Kiedy w wirtualnej rzeczywistości tworzysz sobie nową tożsamość, aby incognito skontaktować się z konkretną osobą, przekraczasz pierwszą z granic oddzielającą zdrowy kontakt od manipulacji. Możliwe, że kolejne będziesz przekraczać z coraz większą łatwością, by pewnego dnia odkryć w sobie stalkera.

Tekst: Sylwia Skorstad

tożsamość

Kontakty w mediach społecznościowych, podobnie jak te w realu, niosą ze sobą szereg zagrożeń. Większość z nas zdaje sobie sprawę, że po sieci krążą osoby, które podając się za kogoś innego, chcą wpływać na opinie albo wyłudzać pieniądze od naiwnych. Czy jednak nie lekceważymy innych, pozornie stosunkowo niewinnych zachowań, które nie mają nic wspólnego z powszechnie przyjętymi zasadami dobrego współżycia społecznego?

Przyjmij mnie do znajomych, a powiem ci, kim jesteś

W grupie dla osób zainteresowanych psychologią nastolatka opowiada swoją historię. Podoba jej się starszy mężczyzna, który ma partnerkę. Nastolatka stworzyła w mediach społecznościowych fałszywe konto jako Karol i zakolegowała się tam z wybranką swojego obiektu zainteresowań. „Karol” zaczął zdobywać zaufanie i zapraszać partnerkę mężczyzny na randki. Spotkał się z odmową i wyjaśnieniem, że ta jest w związku z kimś innym i spodziewa się z nim dziecka. Na koniec autorka historii pyta, czy zdaniem internautów ma jeszcze szansę u obiektu swoich uczuć, skoro on będzie miał potomstwo z inną. Nie zawstydza jest fakt, że szpiegowała tamtą kobietę, zyskała informacje podstępem oraz próbowała manipulować uczuciami drugiej osoby. Zdaje się nawet być dumna ze swojego sprytu.

W innym poście młody mężczyzna opowiada, jak nie może się pogodzić z faktem, że odrzuciła go piękna kobieta. Wciąż ma nadzieję, że zasłuży u niej na drugą szansę. Odwiedza jej miasto i niby przypadkiem staje pod jej domem. Zakłada w internecie fałszywe konta, by wirtualnie ją obserwować. Pisuje do wybranki nagabujące listy. Jego historia spotyka się w grupie z silnym odzewem. Większość komentatorów odradza dalsze kontakty z kobietą, bowiem działania autora noszą znamiona nękania. Autor historii nie przyjmuje tych argumentów. Do rozmowy włącza się kilku mężczyzn i przekonuje dyskutantów będących w opozycji do autora, że ten nie ma złych zamiarów, został tylko źle zrozumiany. Tomasz, Adrian i Robert wspierają Darka w tym, co ten rozumie jako misję zyskania drugiej szansy. Wkrótce okazuje się, że Tomasz, Adrian, Robert i Darek to ta sama osoba.

Internet – spełnienie odwiecznych marzeń stalkerów

Czy świat oszalał? Nie. Internet, choć niezastąpiony i dający tak wiele fascynujących możliwości, dał nam do rąk narzędzia, z których dopiero uczymy się bezpiecznie korzystać. To my zdecydujemy, czy mamy media społecznościowe czy aspołecznościowe.

Svein Øverland, norweski psycholog i specjalista w zakresie psychologii bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa w sieci, powiedział niedawno w wywiadzie, że Internet to pod wieloma względami spełnienie odwiecznych marzeń ludzi lubiących nękać innych. Nigdzie indziej prześladowanie, śledzenie i nękanie nie są aż tak łatwe. Nigdzie indziej nie wykazujemy się aż taką naiwnością wobec nieznajomych. Zdarza się nam przyjmować do grupy obserwujących przypadkowe osoby. Większość z nich nie wyrządzi nam szkody, najwyżej znudzi. Są jednak tacy, którzy zapukają do internetowych drzwi po to, by się zemścić, wyłudzić prywatne informacje, ośmieszyć lub zyskać poczucie kontroli.

Nowa tożsamość, czyli pokusa zyskania drugiej szansy

Jeśli dobrze się nad tym zastanowimy, to w pokusie podawania się za kogoś innego wśród osób znających się w realu nie ma nic niezwykłego. Kto z nas nie chciał bowiem dostać drugiej szansy po tym, jak coś zepsuł w relacji? Komu w okresie dojrzewania nie przychodziły do głowy myśli o tym, by w jakiś pomysłowy sposób wkupić się w łaski najpopularniejszej osoby w szkole? Można na przykład zapisać się do tego samego klubu sportowego albo zakolegować z najlepszym kumplem obiektu uczyć, aby szepnął o nas dobre słowo. Można spacerować godzinami pod blokiem wybranki/ka, a potem udawać, że to przypadkowe spotkanie, bo przecież właśnie na tej samej ulicy mieszka babcia/ciocia/kuzyn. Można zostać gwiazdą kółka teatralnego i w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.

Wielu z nas z miłości lub desperacji przychodziły do głowy szalone pomysły. Większość z nich nie została nigdy zrealizowana, bo w klubie sportowym trzeba by było ćwiczyć, kumpel obiektu uczuć miał już własnych kumpli, stanie godzinami pod czyimś blokiem jest nudne i uciążliwe, szczególnie zimą, a kółka teatralne w szkołach mają zwykle krótkie żywoty.

Udawać wolno

Media społecznościowe dają iluzję drugiej szansy oraz dostęp do informacji o osobach, którymi się interesujemy. Oszustwa tego typu zbyt rzadko wychodzą na jaw i dopóki nie wykazują znamion nękania, nie wchodzą w konflikt z prawem. Zabronione jest podawanie się w sieci za kogoś innego, ale tylko pod warunkiem, że taka osoba faktycznie istnieje (przywłaszczenie tożsamości). Nie wolno korzystać z cudzego konta, przywłaszczać sobie cudzych zdjęć lub danych kontaktowych, a jeśli celem takich działań jest wyrządzenie szkody majątkowej lub osobistej, można za to trafić do więzienia. Sąd musi tylko udowodnić złą wolę sprawcy.

Nie jest jednak zabronione podawać się za fikcyjnego Karola lub Kasię, o ile do tworzenia ich profilu wykorzysta się własne, odpowiednio wyretuszowane zdjęcie. Początkujący stalkerzy najczęściej używają wyszperanej w internecie podobizny kogoś trzeciego, licząc na to, że ten ktoś nigdy się nie dowie i nie będzie miał powodu robić z tego powodu pretensji, bo mieszka na przykład w Nowej Zelandii.

W tym sensie media społecznościowe to spełnienie marzeń niedojrzałego nastolatka o „przypadkowym” spotkaniu pod blokiem. Kuszące i ekscytujące, bo ma w sobie coś z detektywistycznej przygody i nawet nie trzeba marznąć.

Przekraczanie granic

Jeśli myślicie, że historie dziewczyny, która podawała się za Karola oraz Darka mającego szereg alter ego, są odosobnione, zapytajcie nastolatków, ilu z ich znajomych posiada fałszywe konta w mediach społecznościowych i czy kiedykolwiek sami doświadczyli kontaktu z fałszywego konta osoby, jaką znają w rzeczywistości. W badaniach przeprowadzonych w 2019 roku w USA do posiadania fałszywego konta w sieci przyznało się 26% badanych, 23% do podawania fałszywych informacji na profilach randkowych, a 22% do kłamania w CV. Podkreślmy – przyznało się. W rzeczywistości trudno dziś spotkać licealistę, który choć raz nie próbował być w sieci kimś innym.

Tworzenie fałszywej tożsamości rzadko zaczyna się od chęci wyrządzenia komuś krzywdy. Nastolatki robią to z ciekawości, z nudów, ze strachu przed brakiem akceptacji, czasem na fali smutku albo zazdrości. Chcą tylko zajrzeć na profil dawnej sympatii, poczuć się kimś fajniejszym albo iluzorycznie, choć na chwilę, zyskać utracone poczucie kontroli. Wydaje się to czymś zupełnie nieszkodliwym, przecież już na tylu platformach logowały się jako na przykład Poziomka15, KiciaPoznan lub Marexxx.

Problem w tym, że tworząc fałszywą tożsamość, by nawiązać kontakt incognito z konkretną osobą, przekraczają pierwszą z granic manipulacji. Jeśli nie zostaną na tym przyłapane i zawstydzone z tego powodu, istnieje możliwość, że poczują się pewniej i będzie im trudno przestać. Z czasem mogą wyrządzić szkodę nie tylko komuś, ale i sobie. W sensie psychologicznym takie zabawy są podwójnie niebezpieczne.

Odczłowieczanie kogoś

Po pierwsze, w „zabawie” w obcego łatwo jest wyrządzić komuś krzywdę. Ma się nad nim sztuczną przewagę, bo ukrywa się przed nim część informacji. Kontakt jest instrumentalny i choć będzie angażować prawdziwe emocje, nigdy nie stanie się fair. Najgorszą robotę zrobią wyrzuty sumienia. Osoba przyjmująca fałszywą tożsamość może je neutralizować, powtarzając sobie, że zaczepiany sam tego chciał, skoro zaakceptował kontakt z nieznajomym. Jest nieostrożny i naiwny. Należy mu się.

Aby zachowywać się wobec kogoś nie fair, zawsze musimy go w swoich oczach zdeprecjonować, odczłowieczyć. Wtedy nie jest nam głupio, takie myślenie daje nam mandat do działania. Koncentrujemy się na negatywnych cechach tej osoby, bo przecież wolno jest robić niefajne rzeczy niefajnym ludziom.

Inny sposób na redukcję wstydu to powtarzanie sobie, że śledzi się kogoś z troski. Wyobraźnia podpowiada wtedy, iż ktoś jest na przykład zagubiony i potrzebuje pomocy. Efekt jest jednak taki sam, jak w pierwszym przypadku – kontakt zostaje odrealniony i zaczyna swobodnie dryfować w nieprzewidywalną stronę.

Odczłowieczanie siebie

Używając fałszywej tożsamości można tak samo łatwo wyrządzić szkodę samemu sobie. Bycie kimś inny daje poczucie oderwania od konsekwencji. „To nie ja kłamię i manipuluję, to Karol”. Z badań wynika, że występując pod wirtualną przykrywką używamy ostrzejszego języka, formujemy bardziej radykalne opinie i mniej zważamy na uczucia rozmówców. Co gorsze, zaczynamy mieć poczucie, iż taka forma manipulacji jest „normalna”. Tym samym w przyszłości łatwiej zaakceptujemy próby manipulowania nami. Przecież wszyscy to robią, prawda?

Warto wiedzieć, że badania pokazują, iż wykorzystywanie mediów społecznościowych przy próbach naprawienia już zepsutych relacji, bardzo rzadko przynosi skutek lub ulgę. Była dziewczyna nie wróci, gdy odmowie kontaktu napiszemy piętnaście fałszywych rekomendacji od fikcyjnych znajomych. Oglądanie zdjęć byłego partnera w objęciach nowej dziewczyny nie przyniesie upragnionego uczucia, że sprawa jest zamknięta, a tylko przedłuży okres mentalnej żałoby. Jeśli relacja nieprzyjemnie zamknęła się w realu, najzdrowiej dla nas jest zakończyć ją lub przynajmniej zawiesić również w mediach społecznościowych.

Wspomniany wcześniej norweski psycholog wskazuje, że wśród użytkowników sieci regularnie naruszających granice innych (hejterów, stalkerów, przestępców seksualnych) jest spory odsetek osób zmagających się z różnymi problemami i zaburzeniami natury psychicznej. Chorobliwa nieśmiałość, zazdrość czy złość, tak samo jak uporczywy lęk bądź podejrzenie, że jest się obserwowanym, zawsze znajdą w mediach społecznościowych odpowiednią pożywkę do wzrostu. Jest też druga strona tego samego medalu – młoda i zdrowa psychicznie osoba może nabrać w sieci niezdrowych nawyków, które z czasem mogą stać się wyzwaniem dla emocjonalnej integralności. Mówiąc najprościej, jeśli jako nastolatek zaczniesz szpiegować kogoś w sieci, nie zostaniesz przyłapany i coś dzięki temu zyskasz, to udepczesz w sobie grunt dla przyszłego manipulatora.

Zdrowe zasady

  1. Nie twórz w mediach społecznościowych fałszywych tożsamości. Nie ma dobrego powodu, by to robić. Jeśli nie możesz czegoś osiągnąć za pomocą prawdziwego profilu, nie próbuj szukać bocznego wejścia. W realu czułabyś/czułbyś się dziwnie podając komuś zmyślone personalia. To dziwne uczucie jest uzasadnione, bo takie zachowanie jest dziwne, o ile nie pracujesz jako tajny agent.
  2. Uważaj na to, kogo dopuszczasz do przeglądania informacji o sobie w mediach społecznościowych. Załóż możliwość, że osoba zapraszająca cię do znajomych może być kimś żywiącym skomplikowane uczucia wobec ciebie lub twoich bliskich.
  3. Jeśli jesteś rodzicem, porozmawiaj z dzieckiem na ten temat. Nie oceniaj, postaraj się raczej poznać lepiej zjawisko społeczne polegające na tworzeniu w sieci fałszywych tożsamości. Spróbuj to na koniec przedyskutować i wskazać możliwe zagrożenia natury psychologicznej oraz prawnej.

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.