Jedno z pytań w ostatnim narodowym spisie powszechnym dotyczyło stopnia pokrewieństwa z głową rodziny. Do urzędowego arkusza nie dano nam żadnych wyjaśnień. Twórcy ankiety nie widzieli, jak się zdaje, nic niejasnego w użytym przez siebie pojęciu.

 

Czyja to głowa

Warto by pewnie obliczyć, kogo i w jakich proporcjach za głowę rodziny uznali tak sprytnie spytani Polacy. Trudno to jednak ustalić, nie o samą głowę ich bowiem indagowano, ale właśnie o ten nieszczęsny stopień pokrewieństwa. Część ankietowanych zapewne okazała się żoną głowy. Część być może mężem. Musieli być jednak i tacy, którym przypadła w udziale rola syna głowy, córki głowy, matki głowy, ojca, a gdzieniegdzie też może i wnuczki. To komplikuje rachunek. Podobni skołowanym detektywom na tropie sprawcy zabójstwa, wiemy więc, że jest głowa, tylko nie wiemy czyja.

Więcej konkretów mamy natomiast z innych badań. Także robionych przez socjologów, opłacanych jednak przez firmy pragnące sprzedawać nam swoje produkty. Kto decyduje o kolorze ścian w domu? O meblach w dziecięcym pokoju? Kto wybiera miejsce na wakacje? Jak się ustala, co rodzina jeść będzie na obiad? Jak przebiega proces wyboru szkoły dla dzieci? Kto wybrał rzeczy w które one są ubrane? Kolor rodzinnego samochodu? Program który wspólnie będziemy oglądać? Dzielnicę w której mieszkamy? Zasłony?

 

Mniejszość bierze większość

A czy to zależy od liczby dzieci? A czy ma na to wpływ poziom wykształcenia? Miejsce zamieszkania? Wiek respondenta? Spece od zachęcania do dużych zakupów muszą mieć taką wiedzę w małym palcu. Zazdrośnie strzegą tajników konstruowania symulacji podejmowania rodzinnych decyzji, podstawy ich wiedzy są jednak publiczności szeroko dostępne. W krajach europejskich, USA i Australii kobiety zarabiają od 75 do 80 procent tego co mężczyźni. Jednocześnie jednak ponad 80 procent domowego budżetu jest rozdysponowywane bez jakiegokolwiek wpływu mężczyzny. Pierwsze badania nad udziałem kobiet w wybieraniu produktów i usług z których rodzina korzysta przeprowadzono w USA w roku 1950. Wyniki wskazywały wówczas na udział kobiet w decyzjach na poziomie około 27 proc. wartości wszystkich transakcji. Od tego czasu wpływ ten jednak systematycznie rośnie. Wynik osiemdziesięcioprocentowy pochodzi z roku 2007. W zakres domowych kompetencji mężczyzny tradycyjnie wchodzi wybór rodzinnego samochodu. Przy bliższym zbadaniu okazuje się jednak, że decyzja podejmowana w tej sprawie bywa oparta na warunkach brzegowych, wyznaczonych w większej części przez kobietę. Mężczyzna może na przykład usłyszeć, że samochód ma być czterodrzwiowy, z nie za długim przodem, nie francuski, nie automat, do trzydziestu ośmiu tysięcy, z elektrycznymi szybami przynajmniej z przodu, żeby serwis był w granicach czterech dużych przecznic od domu i żeby nie był biały.  Samodzielną męską decyzję podejmuje on wówczas, poruszając się w zakresie dwu modeli.

Decydowanie, co jeść i jakich przedmiotów używać, to jednak tylko fragment codziennego życia. Każdego dnia rodzina podejmuje przecież mnóstwo decyzji. Do czyich rodziców w niedzielę pójdziemy na obiad? Czy dzieci mogą wyjść na dwór? O której powinny wrócić? Będziemy uprawiać seks czy po prostu położymy się spać? Czy samochód powinien pojechać do myjni? Czy potrzebny jest nowy wieszak w przedpokoju? Każda z takich decyzji oznacza pewien zakres obowiązków, ale też wskazuje na jakiś obszar kompetencji, władzy, kontroli i wpływu.

 

We władzy matki

Dla większości mężczyzn pierwszym ważnym związkiem z kobietą był związek z matką. Sposób, w jaki mężczyzna funkcjonował z nią w kontakcie bywa żywcem przenoszony na związek z własną żoną. Mylenie funkcji tych dwu kobiecych postaci, czy przenoszenie emocji z jednej z nich na drugą to w gabinetach terapeutów zjawisko obserwowane powszechnie. Niepodzielna władza matki nad domem i rodziną prowokuje chłopców do bierności i wycofania. Niejednokrotnie wzorując się na ojcu, sferę własnej kompetencji widzą oni poza domem – w szkole i w grupie rówieśniczej. W wieku dorosłym przekształcać się to może w skupienie wyłącznie na pracy. Taki dorosły mężczyzna bywa w domu obecny wyłącznie jako dostarczyciel pieniędzy, kierowca, pchacz wózka w supermarkecie i niepodzielny władca pilota do plazmy. Można powiedzieć, że istnieją dwa typy męskiej nieobecności.

 

Typ orła

Pierwszy, to orzeł z wyżyn. Typ taki, często budzący grozę, ogranicza swój udział w domowym życiu do funkcji interwencyjno-porządkującej. W codzienności nie uczestniczy, zajęty zwykle mnożeniem dochodów lub przynajmniej stwarzaniem takiego pozoru. Reaguje tylko ostro, tylko autorytatywnie i tylko w niektórych przypadkach. Zwykle też, co odkryją wnikliwsi badacze, jedynie na mniej lub bardziej jawne zlecenie partnerki. W przeciętnym nasileniu tej cechy mężczyzna taki ogranicza swą domową aktywność do lektury i telewizji, interwencje zaś do zdecydowanych wypowiedzi lub stosowania kar wobec dzieci w krytycznych momentach. W formie skrajnej działania jego przybierać mogą postać furiackich wybuchów.

 

Typ dziecka

Drugi typ nieobecnych, to mężczyzna stopniowo przechodzący z pozycji ojca na pozycję dziecka. Ten nie stwarza już nawet pozorów decydowania o czymkolwiek. Podobnie jak dzieci, dostosowuje się do poleceń żony-matki. Często wiedzie z dziećmi utarczki jak równy z równym. Matce-żonie wprost się nie przeciwstawia. W przypadkach skrajnych jego relacje z dziećmi nabierają destrukcyjnego, rywalizacyjnego charakteru. Zdarzają się tu także formy najbardziej potworne – gdy relacja między dziećmi a zrównanym z nimi ojcem nabiera cech seksualnego wykorzystania. Skrajność o tym nasileniu dawać też może przeciwstawianie się żonie, matce lub ich koalicji w postaci histerycznych, rozpaczliwych napadów agresji kończonych płaczem lub ucieczką z domu na wiele godzin.
Przeciętny mężczyzna-dziecko ogranicza się jednak do mniej poważnych zachowań. Podobnie jak dzieci, psoci czasem, na przykład popadając w uzależnienie od alkoholu. Ten szczególny przypadek dziecinnego psocenia zasługuje na kilka zdań komentarza. Alkoholizm jest w wielu przypadkach formą infantylnej zależności od matki lub żony. Uzależniony mężczyzna doprowadza się do stanu, w którym do złudzenia przypomina duże dziecko. Jest bezradny, wymaga opieki, nie kontroluje swojej mowy ani zachowania, nie potrafi chodzić i często też się zanieczyszcza. Postawa partnerki wobec niego często też przypomina zachowanie matki wobec syna. Z jej strony bywa to rola opiekunki, która ze swym podopiecznym, niczym z nieuleczalnie chorym dzieckiem, po prostu musi pozostać na zawsze. Alkoholik tego rodzaju lubi demonstrować swoją chłopięco-męską niezależność poprzez picie. Widok dorosłego, a często i siwiejącego już pana, który setny raz odprawia rytuał odseparowania się od mamy upijając chwacko się na party wbrew żonie, jest całkiem powszechny. Wielu uzależnionych prowadzi życie na sposób małych chłopców. Szaleństwa na podwórku, zawadiactwo i wielkościowe złudzenia w grupie kolegów przeplatają się z całkowitą faktyczną zależnością od domu, a więc i z regularnymi aktami skruchy, obietnicami poprawy i uzyskiwaniem ostatniego, najostatniejszego już wybaczenia od rządzącej tym domem kobiety. 

Typ majsterkowicza

Wyobcowanie mężczyzny-dziecka przybierać może także formy mniej rażące. Przykładem takim może być Niewidzialny Majsterkowicz. Ten nieuchwytny jak Yeti mieszkaniec garażu, piwnicy lub pokoiku przerobionego na warsztat, ewoluował w ostatniej dekadzie, przystosowując się do mieszkania w monitorze komputera. Zajmuje mniej miejsca, jest tańszy, a przestrzeń rozwoju, którą uzyskał drogą tej mutacji, wzrosła właściwie do nieskończoności.

 

Polaryzacja postaw

Role partnerów mają zwykle tendencje, by się uzupełniać. Wpływając wzajemnie na siebie, możemy więc polaryzować się w swoich postawach. Jeśli mężczyzna ma lekką skłonność do zależności od matki, a kobieta lekką skłonność do brania wszystkiego na siebie, po kilku latach wspólnego mieszkania ludzie ci mogą znacząco tendencje te wzmocnić. Jeśli zaczynasz odczuwać to już jako problem, naturalną reakcją może być narzekanie. Postać Jedynej Odpowiedzialnej charakteryzuje się zwykle sporym lękiem przed utratą kontroli. Po latach jednak łatwo przekształca się w postać Męczennicy (zwanej też Ofiarnicą), która kontroli nad swym życiem tak czy owak nijakiej już nie ma. Oddawanie pewnych sfer kompetencji i pozwalanie rzeczom, by działy się same, nie daje gwarancji rozwiązania (nikt nie może przecież zagwarantować, że mężczyzna dorośnie przez samo to tylko, że mu się do tego stworzy miejsce), jest ono jednak warunkiem całkowicie nieodzownym.

 

tekst: Paweł Droździak

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.