Mamy dla was miłe i przyjemne książki na Boże Narodzenie. Najlepsze na prezent, na odstresowanie się po kolacji i przydatne podczas przygotowań.
Tekst: Joanna Zaguła
No nareszcie, już niedługo! Będą święta, więc dwa dni wręcz obowiązkowego wolnego! To jak już skończymy lepić pierogi i odwiedzać ciotki, siądziemy z książką pod choinką i wreszcie nadrobimy zaległości w czytaniu. Prawda? No cóż, czasem prawda, ale najczęściej nam tego czasu nie wystarcza. Dlatego gorąco zachęcamy was, żeby jak najmocniej kojarzyć święta z czytaniem. Kupujcie książki na Boże Narodzenie jako prezent. Każdemu. Przecież mamy taki wybór, że i poradnik wędkarza, i dramaty tegorocznego noblisty zadowolą każdego z rodziny.
Przygotujcie też zawczasu listę dla siebie. Zastanówcie się, czy chcecie skończyć powieść, którą męczycie od dwóch miesięcy, rzucić się na gorące nowości czy wrócić do ukochanych klasyków. Dla mnie to na przykład zawsze Agatha Christie. „Tajemnica gwiazdkowego puddingu” i „Morderstwo w Boże Narodzenie” za kolejnym razem już tak nie trzymają w napięciu, ale zawsze tak samo dobrze wprowadzają w leniwy, przyjemny świąteczny nastrój. Tak samo, jak coroczne oglądanie ekranizacji jej kryminałów z rodzicami, kotami i szklanką soku jabłkowego z colą. Cóż, każdy ma swoje zwyczaje. Do bardziej wyrafinowanych lektur i tych najbardziej klasycznych ze wszystkich należy oczywiście „Opowieść wigilijna”, którą raczej czytamy dzieciom niż sobie. Ale ja sama najmłodszym dużo chętniej czytałabym „Gwiazdkę w Bullerbyn” Astrind Lindgren. Jak zwykle z cudownymi ilustracjami, przepełnioną ciepłem, z rodzinną wesołą atmosferą. Niemal czuć zapach pierników. Zaś amatorom dobrej prozy polecam zbiór opowiadań Olgi Tokarczuk, „Gra na wielu bębenkach”, w którym znajdziecie także opowiadania zimowe.
Z nowości zaś macie do wyboru dwie ładnie wydane pozycje: „Idą święta” Moniki Utnik-Strugały i „Świętujemy” Alicji Rokickiej. Z pierwszej dowiecie się wielu świątecznych ciekawostek – od pochodzenia daty, przez historię świątecznych dekoracji po świąteczne rośliny. Druga zaś temat roślin rozwija, bo to przewodnik po wegańskich odpowiednikach tradycyjnych przepisów (nie tylko bożonarodzeniowych).
Niezbyt świeże, ale być może mało znane są z kolei dwie ostatnie pozycje, które polecam. To świąteczna książka Tolkiena (tak, tego Tolkiena), która składa się z listów, które od Mikołaja w odpowiedzi na swoją korespondencję dostawały jego dzieci. W zbiorze „Listy Świętego Mikołaja” znajdziecie mnóstwo uroczych historii, obrazki, wierszyki i mnóstwo zabawy. Zaś „Polskie tradycje świąteczne” Hanny Szymanderskiej to coś nieco bardziej poważnego od guru pisania o polskiej kuchni. To pozycja obowiązkowa dla tradycjonalistów, którzy chcą gotować „jak dawniej” albo dowiedzieć się „jak to drzewiej bywało”.