Kto ma ochotę oszukać jesień i uciec stąd gdzieś daleko? Gdzieś, gdzie jest ciepło? Zanim ruszycie w drogę, radzimy, jak się przygotować do egzotycznej podróży.
Tekst: Joanna Zaguła
Końcówka listopada to taki moment, w którym mam serdecznie dosyć polskiej pogody. A myśl, że zima dopiero przed nami przyprawia mnie o dreszcze (nie tylko z zimna). Marzy mi się wtedy, żeby stąd uciec gdzieś, gdzie jest ciepło i słonecznie. A że w listopadzie nawet na południu Europy pogoda nie do końca zachwyca, marzeniami wędruję w odleglejsze miejsca. A jeśli marzenia uda się spełnić, pozostaje pytanie: jak się przygotować do egzotycznej podróży. Bo okazuje się, że to dużo bardziej skomplikowane niż moje standardowe przygotowania do wędrówek po Europie.
Wszystko zazwyczaj zaczyna się od biletów (najczęściej lotniczych). Patrzymy, gdzie jest tanio albo szukamy dobrej ceny do wymarzonej destynacji. I kiedy wiemy już, gdzie jedziemy i na ile, zaczynamy planować. W przypadku egzotycznych krajów inna jest zazwyczaj długość podróży. Jeśli bowiem w grę wchodzi spora różnica czasu i długa droga, wyjazd na tydzień najzwyczajniej w świecie nie ma sensu. Lecimy czy jedziemy więc przynajmniej na dwa, ale częściej na trzy albo cztery tygodnie. W związku z tym trzeba inaczej podejść do kwestii pakowania się.
Nie ma sensu (i praktycznie nie ma też możliwości), żeby spakować rzeczy na wszystkie dni. Dlatego ja zabieram zestaw ubrań na około tydzień, bo i tak będę na miejscu robić pranie (dlatego warto wziąć ze sobą sznurek do jego rozwieszenia). To pozwala oszczędzić trochę miejsca w plecaku. A miejsce się przyda. Bowiem jeśli jedziecie do kraju w innej części globu, lepiej się spodziewać sytuacji niespodziewanych. Liczymy na upały, ale jedna ciepła bluza to minimum (bo nigdy nic nie wiadomo), nie pomijamy także opcji przeciwdeszczowej. Bardziej od parasola przydatna będzie peleryna. Chroni lepiej i zajmuje mniej miejsca.
Nie zapomnijcie też o apteczce. O ile w Europie jestem głęboko przekonana, że jeśli czegoś nie wezmę, to kupię na miejscu, to w tym wypadku będzie o to trudniej. Pakujemy przede wszystkim węgiel, bo zatrucia w zetknięciu z obcą florą bakteryjną nowego kontynentu zdarzają się nad wyraz często. Bierzemy też wszystkie leki, które regularnie łykamy, a oprócz tego coś na przeziębienie, coś przeciwbólowego i jakieś podstawowe środki opatrunkowe. Dzięki temu, gdy zranicie się w rękę, nie będziecie musieli szukać najbliższego szpitala. Znajdźcie też miejsce dla kilku batonów energetycznych na czarną godzinę i sprawdźcie, czy nie trzeba będzie wziąć ze sobą adaptera do gniazdek elektrycznych.
Ale pakowanie to przecież ostatni etap. Zanim do niego dojdzie, trzeba jeszcze pomyśleć o wielu sprawach, z których część wiąże się z dodatkowymi kosztami. Macie już bilety, więc teraz czas na bukowanie noclegów. Tu nie powinno być problemów, bo znane portale zajmujące się tym działają na całym świecie. Ale jeśli macie zamiar na miejscu korzystać z lokalnego transportu, to może być już ciężej coś zaplanować. Jasne, można się tym zająć już po przylocie, ale jeśli chcecie rozpisać trasę albo oszacować wydatki, to warto przyjrzeć się tej kwestii trochę wcześniej. Bardzo przydatny będzie ty serwis Rome2Rio. Znajdziecie tam o wiele więcej połączeń niż w Google Maps, który właściwie nie pomaga na lokalnych trasach. Stamtąd możecie też przekierować się na strony przewoźników, by upewnić się, ile taka podróży kosztuje i jak wygląda rozkład jazdy.
Na kilka tygodni przed wyjazdem koniecznie sprawdźcie też, jakie szczepienia są wymagane dla danego kraju i umówcie się na wizytę u lekarza medycyny podróży. Spodziewajcie się, że będzie to dodatkowy koszt rzędu kilkuset złotych. Podobnie z ubezpieczeniem podróżniczym. Jest tańsze, ale to także koszt, którego nie warto pomijać. Zajmijcie się też sprawą wizy – zobaczcie, czy jest wymagana, złóżcie formularze i zapłaćcie za nią.