Pandemia COVID-19 zmieniła większość wakacyjnych planów. Nie tylko w Polsce i Europie, ale na całym świecie. W Melbourne, gdzie mieszkam, doświadczamy drugiej fali wirusa, co zmusiło władze stanu Wiktoria do wprowadzenia ograniczeń w podróżowaniu na 6 najbliższych tygodni. Oto korespondencja z Australii dla wszystkich, którzy kochają podróże.
Tekst: Jamie Stewart, podróżnik
Co możemy zrobić, gdy żyłka podróżnicza daje o sobie znać i nachodzi nas ochota, aby wsiąść do samochodu lub samolotu, aby wybrać się w kolejną, obiecującą przygody podróż? Pozostaje spacer po okolicy. To pomysł lepszy niż się początkowo wydaje, bo nawet jeśli myślicie, że poznaliście już wszystkie zakątki, po drodze zawsze może się zdarzyć coś nowego. Na początek wystarczy wybrać jakieś malownicze miejsce.
W większości obszarów Melbourne znajdują się ścieżki spacerowe oraz parki. Moja żona i ja mamy szczęście, że tuż obok nas znajduje się Narodowy Park Churchill, a graniczące z nim miasteczko Rowville mamy na wyciągnięcie ręki.
W parku wytyczono wiele szlaków spacerowych, a ich najciekawszą atrakcją jest możliwość obserwowania wschodnich kangurów szarych. Widok torbaczy noszących młode w torbie (robią to przez pierwsze dziewięć miesięcy ich życia) nigdy się nie nudzi. Trzeba tylko pamiętać, żeby wybrać się na spacer wcześnie rano oraz unikać dni, w których wysokie temperatury odbierają siły.
Kraina Kangurów
Kangur jest głównym symbolem Australii i numerem jeden na liście życzeń wszystkich turystów, którzy odwiedzają nasz kontynent. W Australii żyje ponad 34 miliony kangurów i tylko 25 milionów ludzi.
Warto wiedzieć, że kangury nie pozwalają ludziom podejść zbyt blisko. Kiedy już będziecie mogli odwiedzić Australię i zobaczyć te fascynujące torbacze, uważajcie na głównego zakapiora stada. Jeśli w grupie kangurów jest duży męski osobnik (nazywamy go Buck), zachowajcie dystans (dużo więcej niż 1,5 metra!), bo może być bardzo agresywny w stosunku do ludzi.
Piękno tuż za rogiem
Domyślam się, co polski czytelnik chciałby mi teraz powiedzieć: „Przecież u nas nie ma kangurów!”. Moja mama urodziła się w Szczecinie i kiedy opowiadała mnie i mojemu rodzeństwu o Polsce, w jej opowieściach nie było ani jednego torbacza.
Wszędzie jednak są cuda na wyciągnięcie ręki. Kiedy nie możemy podróżować daleko, poszukajmy ich blisko. W Polsce nie zobaczycie kangurów, ale macie tam to, co ja, Australijczyk, chętnie bym zobaczył: dziewiczą puszczę, Tatry, żubry, bociany, czy jelenie. Polska, w przeciwieństwie do Australii, ma też długą i bogatą historię. Zamki, katedry i inne zabytki opowiadają o wiekach zdarzeń. Dla kogoś spoza Europy to coś równie niezwykłego, jak dla mieszkańca Polski kangur podjadający trawę tuż za oknem.
Zatem kiedy następnym razem poczujecie melancholię, ponieważ nie możecie podróżować w odległe miejsca, pamiętajcie, że piękno i przygoda są tuż za rogiem.