„Kobieta jest Murzynem świata” śpiewał John Lenon w 1972 roku. Śpiewał o tym, jak działają  utarte schematy myślenia i uświęcony tradycją system społeczny i dlaczego kobieta ma prawo czuć się jak niewolnik.


Najbardziej poruszające dla mnie są słowa, że kiedy kobieta chce być sobą, chce być wolna (czytaj: nie udaje „słodkiej kruszyny” i idiotki – chce się uczyć, a potem pracować i jeszcze mieć czas dla siebie) mówi się jej, że zachowuje się jak mężczyzna. I jeszcze te, że kobieta jest codziennie poniżana w telewizji…

Wolność kobiet – rzeczywistość czy mit?
Oczywiście Lennonowi nie chodziło o formalną wolność. W tamtym czasie kobieta Zachodu miała już pełen pakiet praw gwarantujących jej wolność wyborów i… poczynań, czarnoskórzy obywatele również. Nie mniej trud związany z wykorzystywaniem  prawa, zarówno ten fizyczny jak i psychiczny, eliminował sporo kobiecych marzeń, a pewno także  murzyńskich.

Mamy rok 2009, sytuacja zmienia się niemal z dnia na dzień. Pojedynek na kandydata na prezydenta z ramienia Partii Demokratycznej rozegrał się pomiędzy czarnoskórym Obamą, a kobietą – Hilary Clinton. Czy przesłanie  piosenki jest już nieaktualne? I w ogóle całe to gadanie? Moim zdaniem aktualne i to wciąż tak samo silnie, jak ponad trzydzieści lat temu. Problem kobiet, Murzynów, uwolnionych narodów długo trzymanych w niewoli czy nastolatków lub dorosłych, źle wychowywanych jako dzieci, jest zawsze taki sam – zniszczone poczucie własnej wartości i wynikający z tego  bunt przeciwzależności.

Poczucie własnej wartości – skąd je wziąć?

Poczucia własnej wartości nie odbuduje się walcząc i handrycząc się z męską połową świata czy dopominając wciąż akcentowania sprawy kobiet czy feminizmu, tworząc studia kobiece (po polsku to nawet dziwnie brzmi!) czy inne politycznie słuszne twory. Sam fakt, że ciągle tak dużo mówi się o prawach kobiet pozwala mniemać, że ich nie ma. Ponadto warto sobie uświadomić, że zabierając prawo do wolności innym, czy domagając się go zbyt wiele dla siebie – niszczymy autentyczną świadomość równości. Tak właśnie często zachowują się Afroamerykanie czy czarni obywatele Wielkiej Brytanii – chcą więcej niż inni. Czasem mam wrażenie, że postawa niektórych kobiet jest podobna.  Czy ktoś słyszał, żeby mężczyźni tyle mówili o prawach mężczyzn? O sprawach oczywistych się nie mówi – po prostu się je egzekwuje, jak trzeba poprzez sąd. Ale nie należy robić histerii. To powinno już być za nami.

Kobieca sieć wsparcia

Obudować poczucie własnej wartości możemy jedynie poprzez świadomą zmianę  własnych, tkwiących w podświadomości paradygmatów, mówienie rzeczy, które nas budują i rezygnacja z tego, co w gruncie rzeczy nam ubliża.  Każda z nas indywidualnie, wspierana przez inne kobiety musi odbudować swoje poczucie własnej wartości. Wiadomo, że wszędzie na świecie kobiety mają niższą zarówno samoocenę jak i poczucie swojej ważności. Dlaczego? To jasne. Pisałam o tym – zbiorowy kod potępionej Ewy, lata życia w oddali od decydowania o losach firmy, świata czy… o własnym losie, a także dość powszechne przekonanie, że dopiero musimy się nauczyć współtworzyć rzeczywistość biznesową i polityczną. Krótko mówiąc kobieta nie czuje prawdziwie swojej ważności, nie ma wdrukowanej w podświadomość swojej wielkości, a na poziomie świadomości nie rozumie, że to, co dziś jest najbardziej potrzebne światu, to właśnie jej talenty i kompetencje.  Często traci energię na walkę i udowodnianie czegoś, zamiast na pracę nad sobą i działanie w zgodzie z własnymi marzeniami i celami.

Viva sukienka! – czyli nie udawać faceta

W jaki sposób możemy zadbać o odbudowanie poczucia własnej wartości? Przede wszystkim warto czytać książki, czy inne prace, mówiące o tym, jakie cechy charakteru czy które postawy są dziś najbardziej cenione w biznesie i życiu społecznym. W ten sposób znajdować będziemy potwierdzenie swojej wielkiej przydatności. Kiedyś kobietom, które podejmowały pracę zawodową radziło się żeby interesowały się męskimi sportami, paliły papierosy i ubierały w męskim stylu – w garnitury i ich formy poronne – typowe garsonki. Do dziś spotykam zwolenniczki takiego stylu. A przecież ten podgląd jest efektem programu w podświadomości, który szepcze: „jako wrażliwa istota, kobieta mówiąca łagodniejszym językiem i ubierająca się zgoła inaczej niż mężczyźni, myśląca o innych i dobrze odczytująca emocje nie zrobię kariery, muszę się do nich dostosować, muszę być, jak oni”  Zatem – oni są lepsi, a ja muszę się do nich upodobnić. Czy takie podejście może wzmacniać poczucie własnej wartości?

Tymczasem – co warto wiedzieć – z badań wynika, że właśnie kobiecy sposób podejścia do życia jest dziś w biznesie bardzo cenny, zatem  tylko wtedy uzupełnimy świat, jeśli będziemy działać z pozycji siły kobiecości. Badająca te zagadnienia Joline Godfrey ujmuje to tak: „To, co właścicielki firm uważają od dawna za „normalne”, jest dziś nazywane przez światowych guru biznesu „nowym paradygmatem” w zarządzaniu (Blaine Lee). Zatem możemy przebudowywać świat z pewnością siebie, a nie nieśmiało i jakby za łaskawym przyzwoleniem.

Zadbaj o swoją podświadomość

Oprócz czytania różnych opracowań pokazujących potrzeby współczesnego świata musimy zadbać o swoją podświadomość. Proponuję, by całą energię z narzekania i szukania dowodów na dyskryminację czy niesprawiedliwość przenieść na własne  metodyczne działanie i programowanie  podświadomości – swojej i innych. Zróbmy sobie listę wszystkich pozytywnych informacji na własny temat i czytajmy ją tak często, jak się da. Rzecz bowiem nie w tym, byśmy świadomie potrafiły wymienić przed sobą własne zalety, ale by przez cały czas dominowały one w naszej podświadomości, a dochodząc do głosu – zwłaszcza w trudniejszych sytuacjach –  budowały nastrój, który nam sprzyja. Nie włożymy ich do podświadomości inaczej niż przez powtarzanie. Kobieta, której podświadomość  wypełniona jest zaletami, podchodząc do nowych zadań odczuwa lekką tremę, podniecający, stymulujący do działania dreszczyk emocji. Jednocześnie „coś” jakby jej mówiło „dasz sobie radę, masz wszystko czego potrzebujesz.  Jeśli w podświadomości przeważają informacje negatywne, nagromadzone z wszystkich krytycznych opinii naszych rodziców, nauczycieli, przyjaciół i postronnych osób „oceniających” choćby inne kobiety,  wtedy trema może być obezwładniająca, a my same szukać możemy sposobów na zrezygnowanie z wykonania danego zadania. „Szklany sufit” to nic innego jak bariera, do której starcza nam poczucia własnej wartości. Tyle, że jest to bariera tworzona w naszym mózgu.

Naucz się przyjmować komplementy

Nie mówmy zatem źle o sobie i innych kobietach, nie powtarzajmy różnych osłabiających nas zdań. Szukajmy raczej dowodów na kobiece możliwości czy kompetencje i takimi informacjami dzielmy się z innymi. Kolekcjonujmy sukcesy – zaznaczajmy – choćby czerwonym wykrzyknikiem – wszystko, co udaje nam się załatwić po naszej myśli. Uczcijmy od czasu do czasu jakiś sukces. Nauczmy się chwalić swoimi osiągnięciami – przed sobą i innymi. Odważmy się mówić głośno dobrze o sobie. Kto nas doceni, jeśli same siebie nie będziemy doceniać?  Cieszmy się z komplementów. Dziękujmy za nie i mówmy dobre słowa innym ludziom. Rodzi to kulturę, w której ludzie chwalą się nawzajem, uwypuklając swoje zalety i koncentrując się na sile, nie słabości. A kiedy ktoś nam za coś dziękuje, w żadnym wypadku nie mówmy „nie ma za co”! Takie sformułowanie nie może nie deprecjonować – zarówno przed sobą jak i innymi –  naszych dokonań, pracy czy nas samych.  Jakże inaczej brzmi powiedziane głośno, ze spokojną pewnością siebie  w odpowiedzi na „dziękuję” szefa: „Bardzo proszę, Cieszę się, że jest pan zadowolony”  niż wybąkane pod nosem „nie ma za co” .  A na dziękuję męża czy narzeczonego? Jest nam za co dziękować i przyjmujemy podziękowanie z wdziękiem. Same również dziękujemy innym tak często, jak wymaga tego sytuacja.

Pokochaj swoje ciało

Uczmy się, poznawajmy wciąż nowe obszary wiedzy, poszerzajmy horyzonty, zgłębiajmy różne tematy, zdobywajmy nowe kompetencje. Dbajmy o siebie. Z miłością podchodźmy do swojego ciała i dostarczajmy mu dowodów szczerej troski. Nie chodzi o to, by ciało poprawiać, ale by je pielęgnować z prawdziwą troską, dostarczając tego, co jest mu potrzebne. Kobieta zadbana to nie ta, która ma najlepszy makijaż i najdroższe ubrania, ale ta która ma najzdrowsza cerę i ciało, a nosi to, w czym czuje się komfortowo, kobieco i niepowtarzalnie. Bardzo szczerze wątpię czy ciągłe korekty – także chirurgiczne – ciała zwiększają poczucie własnej wartości. Wiem natomiast prawie na pewno, że nadmierne przywiązywanie uwagi do tego aspektu naszego istnienia, może być dowodem na jego brak.  I wreszcie zrezygnujmy z wulgaryzmów i języka przemocy, to źle współgra z poczuciem własnej wartości – z reguły je osłabia. Pewne słowa maja pejoratywną konotację i tylko w taki sposób mogą utrwalać się w naszej podświadomości. Po co nam one? Potrzebujemy jak najwięcej informacji pozytywnych zarówno na nasz własny temat, jak na temat innych kobiet i naszej roli w świecie. Lennon śpiewał, że kobieta jest codziennie poniżana w telewizji. Nie gódźmy się na to, nie poniżajmy innych kobiet i nie bierzmy udziału w przedsięwzięciach, które nie wydają się wnosić niczego dobrego do świata. I nie zaczepiajmy niepotrzebnie mężczyzn… Niech się nas nie boją, nie walczą  o zachowanie pozycji ale coraz chętniej otwierają na współdziałanie i z radością przyjmują nasz wkład w budowanie świata.


Iwona Majewska – Opiełka
psycholog, założycielka Akademii Skutecznego Działania,
trenerka liderów, tłumaczka,
autorka wielu książek, min.: „Czas kobiet”, „Droga do siebie”
prowadzi blog: www.majewska-opielka.pl

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.