W cyklu „Poniedziałek ze sztuką” piszemy o nierówności w miłości i o słynnej fotografii „VJ Day”, którą kojarzymy z romantycznym pocałunkiem. Ale wcale niesłusznie.

Tekst: Joanna Zaguła

Zdjęcie: Wiki Commos, J Greig

W tym tygodniu piszemy o miłości. No tak, oczywiście. Bo zbliżają się Walentynki. Ale bardzo bym chciała, żebyście nie poczuli z naszej strony presji. Że trzeba iść na romantyczną kolację, spacerować, trzymając się za rękę i wysyłać sobie kartki pocztowe z małymi pieskami. Nie wydaje mi się, że konieczne jest kupowanie pierścionków i wrzucanie na Instagram zdjęć z hasztagiem love. Ale miłość jest ważna, jest kluczowa i bez niej nic nie będzie dobrze. Piszę o tym przy okazji cyklu „Poniedziałek ze sztuką”, bo będę w nim mówić o tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Tak samo, jak na pierwszy rzut oka wydaje się, że Walentynki są dla słodkich par i po to, by denerwować singli, tak na zdjęciu na pierwszy rzut oka widzimy szczęście, a dopiero potem okazuje się, że nie jest tak, jak nam się wydaje.

„VJ Day”, bo taki tytuł ma zdjęcie Alfreda Eisenstaedta, pokazuje Times Square na chwilę przed ogłoszeniem przez prezydenta USA, Harry’ego Trumana decyzji i zakończeniu działań wojennych z Japonią. Jednak nastroje triumfu i szczęścia z zakończenia wojny były już wyczuwalne. Dookoła uśmiechnięci ludzie, ulica wygląda, jakby ktoś już dawno obsypał okolicę konfetti. Na pierwszym planie całująca się para. Wydaje się, że to powojenne spotkanie po powrocie z frontu.

Ale rzeczywistość była inna – on to marynarz, który przemierzał ulicę, całując każdą napotkaną kobietę, jak opisuje to fotograf. Nie jest pewne, kim jest dziewczyna, kilka przyznaje się do obecności na zdjęciu. Nic dziwnego, skoro tak wiele napotkał marynarz na swojej drodze. Jedna z nich, Greta Zimmer Friedman wiele lat po tym zdarzeniu wciąż wspominała, że została schwytana i pocałowana bez jej zgody. Nawet bez pytania. Pod tym, co wydaje się romantycznym obrazkiem, kryje się więc historia opresywnego zachowania.

Z okazji tego tygodnia miłości życzę więc wam, żeby nikt nie brał od was miłości bez pytania. Żebyście mieli wrażenie, że szanuje się wasze granice, żebyście w związkach czuli, że dajecie tyle samo, co dostajecie i żebyście się nie dali omamić jakimś randkowym trickom, które każą nam ciągle liczyć, kto w tej miłosnej grze wygrywa. Żeby wam było po prostu dobrze. Kochajmy się! – jak nam nakazał Mickiewicz. Bo tylko patrząc z miłością, możemy się zrozumieć.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.