Planując wyjazd zagraniczny, nie zapomnij sprawdzić, dokąd tak naprawdę jedziesz i naucz się, jak to wymawiać. Oszczędzi ci to potencjalnych kłopotów i przysporzy sympatii wśród mieszkańców danego miejsca.

Tekst: Jamie Stewart, podróżnik

jak to wymawiać

 

Jako międzykontynentalni podróżnicy spędzamy z żoną niezliczone godziny na planowaniu kolejnych wycieczek. Jak wynika z badań, przeciętna osoba planująca wakacje poświęca do 20 godzin na porównywanie ofert, cen biletów lotniczych oraz możliwych miejsc zakwaterowania.

Elementem, do którego większość z nas nie przywiązuje większej wagi przed podróżą, jest sprawdzenie, jak poprawnie wymawiać nazwy miejscowości, które zamierzamy odwiedzić. To powszechny, uniwersalny dla wielu kultur problem. Nasze umysły są tak zaprogramowane, aby „ułatwiać” nam zadanie i sugerować wymawianie obcojęzycznych słów fonetycznie, zgodnie z pisownią.

Podróż do Nibylandii

To niedopatrzenie może nam nie tylko przysporzyć odrobiny wstydu, ale też praktycznych kłopotów, na przykład gdy będziemy na miejscu pytać o drogę, kupować bilety kolejowe czy autobusowy albo rozmawiać z taksówkarzem. Nasi rozmówcy mogą mieć problemy ze zrozumieniem, dokąd mamy ochotę się dostać. Nie raz zdarzało mi się wpadać w tę pułapkę, wielokrotnie rumieniłem się z zażenowania, zdając sobie sprawę, iż w oczach autochtonów wyglądam na ignoranta, który próbuje się dostać do Nibylandii.

Tak samo problematyczne może być nieprawidłowe wymawianie personaliów osób pochodzących z innych od naszego kręgów kulturowych. Niedawne badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Alberty w Kanadzie dowiodło, iż zagraniczni studenci czują się traktowani bez należnego im szacunku, gdy ktoś wymawia ich imiona czy nazwiska nieprawidłowo i jednocześnie głęboko doceniają fakt, kiedy ich rozmówcy starają się dociec, jak należy wymawiać to poprawnie.

Wymówić „Rock-lor”, czyli Wrocław

Wracając do prawidłowego wymawiania nazw miejscowości, Polska oraz państwa Europy Środkowej to jedne z tych terenów, w których obcokrajowcy miewają spore problemy z pytaniem o drogę. Jestem pewien, że wiecie, o czym mówię, bo zapewne zdarzyło się wam słyszeć, w jak zabawny sposób przybysze wymawiają nazwy waszych miast. Być może czasem budziło to wasz uśmiech, ale domyślam się, iż towarzyszyła mu pewna doza irytacji.

Weźmy chociaż przykład Wrocławia, Europejskiej Stolicy Kultury roku 2016. Większość anglojęzycznych turystów wymawia nazwę tej miejscowości jako “Rock-lor” zamiast „Vrots-waff”. Prawdziwe wyzwanie dla podróżnika z zagranicy to miasto Łódź, siedziba słynnej szkoły filmowej, w jakiej studiowali między innymi Andrzej Wajda czy Roman Polański. Zamiast mówić poprawnie „Woodge”, my, anglojęzyczny globtroterzy, upieramy się przy „Lods”.

Jednak nie tylko słowiańskie nazwy miast są wyzwaniem. Bazylea zlokalizowana na pograniczu Szwajcarii, Francji oraz Niemiec to dla jej mieszkańców „Baasel” (w tym słowie s przypomina nieco z). Podobnie na przykład Melbourne, Bangkok czy Greenwich brzmią w uszach lokalnych mieszkańców inaczej, niż to zwykli wymawiać zagraniczni turyści.

Kiedy zatem będziecie planować kolejne wakacje, poświęćcie dodatkowe kilka chwil na lingwistyczny research. Wasi lokalni rozmówcy na pewno to docenią, a wy oszczędzicie kłopotów. Właśnie robię to samo, planując podróż do Polski. Szczecin? Naprawdę? Polsko, czy nie wymagasz ode mnie za wiele?

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.