Znawcy damskiej duszy i sylwetki. Kiedy projektują, myślą o konkretnych osobach i sytuacjach. Dlatego ubrania z metką bohoboco zachwycają również użytecznością. A oni sami – Kamil Owczarek i Michał Gilbert Lach – są jak chiński symbol równowagi. Podobni i różni. Uzupełniający się.
Rozmawiała: Anna Michałowska, Dominika Telega
Zdjęcia: Lidia Popiel
Anna Michałowska: Zacznijmy od najtrudniejszego pytania – jaki jest styl Bohoboco?
Kamil Owczarek: Takie pytania zawsze są trudne, bo to rozmowa o guście, co nie jest w dobrym tonie. Nasz styl na pewno jest mieszanką prostych, trochę architektonicznych form. Po latach, kiedy na wybiegach było awangardowo, ekstrawagancko, a ludzie zastanawiali się, jak nosić prezentowane tam ubrania, moda stała się użytkowa. Zastanawiając się nad koncepcją całej marki, chcieliśmy więc połączyć nowe nurty i teorię biznesu – w ten sposób powstał styl Bohoboco: trio eklektyzmu, sztuki użytkowej i dobrych tkanin.
Gilbert Lach: Kiedy próbowaliśmy zdefiniować nasz styl, opisaliśmy go jako mieszankę najważniejszych stolic świata mody: Mediolanu, Londynu, Paryża i Nowego Jorku. Takie spojrzenie definiuje też styl Warszawy i Polaków.
A.M: Który z was jest bardziej amerykański, a który europejski w wyczuwaniu trendów w modzie?
K: Amerykanie uwielbiają rzeczy, które można po prostu zdjąć z wieszaka, włożyć i nie zastanawiać się, czy są zbyt awangardowe lub niedopasowane do okazji, czyli ubrania nie będące dziełami sztuki. Tą amerykańską użytecznością jest w naszych projektach casual.
G: Czyli już wiadomo, kto jest stroną amerykańską. Ja jestem bardziej europejski. Najbardziej w modzie podoba mi się elegancja Mediolanu, Paryża. Dobrze się złożyło, że każdy z nas lubi co innego, ceni co innego, a projektując możemy się spierać o upodobania.
A.M: Jak te spory rozstrzygacie? Czyje zdanie wygrywa?
K: Rzadko znajdujemy kompromis. Mamy inne poczucie gustu, estetyki projektu i różnie interpretujemy każdy szkic czy rysunek. Inaczej widzimy produkt końcowy. Do mediacji przystępują więc nasi asystenci. Konflikty staramy się rozwiązać za pomocą osób trzecich.
G: Jeśli zdarza się, że sporu nie można rozstrzygnąć, z jednego projektu powstają dwa różne.
K: Kiedyś urządziliśmy nawet konkurs – wypuściliśmy na rynek dwa projekty różowej sukienki, żeby sprawdzić, który lepiej się sprzeda. G: No i przyznaj się, kto wygrał… Pracując w duecie, trzeba umieć wszystko wyważyć i rozwiązywać wiele problemów, ale prawdą jest, że nasze najciekawsze projekty powstały właśnie po dużych kłótniach.
Dominika Telega: Co waszym zdaniem współczesna kobieta powinna mieć w szafie?
K: Zazwyczaj kobiety odnoszą wrażenie, że w ich szafie panuje pustka. Powtarzają wtedy, że nie mają, co na siebie włożyć. Moim zdaniem dobrą radą jest kolekcjonowanie podstawowych części garderoby i stworzenie bazy, którą można uzupełniać o modne w danym sezonie akcenty. Tłem dla wszystkich dodatków są dobre jeansy, które w zasadzie pasują do wszystkiego, beżowy trencz, biała koszula albo t-shirt, klasyczne szpilki i mała czarna sukienka.
G: Myślę, że kobieca szafa powinna charakteryzować się jakością, a nie ilością. Należy w tym pamiętać o sobie i o swojej osobowości, a nie patrzeć na trendy, które obowiązują w danym sezonie. Osobowość człowieka jest przecież o wiele ważniejsza, a ubiorem możemy ją tylko podkreślić.
D.T: Strój uzupełnia kobietę?
K: Czasami strój dodaje jej charakteru. Wiadomo, że kobieta na wysokich obcasach – mimo że bywają niewygodne – zupełnie inaczej chodzi, ma inną postawę, jest bardziej pewna siebie.
G: Tak, jak każde dzieło sztuki potrzebuje oprawy, tak do podkreślenia i zamknięcia kobiecej sylwetki potrzebny jest dobry strój.
A.M: Co was najbardziej pociąga w zawodzie projektanta?
K: Możliwość spełnienia się. Myśl staje się rzeczą namacalną. To jest trochę jak rzemiosło, które daje możliwość urzeczywistniania swoich marzeń.
A.M: Czy kawa może być inspiracją?
G: Kawa, jej aromat, kolor – mogą być bardzo inspirujące. Kamil jest na przykład wielkim kawoszem. Niekiedy w pracowni znajdujemy mnóstwo kubków porozstawianych wszędzie tam, gdzie przejdzie. Potrafi spędzić z nią cały dzień.
K: Filiżanka kawy to również symbol wytchnienia i relaksu. Można przy niej usiąść i przemyśleć wszystko, co się wydarzyło i nagromadziło danego dnia. Oderwać się, zresetować, a potem wrócić i mieć już „poukładane” tematy. Rano kawa jest bodźcem do rozmowy, do poszukiwań: przychodzimy do pracy, wszyscy się budzą, rozmawiają o tym, co się wydarzyło.
G: W naszej pracowni jest też rytuał zwany przerwą kawową. Wszyscy pracownicy o jednej porze zbierają się na kawę. Rozmawiamy wtedy na temat planów – nie tylko tych zawodowych.
Czytaj więcej na http://finelife.pl/#fsoul-bohoboco-menadzerowie-kobiecej-szafy
Chciałabym zgarnąć cząstkę ich talentu :)