Wielu rodziców, obserwując swoje dorastające pociechy, zastanawia się, czy spełnili się jako rodzice. Czy zapewnili dzieciom wszystko, co pozwoli im odnaleźć swoje miejsce w życiu, stworzyć satysfakcjonujące podstawy bytowe, poradzić sobie z niełatwym zadaniem zbudowania własnej, szczęśliwej rodziny…

Wielu rodziców martwi się o swoje potomstwo, roztacza nad dziećmi parasol ochronny, w imieniu dziecka przewiduje kłopoty, przed którymi pragnie je uchronić. Niektórzy rodzice powstrzymują dziecko przed wczesnym opuszczeniem domu, aby ułatwić mu zdobycie finansowego zaplecza pozwalającego optymistycznie myśleć o przyszłości.

 

Są rodzice, którzy czuwają nad karierą dziecka, pomagają kroczyć wydeptaną przez nich wcześniej ścieżką. Są domy, w których dziecko pełni ważną rolę opiekuna, gospodarza, doradcy… i jego odejście stwarza konieczność zaadaptowania się do zupełnie nowych warunków życia, do wprowadzenia istotnych zmian w życie rodziny. Nieliczna, ale wciąż pokaźna grupa rodziców uważa, że dziecko ma obowiązek zajmowania się i opiekowania nimi, że powinno spełniać życzenia i oczekiwania rodziców. A przecież dar życia, który poprzez rodziców przekazywany jest dziecku, jest darem, więc nie może być mowy o spłacaniu długu. Rodzice, zgodnie z naturalnym prawem przedłużenia gatunku, decydując się na dziecko, automatycznie biorą na siebie odpowiedzialność za wychowanie i usamodzielnienie potomstwa, tak by teraz ono mogło obdarzyć życiem następne pokolenie.

 

Wiele kobiet, które zaangażowały się całym swoim życiem w wychowanie dzieci i prowadzenie domu, w obliczu ich dorastania zaczyna tracić grunt pod nogami, cel i sens życia. Niektóre radzą sobie przenosząc uwagę na wnuki i nadal czują się potrzebne i spełnione, inne powstrzymują proces dorastania i usamodzielniania się pociech.

 

Monika Zubrzycka – Nowak
9 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.