Dobroczynność zawsze daje poczucie satysfakcji, choć stojące za tym powody mogą być odmienne. Dlaczego lubimy się dzielić?

Tekst: Sylwia Skorstad

dobroczynność

 

Jak się czujesz po tym, gdy bezinteresownie coś komuś podarowałaś? Nie trzeba psychologa, by zgadnąć, że dobrze. Kiedy wspieramy cele dobroczynne albo po prostu wręczamy komuś prezent, nie spodziewając się wzajemności, mamy poczucie satysfakcji. Dla wielu badaczy nauk społecznych, między innymi psychologów biznesu, to ciekawe zjawisko. Jak to się dzieje, że czujemy się lepiej, gdy ofiarowujemy komuś swoje pieniądze lub czas, choć jednocześnie każdy z nas sam chciałby mieć ich więcej?

Dobroczynność Polaków

Z raportu „Filantropia w CEE 2020″ wynika, że w ostatnim roku ponad połowa Polaków przeznaczyła jakąś cześć swoich zasobów na cele dobroczynne. Gdyby brać pod uwagę tylko te dane, to okazałoby się, że jesteśmy bardziej szczodrzy od na przykład Węgrów, Czechów i Słowaków, ale już nie od Amerykanów czy Holendrów.

Ofiarowujemy mniejsze kwoty niż nasi najbliżsi sąsiedzi, jednak dane te trudno porównywać, bowiem poziom zarobków jest w różnych krajach odmienny. Coraz częściej angażujemy się w zbiórki online, jest to forma popularna szczególnie wśród ludzi młodych. Najchętniej wspieramy cele związane ze zdrowiem, czyli akcje, które mogą pomóc na przykład niepełnosprawnym bądź osobom chorującym na różne typy nowotworów. Krzywda ludzi i zwierząt porusza nas w dużym stopniu, ale już na przykład na cele związane ze sportem, kulturą czy ekologią dajemy stosunkowo niewiele.

Dajemy, gdy ktoś prosi

Badanie motywów stojących za dobroczynnością jest wbrew pozorom niełatwe. Okazuje się, że za dzieleniem się stoją przyczyny, których nie lubimy sobie uświadamiać. Pytani, co nami kierowało, mawiamy zwykle: „Bo jest mi przykro, że ktoś inny nie ma sprzętu medycznego/ciepłych ubrań/możliwości edukacji/dostępu do wody pitnej.” Proszeni o dokładniejsze wyjaśnienia często milkniemy.

Aby dowiedzieć się, dlaczego ktoś postanowił na przykład zrobić przelew dla fundacji wspierających dany cel, naukowcy muszą w sprytny sposób ułożyć pytania. Dociekają więc na przykład, co konkretnie przesądziło o decyzji o danej wpłacie.

Z amerykańskich badań wynika, że 85% datków na cele dobroczynne jest przekazywane na skutek sugestii innych osób. Dajemy, gdy ktoś nas o to poprosi, niekoniecznie wprost, czasami wystarczy udostępnienie informacji o zbiórce w mediach społecznościowych. Najchętniej wpłacamy pieniądze tym organizacjom, które znamy. Im mniej wiemy o podmiocie zbierającym środki, tym mniej jesteśmy skłonni się dorzucić.

Altruizm na pierwszym miejscu

Wspieramy cele dobroczynne również dlatego, że daje nam to poczucie praktycznego działania w zgodzie z wyznawanymi wartościami. Dobroczynność to sposób, aby współczucie zamienić w działanie. Robiąc coś praktycznego, czujemy się sami dla siebie bardziej wiarygodni. Ofiarowując lepiej definiujemy siebie przez pryzmat wartości. Łatwiej jest na przykład powiedzieć: „Jestem za Zieloną Planetą”, po tym jak wsparło się organizację ekologiczną.

Kolejny powód to potrzeba, aby zaprezentować się dobrze w oczach innych ludzi. Każdy lubi tych, którzy się dzielą, obdarowywanie innych jest zatem jedną z najbardziej skutecznych strategii na to, aby być docenianym i lubianym.

Z badania, którego wyniki opublikowano w amerykańskim kwartalniku wydawanym przez sektor non-profit wynika, iż najczęstszym powodem udziału w akcjach dobroczynnych jest altruizm, czyli potrzeba pomocy innym. Na kolejnym miejscu jest zaufanie do danej organizacji dobroczynnej – ofiarowujemy coś, bo odczuwamy pozytywne emocje wobec tego podmiotu i wierzymy, iż właściwie wykorzysta nasz datek. Trzecie miejsce zajmuje potrzeba solidarności z bliską osobą. Jeśli na przykład wśród członków rodziny mamy kogoś, kto choruje na cukrzycę, to wzrasta prawdopodobieństwo, iż wesprzemy organizację zajmującą się walką z tą chorobą lub świadczeniem pomocy chorym czy ich rodzinom. Dalej znalazły się motywy egoistyczne, czyli potrzeba zrobienia czegoś, co sprawi, że sami poczujemy się lepiej. Ostatnie miejsce zajęły ulgi podatkowe, bo bywa też, że angażujemy się w dobroczynność, aby dzięki temu uzyskać przewidziane przez prawo danego kraju benefity.

Nie oczekiwać wzajemności

To, co z punktu widzenia psychologów jest najbardziej skomplikowane w motywacji stojącej za dobroczynnością, to wzajemność, a raczej jej brak. Choć niechętnie się do tego przyznajemy, zwykle oczekujemy od innych, iż zastosują się do reguły wzajemności. Nieważne, czy chodzi o emocje, przysługi, czas czy pieniądze, czujemy się dobrze, kiedy w relacjach międzyludzkich panuje równowaga. Kiedy na przykład dajemy prezent, to choćby podświadomie oczekujemy, że my też zostaniemy czymś obdarowani.

W dobroczynności reguła wzajemności jest dużo trudniejsza do prześledzenia niż w innych dziedzinach życia. Można wrzucać coś do puszki WOŚP, bo przed laty dzięki tej fundacji nasze dziecko miało zrobione badania. Można wspierać fundację działającą na rzecz ochrony przyrody, bo lubi się spacery po lesie. Można też dawać kierując się przekonaniem, że jeśli my dziś komuś pomożemy, to w przyszłości ktoś pomoże nam, gdy znajdziemy się w potrzebie.

Tak naprawdę wcale nie trzeba się nad tym głęboko zastanawiać. Najlepszą odpowiedzią na pytanie: „Dlaczego się angażujesz?” jest: „Bo mogę”.

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.