Przyszło lato, a z nim – wakacje.  Już od kilku miesięcy zadajemy sobie nawzajem pytania w rodzaju „Gdzie jedziesz na wakacje?”,  czy też „”Co planujesz na wakacje?”  Co wynika z tych pytań? Ano to, że wakacje trzeba zaplanować i wyjechać na nie.


A od września zaczną się kolejne pytania: „Gdzie byłaś na wakacjach?” I stwierdzenia w rodzaju tego: „Nad morzem, serio? Nie widać.”  „Nie widać”, a w domyśle: „nie opaliłaś się należycie”.  Kiedyś nie lubiłam tych pytań, a zwłaszcza stwierdzeń dotyczących mojej opalenizny, jako że obdarzona wyjątkowo jasną karnacją, unikałam słońca. Dziś chętnie udzielam odpowiedzi i jeszcze… wyjaśnień.  Likwiduję stereotypy.


We własnym domu, czyli czas odmienności

Po co są właściwie wakacje? I dlaczego uważamy, że trzeba na nie wyjechać ?  To odpoczynek od codzienności, od tego jak wygląda nasze życie w pozostałych dniach roku. Podobnie jak niedziela powinna być  niezwykłym czasem tygodnia (święcić dzień święty, znaczy podchodzić do niego inaczej niż do każdego innego), tak i wakacje muszą mieć odmienny charakter. Właśnie – odmienny. Czyli dla mnie najlepsze wakacje to życie w cichym domu, gotowanie pysznych obiadków, spokojne zakupy na targu pełnym świeżych warzyw i owoców, jakiś stary serial w telewizji. To spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi i czas na posiedzenie w ulubionym fotelu z romansem czy inną „lekką” lekturą.

To czas na luźną, kolorową spódnicę, gołe nogi i klapki na niskim obcasie. To także odpoczynek od ekranu monitora.  Gdybym miała gdzieś jechać, to w jakieś ciche spokojne miejsce, najlepiej do lasu, ale… i tak chciałabym choć trochę wolnego czasu spędzić w domu.  Mój rok to ciągłe podróże, poważne książki czytane w pociągach, hotelowe łóżka, zwiedzanie kolejnych polskich i zagranicznych miejsc. To wciąż nowi ludzie, dużo słów, ciągła zmiana, nowość i konieczność intelektualnej czujności. To stanie przez kilka godzin dziennie – w garsonce  i butach na wysokim obcasie  – przed grupą osób  Potrzebuję zatem czegoś zupełnie innego.

 

Wyślij dzieci na wakacje

Do tego powinny sprowadzać się wakacje – powinniśmy dostarczyć sobie tego, czego nam brakuje w normalnych dniach. Uciekać od ludzi, jeśli na co dzień mamy ich dużo; nie robić obiadów, jeżeli należy to do naszych  obowiązków w ciągu roku;  znaleźć czas na rozmowy z bliskimi, jeżeli zwykle nam go brakuje; zaszyć się w ciszy, jeśli mieszkamy w wielkim mieście i zwiedzać miasta, jeśli w ciągu roku otacza nas cisza. Rozmawiać, kiedy zwykle milczymy i milczeć, gdy rozmów mamy aż nadto.  Warto nawet odpocząć przez kilka dni od dzieci. Wysłać je na kolonie albo do babci i zadbać o siebie i swój związek. Wszystkim zrobi to dobrze.


Planować czy nie planować
?

Jeśli chodzi o planowanie, to i tutaj wszystko zależy od specyfiki naszych pozostałych dni w roku. Moje życie jest jednym wielkim planowaniem, żyję z kalendarzem w ręce i dziś już wiem, co będę robić w listopadzie… Dlatego dla mnie wakacje to czas bez harmonogramu i planu. Jak już gdzieś wyjeżdżam, to tam wolę spontaniczność, działanie ad hoc, nagłe pomysły. Jeśli jednak ktoś ma pracę zmienną, pełną niespodzianek i wyzwań zmuszających do szybkich decyzji, jemu z pewnością dobrze zrobi wyjazd zorganizowany, zaplanowany i bezpieczny. Znowu chodzi tu o odpoczynek od tego, co mamy na co dzień i o uzupełnienie życia tym, czego nam brakuje, nawet jeśli świadomie nie zdajemy sobie z tego sprawy.

 

Wakacje z pitraszeniem

Prawdziwe wakacje to nie zawsze wyjazd do kurortu i leżenie na leżaku czy kocu, takie wakacje nadają się tylko dla bardzo ruchliwych w ciągu roku ludzi. Są kobiety, które instynktownie to pojmują. Jedna z moich fryzjerek (wszystkie wiemy, jak wygląda ta praca) wyjeżdża zawsze w góry, gdzie regularnie chodzi na spacery i lekkie wspinaczki; przyjaciółka, która jest menedżerem w dużej firmie, a w domu ma gosposię zajmująca się jej dziećmi, zaszywa się w wygodnym domku na Kaszubach, sama pitrasi, spędza dużo czasu z rodziną i… nie zaprasza gości. Kuzynka, która pracuje w księgowości zawsze wyjeżdża do jakiegoś nadmorskiego kurortu, a moja sąsiadka – kelnerka w znanej warszawskiej restauracji – do Spa w Nałęczowie.  Jednak wśród licznych znajomych mam i taką, która wykonując pracę przedstawiciela handlowego, spędzającego mnóstwo czasu w samochodzie i walcząc z czasem i stresem latem jeździ z rodziną  na wycieczki po Europie, gdzie muszą zdążyć na czas do wcześniej zarezerwowanych hoteli. Nie sądzę, aby był to dla niej optymalny sposób spędzania wakacji. Co się zmieniło? Krajobrazy… i to, że ma obok siebie dzieci i męża.  To nie są dla niej prawdziwe wakacje.


Prawdziwa kobieta, czyli jaka?

A dlaczego w tytule  jest też prawdziwa kobieta? Prawdziwa to dla mnie taka, która ma nie tylko pierwszorzędowe i drugorzędowe cechy płciowe (czyli ciało) ale też kobiecą duszę, takąż emocjonalność i kobiece potrzeby intelektualne. To kobieta pełna, całościowa, a przez to spełniona.

Wakacje są znakomitym okresem żeby uzupełnić to, czego nam na co dzień brakuje, czego brak powoduje w nas rozdrażnienie, pretensje do siebie (lub innych) albo zmęczenie, obniżenie nastroju a nawet choroby.  To czas na ładowanie naszych baterii, akumulatora czy też – jak nazywa to mój mistrz Stephen R. Covey, autor „7 nawyków skutecznego działania – ostrzeniem piły. Dlaczego tak właśnie? Nawet tępą piłą można przeciąć drewniany bal… ale będzie to trwało znacznie dłużej, a ten kto się taka piłą posługuje, będzie znacznie bardziej zmęczony niż ten z ostrą piłą. Dziwimy się czasem dlaczego niektóre sprawy zabierają nam tak dużo czasu, dlaczego nie mamy energii, siły, albo… polotu. Ano dlatego właśnie, że nasza piła jest tępa. Nie dbałyśmy o siebie w ostatnim czasie tak jak powinnyśmy i stąd  to spowolnienie. Kobieta to ciało, emocje, umysł i dusza. Trzeba starać się żyć tak, by każdy z tych czterech obszarów naszego funkcjonowania był zadbany, ba, dopieszczony. Chodzi o to, żeby dostarczać mu tego, co jest mu najbardziej potrzebne, a do tego aby było to zróżnicowane i sprawiające przyjemność.  Przez krótkie okresy może się dziać tak, że któryś z tych obszarów jest za mało zadbany, ale na dłuższą metę mści się to na naszym samopoczuciu i efektach pracy. Ważne jest także i to aby żadna z tych czterech sfer nie była nadmiernie eksploatowana. Często bowiem zdarza się tak, że ktoś pracuje bardzo intensywnie umysłowo, zaś  jego wożone samochodem, windą albo innymi urządzeniami ciało jest w kompletnym zastoju. Bywa i tak, że korzysta się nadmiernie z ciała i emocji, zaś umysł leży niemal odłogiem, a o duchu zapomnieliśmy w ogóle. Oczywiście są najróżniejsze konfiguracje, ale recepta na dobre, wartościowe wakacje jest zawsze taka sama: dostarczyć dobrej pożywki ciału, umysłowi, emocjom i duchowi i… odpoczynku tym obszarom, które były najbardziej wykorzystywane w ciągu roku.


Dopieścić ciało i duszę

Wakacje dostarczają wielu możliwości do dopieszczania ciała: słońce, pływanie, wszelkiego rodzaju ruch na świeżym powietrzu, masaże, raczenie podniebienia różnymi specjałami, odpoczynek. Emocje możemy odżywiać przebywaniem z bliskimi, rozmowami przy ognisku czy na spacerach pod rozgwieżdżonym niebem, radością wspólnie spędzanego czasu. Cisza czy łagodny szum lasu lub morza koić będzie zmysły, a spragnieni dźwięków mogą je łapać na dyskotekach i koncertach. Jeśli jeszcze odpuści się sobie ciągłe kontrolowanie i ocenianie wszystkiego, co się dzieje i zrezygnuje z perfekcji, układ emocjonalny naprawdę będzie dopieszczony. Nie zapominajmy też o umyśle. Podróżować można świadomie – poznawać  miejsca, ludzi i przyswajać wiadomości na ich temat. „Podróże kształcą.” To prawda, ale trzeba coś przeczytać, zobaczyć, kogoś posłuchać, a czasem – pomyśleć. Może będzie czas na dobrą książkę, albo brydża z nowymi znajomymi. A jak nie, to choćby krzyżówka na plaży. I wreszcie dusza. Tej to dobrze. Piękno natury, przyroda monumentalna (góry, morza, wielkie lasy) karmi duszę. Karmi ją również cisza, zaduma przy wiejskiej kapliczce czy chwila modlitwy w starym kościele. Wspaniale odżywia się w czasie samotnych spacerów wczesnym rankiem lub wieczorem, uwielbia ogień i piękną muzykę.

 

Wakacjowanie z umiarem!

Uważajmy jednak, by znowu nie przeciążyć jakichś obszarów. Łatwo zamienić wygrzewanie się na słońcu na smażenie i zamiast z lekką opalenizną wrócić z oparzeniami albo i zadatkiem na czerniaka.  Można zbytnio przytyć od zbyt dużych porcji niezdrowego jedzenia. A można też przesadzić z ruchem i nabawić się różnego rodzaju kontuzji… Można wreszcie nie wrócić do domu.  Emocje też można narazić na szwank – wystarczy się złościć na wszelkie najmniejsze uchybienia w hotelach, kolejkę czy tłok w jakimś miejscu.  Dlatego ważne jest, by nastawić się pozytywnie, nie budować w sobie niepotrzebnego napięcia. Za dużo intelektualnych zmagań też nam nie służy. Trzeba bardzo dbać o emocje, ducha i ciało żeby nazwać prawdziwymi wakacjami naukę języka w letniej szkole. Chyba   tylko ducha nie możemy nadwerężyć. Wszelkie doznania z tej sfery są kojące.

 

Dbajmy o to, by letnie doświadczenia wzmocniły kobiecą część naszej kobiecej siły potrzebnej nam po wakacjach: miłość, ciepło jakim potrafimy obdarowywać, mądre decyzje, specjalny rodzaj troski, miękkość, piękno, spontaniczną radość i intuicję prowadząca nas w życiu zawodowym i prywatnym.

 

Iwona Majewska – Opiełka
psycholog, założycielka Akademii Skutecznego Działania,
trenerka liderów, tłumaczka,
autorka wielu książek, min.: „Czas kobiet”, „Droga do siebie”
prowadzi blog: www.majewska-opielka.pl

35 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.