Zanim zaplanujecie regularny fitness w domu zamiast wypraw na siłownię, przygotujcie sobie miejsce, upewnijcie się, jakie ćwiczenia są dla was odpowiednie i zarezerwujcie dużo silnej woli.
Tekst: Joanna Zaguła
Właśnie zetknęłam się z niemiłą konsekwencją noworocznego zapału do zmieniania się na lepsze. Okazuje się, że zarezerwowanie kortu do squasha czy znalezienie wolnego miejsca na pilatesie graniczy z niemożliwością. A wszystkie tory na basenie są zatłoczone jak autostrada przed świętami. I chociaż nie miałam zamiaru od nowego roku stać się nagle najlepszą wersją siebie, to przecież nawet ja mam czasem potrzebę ruszyć się z kanapy. I kiedy na dworze zamarzają kałuże po wczorajszym deszczu, myślę sobie, że to nie jest pogoda na bieganie po parku. Pozostaje mi więc fitness w domu.
Najpierw wydaje mi się, że taka forma aktywności będzie najwygodniejsza na świecie, a potem zaczynają się przede mną piętrzyć trudności. Bo między stołem a radiem jest mało miejsca, a podłoga skrzypi, bo sąsiedzi przez okno widzą moje nieporadne wygibasy, bo jakoś wyjątkowo dużo innych rzeczy jest do roboty, jak się akurat jest w domu. Zachęcam was mimo wszystko do tego, żeby wykształcić w sobie głuchotę na tę podłogę i przełknąć wstyd przed sąsiadami. Bo ćwicząc w domu, łatwiej znajdziecie czas na fitness, bo zajęcia mogą się zacząć nawet w środku nocy czy nad ranem (o ile nie będziecie bardzo mocno skakać). A poza tym takie ćwiczenia są całkowicie za darmo i macie do dyspozycji setki treningów z przeróżnych dziedzin sportu. No i pojawia się nowa zagwozdka – jaki wybrać?
Pierwsza zasada jest taka, że zawsze najlepiej jest się trzymać tego, co już znamy. Jeśli od lat chodzicie na jogę, bez problemu i prawidłowo wykonacie asany w domu, jeśli bliższy jest wam trening typu BPU, będzie wam łatwiej się do niego zabrać samemu. Dobrze jest wybrać się przynajmniej na kilka zajęć danego typu, zanim zaczniecie je regularnie wykonywać w domu. Gdy bowiem chcecie ćwiczyć intensywnie i regularnie, lepiej byście wykonywały ćwiczenia poprawnie. Wtedy nie zrobicie sobie krzywdy, a trening będzie też bardziej efektywny. Pamiętajcie też, że ze względu na zdrowie mięśni dna miednicy oraz wytrzymałość stawów, kobiety powinny wybierać ćwiczenia niebazujące na podskokach.
Nie myślcie też, że codzienne podnoszenie ciężarków, czy wymachy nogami poprawią wam magicznie sylwetkę. Taki trening to tylko zamiennik dla niektórych form wysiłku. Szczególnie dla takich, które mają budować konkretne mięśnie. Albo po prostu sprawić, że do mózgu dopłynie wam trochę endorfin spowodowanych ruchem. Jednak, aby być w dobrej formie, powinniśmy się po prostu ruszać. Chodzić na spacery, jeździć na rowerze, póki nie ma śniegu.