Te mroczne miesiące są do kitu, ale jednocześnie ten czas daje nam szansę, by – zastanawiając się nad tym, jak przetrwać zimę, zająć się tym, co naprawdę ważne, a tak często pomijane w natłoku zdarzeń – sobą.
Tekst: Sylwia Skorstad
Jak przetrwać zimę? Ta pora roku jest z wielu powodów do chrzanu. Trzeba zakładać na siebie po trzy warstwy ubrań, żeby w ogóle wyjść z domu. Jazda rowerem nie sprawia przyjemności, bo człowiek okutany w tyle ciuchów czuje się na rowerze jak foka. Do tego kilogramów przybywa od samego myślenia o jedzeniu. Zimą na każdy autobus i tramwaj czeka się o trzy raz dłużej niż zwykle. Trudniej jest też komunikować się ludźmi, bo tak się owijają w te wszystkie szaliki, czapki i chustki, że mało co do nich dociera. Naprawdę, trudno powiedzieć, jak przetrwać zimę, taka jest nieznośna. Ktokolwiek ją wymyślił, powinien odpowiadać za to jak za co najmniej zbrodnię przeciwko ludzkości.
Jednocześnie… zima jest całkiem fajna. W żadnej innej porze roku nie mamy aż tak dużo czasu dla siebie (jeśli jesteś rodzicem małego dziecka, a tym bardziej dzieci, przepraszam, na razie nie dotyczy to ciebie, nie gniewaj się). Niesprzyjająca pogoda skutecznie eliminuje wszystkie nasze mało trafione pomysły aktywności poza domem, wiec wychodzimy z domu wyłącznie wtedy, kiedy naprawdę nam czegoś poza nim potrzeba. Dzięki temu możemy częściej pobyć same ze sobą.
Plany, rozmyślania, zmiany
Czemu mimo wszystko lubię zimę?
Zimą najbardziej lubię planować to, co będę robić wiosną i latem. Daję sobie czas, by poukładać w głowie pomysły na wyjazdy i sprawdzić, z którymi czuję się najlepiej. Sprawdzam połączenia lotnicze, ceny hoteli, porównuję możliwości. Przeglądam sobie kalendarze imprez i w końcu decyduję się na te, które wyglądają najbardziej obiecująco. Nie tak dawno naukowcy odkryli, że planowanie podróży daje prawie tyle samo radości, co samo podróżowanie, a ja się z nimi zgadzam. Zapełniam zatem swój kalendarz i zaczynam cieszyć na wszystko, co wkrótce nadejdzie.
Po drugie, zima to dobry czas na kreatywność. Energię, którą w letnich miesiącach zwykle kieruję na zewnątrz, w tych zimnych i ciemnych mogę skanalizować do wewnątrz. Mam więcej czasu na pisanie, czytanie i doskonalenie tych umiejętności, które aż się proszą o poprawę, ale kiedy indziej nie chce mi się ich słuchać.
I wreszcie, po trzecie, zimą jestem bliżej siebie. Mniej się wokół mniej dzieje, zatem wyraźniej słyszę własny głos. Mogę na nowo zapytać się, kim jestem i czy dobrze mi z tym. Nie jest bowiem tak, że poznajemy siebie dobrze raz na zawsze. Jeśli pomyślisz o tym, kim byłaś pięć lub dziesięć lat temu, szybko odkryjesz, że dużo się od tego czasu zmieniło. Czy na pewno dobrze znasz dzisiejszą siebie? Warto wiedzieć, z kim się ma do czynienia, prawda?
Pogadajmy, ja ze sobą
Miesiące spowolnionych obrotów to idealny czas, aby ze sobą po przyjacielsku pogadać. Jeśli się nie wie, jak tę wewnętrzną konwersację rozpocząć, można poprosić o pomoc mądrych przyjaciół. Niech ci powiedzą, co w tobie cenią, niech opiszą cię pięcioma przymiotnikami, wymienią rzeczy, które lubią robić razem z tobą i spróbują uzasadnić swoje wybory. Niech spróbują określić, co ich zdaniem mogłabyś udoskonalić, aby radzić sobie lepiej z problemami. Taką rozmowę warto potraktować jako wstęp do własnych rozważań. Gdybyś bowiem zadała takie same pytania dziesięciu różnym osobom, to prawdopodobnie otrzymałabyś co najmniej osiem różnych odpowiedzi.
Zima to dogodny moment, by stanąć oko w oko z samą sobą. Czy podoba ci się osoba, którą widzisz? Jeśli tak, to świetnie, warto to sobie zanotować i nosić ze sobą jak talizman. A jeśli nie, to przecież wkrótce nadchodzi nowy początek. Słońce będzie na nowo mocniej przygrzewać, zacznie się wiosna, natura rozpocznie nowy, radosny cykl zdarzeń. Razem z nią możesz na nowo zacząć również ty.