Czego potrzeba do szczęścia? Na tak postawione pytanie większość z nas wzruszy ramionami i odpowie: „pieniędzy, by nie trzeba było codziennie walczyć o przetrwanie, oraz zdrowia, by choroby nie zakłóciły przyjemności życia”. Jeśli jednak te dwie rzeczy byłyby w stanie zapewnić nam szczęście, to dlaczego historie znanych ludzi przeczą tej tezie?

Przyjrzyjmy się choćby życiu lady Diany. Księżna spełniała wszystkie te warunki – miała pieniądze, nie chorowała i przyciągała innych, a mimo to nie była szczęśliwa. Krótka analiza jej życia pokazuje, że zabrakło w nim miłości. Księżna poślubiła człowieka, z którym nie potrafiła stworzyć trwałego związku. Takiego, który dałby jej poczucie bezpieczeństwa i szczęście. Krótka, przerwana dramatycznym wypadkiem historia życia księżnej Diany dostarcza zatem niezbitych dowodów, że właśnie miłość, a szerzej – przyjaźń i dobre kontakty z innymi ludźmi – są dla nas najważniejsze, bo dają poczucie szczęścia. Potwierdzają to badania opinii publicznej. W ankiecie CBOS-u  Polacy od lat przyznają, że największe szczęście znajdują w życiu rodzinnym. To otaczający nas bliscy ludzie sprawiają, że czujemy się szczęśliwi. Szczęście zatem nie zależy od nas samych. Zawdzięczamy je innym.

szczescie 2Recepta na szczęście?

Z tymi opiniami zgadzają się także naukowcy, którzy próbują zgłębić ludzką psychikę. Wyniki badań opinii nie są więc pustymi deklaracjami. Psychologowie twierdzą także, że o szczęściu decyduje: nasz stosunek do innych ludzi; zaangażowanie w życie społeczne; rodzina; przyjemna praca wśród ciekawych osób.

Nie zapewnią sobie szczęścia ci, którzy zabiegają o sukces zawodowy, władzę, sławę czy worki pieniędzy. A to dlatego, że ludzie skoncentrowani na pieniądzach i sławie są zwykle bardziej przygnębieni. Podchodzą do życia z mniejszym entuzjazmem i cierpią częściej na różne dolegliwości, jak choćby ból gardła czy głowy.

Marzenia z dzieciństwa…

Zygmunt Freud znalazł dobre wyjaśnienie fenomenu szczęścia. Jego zdaniem: pieniądze nigdy nie dały nikomu szczęścia, ponieważ nigdy nie bywają dziecięcym marzeniem. Chyba że pieniądze te wydajemy na innych, a nie na własne potrzeby czy zachcianki. Takie dość zaskakujące wyniki przyniosło jedno z wydań czasopisma specjalistycznego „Science”. Naukowcy z wydziału psychologii na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej oraz Harwardzkiej Szkoły Biznesu wykazali w nim, że szczęśliwe chwile można sobie zapewnić w prosty sposób. A to, na co przeznaczamy pieniądze, jest równie ważne, jak wysokość naszych zarobków. Do takich wniosków doszli po przeprowadzeniu dość skomplikowanych testów. Zaprosili do nich 632 Amerykanów i na początek ocenili ich poziom zadowolenia oraz możliwości finansowe. W odpowiednio opracowanych ankietach pytali ich: ile zarabiają, jakie są ich stałe wydatki, ile przeznaczają na jedzenie, prezenty dla znajomych, własne zachcianki i cele charytatywne? Obliczono, że średnio na swoje utrzymanie uczestnicy badania wydają 1714 dolarów, a na innych – 146 dolarów. Trudno ocenić, czy to dużo, czy mało. Bardziej zaskakujące były wnioski z porównania dwóch różnych zestawów pytań: jednego związanego z samopoczuciem, drugiego dotyczącego pieniędzy. Okazało się, że ci, którzy w stosunku do zarobków wydawali więcej na innych niż na siebie, byli szczęśliwsi od zachowujących się bardziej egoistycznie.

szczescie 3Kupić łut szczęścia

Naukowcy postanowili pójść tym tropem. Uznali, że osoby, które niespodziewanie dostaną dodatkowe pieniądze, powinny poczuć się lepiej, jeśli część z nich przeznaczą na potrzeby innych. By sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście, wręczyli 16 pracownikom banku niebagatelną kwotę 5 tysięcy dolarów. Miesiąc wcześniej zapytali ich o poziom zadowolenia i wysokość zarobków. Te same pytania uczeni zadali ponownie, po dwóch miesiącach od wręczenia gotówki. Po analizie odpowiedzi z rubryk „zadowolenie” i „pieniądze” okazało się, że najszczęśliwsi są ci, którzy nie oszczędzają na bliźnich. Wnioski pokrywały się zatem z tymi, jakie wyciągnięto z pierwszego etapu badania. To jeszcze nie wystarczyło uczonym. Postanowili odpowiedzieć na następne pytanie: za ile, jeśli to w ogóle możliwe, można kupić łut szczęścia? Tym razem do badania zaprosili 46 Amerykanów, których z samego rana zapytali o poziom zadowolenia. Potem podzielili ich na dwie grupy. Jednym wręczyli 5, a drugim 20 dolarów. Za pieniądze te jedni mieli przykazane zapłacić rachunki, drudzy kupić coś sobie, a jeszcze inni wspomóc osoby potrzebujące lub podarować prezent komuś bliskiemu. Wieczorem, po wydaniu ostatniego centa, uczestnicy eksperymentu ponownie ocenili swoje samopoczucie. Okazało się, że najbardziej zadowoleni byli ci, którzy wydali pieniądze na innych. Cieszyli się z dobrze przeżytego dnia nawet, jeśli podarowali innym osobom tylko 5 dolarów. Natomiast żadnych zmian nie odczuły osoby, które pieniądze wydały na siebie.

Daj sobie prawo do… smutku

Niemniej zaskakujące wyniki przyniosły wieloletnie badania prowadzone przez Jerome’a Wakefielda z New York University i Allana Horwitza z Rutgers University, które zebrali w książkę „Utracony smutek. Jak psychiatria zmieniła zwykły smutek w zaburzenia depresyjne”. Publikacja ta wywołała niezłe zamieszanie wśród Amerykanów. Autorzy piszą w niej, że przygnębienie po zawodzie miłosnym, a nawet smutek, który lekarze zdiagnozowaliby jako depresję, jest uczuciem normalnym, a nawet pożądanym.

Zdaniem Wakefielda i Horwitza, dzięki przeżywaniu smutku, nabieramy pewnego dystansu do życia. Uczymy się stawiać czoło przeciwnościom losu i przechodzić naturalny proces od bólu po trudnych chwilach, spowodowanych np. zerwaniem z ukochanym czy śmiercią dziecka, do odbudowy normalnego życia. Dopiero takie doświadczenia pozwolą zrozumieć samych siebie i poczuć się w pełni szczęśliwym. Oczywiście, nikt nie będzie na siłę szukał porażek, by po pewnym czasie cieszyć się życiem. Dlatego psychologowie opracowali liczne metody poprawiania nastroju, które można stosować każdego dnia. A zacząć warto już z samego rana. Wystarczy wtedy zaledwie kilka razy uśmiechnąć się przed lustrem, by ogarnął nas lepszy nastrój. Buddyści pogodę ducha osiągają poprzez wieloletni trening, który polega m.in. na unikaniu negatywnych emocji, takich jak gniew, niepokój czy zawiść.

szczescie 4Umiar w szczęściu

Uczeni dochodzą też do wniosku, że choć marzymy o wielkim szczęściu, to wcale nie jest ono dla nas najlepsze. Jak we wszystkich sferach życia, tak i tu skrajności nie są wskazane. Osoby, które czuły się niesamowicie szczęśliwe, czyli ich zadowolenie wyniosło 10 (skala 1–10), w dalszej perspektywie były bardziej chorowite, mniej zarabiały i miały mniej udane życie osobiste, niż te, które dały sobie 8 punktów w skali szczęśliwości. Takie wnioski ze swoich badań wyciągnęli naukowcy z Uniwersytetu Wirginia. Ich zdaniem, pewien poziom niezadowolenia, oceniany na 2 (10–8=2), nie jest na tyle duży, by zniechęcał do wszelkich działań. Za to motywuje ludzi do podejmowania kroków mających na celu poprawę własnego położenia. Szukają wtedy lepszej pracy, dokształcają się, dbają też o środowisko, co objawia się aktywnością społeczną i uczestnictwem w życiu politycznym. Natomiast ludzie myślący zbyt optymistycznie nie mają motywacji, by wprowadzać zmiany na lepsze, a odczuwanie niezwykłego szczęścia wiąże się z silnym stresem, co, jak wiadomo, nie sprzyja zdrowiu. Nadmierna euforia może też prowadzić do skrajnych zachowań, jak próby popełnienia samobójstwa. I jak tu być szczęśliwym?

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.