Specjalistyczne tatuaże stworzone przy użyciu zaawansowanych technologii mają już wkrótce pomagać między innymi pacjentom cierpiącym na schorzenia układu krążenia. Będą sprawdzać funkcje życiowe i przesyłać dane do kliniki lub lekarza rodzinnego.
Natychmiastowa diagnoza bez wizyty u lekarza? Właśnie tak ma to kiedyś wyglądać. Według futurologów to prawdopodobny scenariusz – pewnego, wcale nie tak odległego dnia, nasze parametry zdrowotne będą zdalnie przesyłane do lekarza, a ten zostanie zaalarmowany, gdy coś zacznie odbiegać od normy.
„Mały” sukces
Departament Inżynierii Mechanicznej w The Cockrell School of Engineering będącej częścią teksańskiego uniwersytetu w Austin ogłosił, iż stworzył rozwiązanie mające się wkrótce stać przyszłością medycyny. Ich zdaniem tak zwana biozintegrowana elektronika może się okazać przełomem w naukach medycznych i ochronie zdrowia. Wart miliony dolarów projekt badawczy wspierany między innymi przez amerykańską Narodową Fundację Nauki okazał się sukcesem. Malutkim, oczywiście tylko w sensie rozmiarów.
Rysunek zadań specjalnych
Po wielu miesiącach badań naukowcom udało się stworzyć wykonane z neutralnych dla człowieka materiałów mini-urządzenie mające się stać narzędziem diagnostycznym. W rodzaju tatuażu nie większego od znaczka pocztowego umieszczono ultracienkie i ultralekkie silikonowe mikroprzewody. Ich zdaniem jest monitorowanie funkcji życiowych pacjenta oraz ruch jego mięśni i przesyłanie tych danych do komputera sprawdzającego, czy wszystko jest zgodne z normą. Tatuaż nie sprawia żadnego dyskomfortu pacjentowi. Jest mało widoczny, a kto chce może go tak „ukryć” w zwykłym tatuażu, by stał się częścią sztuki ozdabiania skóry. Dla przeciętnego obserwatora będzie wyglądał zupełnie zwyczajnie, choć w każdej minucie będzie wykonywał zupełnie niezwyczajną misję.