobrze jak ja, aktywność fizyczna poprawia nastrój jak mało co, to naprawdę niesamowite, niby mała rzecz, a tyle frajdy!”

Natomiast zamieszczane regularnie uwagi i memy o morsach odbieram następująco: „Nie odkryłem jeszcze żadnej prawdziwie angażującej mnie aktywności (bo przecież gdyby tak było, to rozumiałbym, że moje hobby nikogo nie krzywdzi ani nie obraża), dlatego z powodu, jaki nie do końca rozumiem, czuję irytację, gdy komuś innemu to się udało. Nie jestem pewien, co zrobić z ukłuciem poczucia winy i zazdrości na widok takich galerii, zaczynam mieć wtedy niemiłe wrażenie, że coś mnie w życiu omija, dlatego w delikatny sposób sugeruję, abyście już przestali, okay?”

Kto zasłużył na drwinę?

Jeśli lubicie pośmiać się z morsów, a raczej, jak to nazywacie, ich „tendencji do szpanowania”, to pewnie zapytacie teraz, czy to taka wielka zbrodnia, żeby sobie troszkę pożartować, a w ogóle to czy poczucia humoru nie mam już od dziecka, czy straciłam je gdzieś po drodze.

Nie mam nic przeciwko obrazkowym czy słownym żartom. Życie, szczególnie w warunkach pandemicznych, bywa trudne do zniesienia na smutno, a dzień bez mema jest dniem straconym. Wystarczy się rozejrzeć po Internetach, aby znaleźć zjawisko, jakie zasługuje na ironię i szyderstwo. Politycy i urzędnicy, ale też dziennikarze, celebryci czy sportowcy często aż się proszą, aby nakłuć ich nadmiernie nadmuchany balonik powagi. Są sprawy i ludzie zasługujący na całą galerię memów. Czy morsowanie i jego wielbiciele do nich należą? Wybaczcie, ale ja się nie śmieję.

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.