Na randce nie zapominaj o deserze, a w łóżku, że słodkie słówka działają na mózg tak samo silnie jak na przykład czekolada.

Tekst: Sylwia Skorstad

Słodycze i słodkie słówka wykazują interesujące podobieństwa, jeśli chodzi o ich oddziaływanie na nasze mózgi. Oba te czynniki wprawiają nas w towarzyski nastrój oraz czynią bardziej otwartymi na flirt. Kto na pierwszą randkę zaprasza na lody zamiast na kawę, a w dodatku potrafi rozsądnie używać słów kojarzących się ze słodyczą, czyli odpowiednio „słodzić” drugiej stronie, ten zwiększa swoje szanse na miłosny sukces.

Na początku nie żałuj tortu

Pracująca obecnie na holenderskim Uniwersytecie Tilburg doktor psychologii społecznej Dongning Ren postanowiła wraz z zespołem zbadać, jak słodycz oddziałuje na nastrój, a szczególnie rodzące się uczucie zauroczenia. Założyła, że słodkie smakołyki mogą sprawić, iż ludzie zaczną oceniać innych bardziej przychylnie niż wtedy, gdy nie mają okazji cieszyć się deserem. Okazało się, że miała rację. Wyniki jej badań opublikowano w czasopiśmie naukowym „Journal of Social and Personal Relationships”.

Uczestnikom eksperymentu powiedziano, że badanie dotyczy różnego doświadczania smaków. Następnie podzielono ich w koedukacyjne pary i dano sporo czasu dla siebie. Po wszystkim poproszono o wypełnienie kwestionariuszy z pytaniami dotyczącymi zarówno próbowanych potraw, jak i wzajemnej relacji.

Te osoby, które kosztowały rzeczy słodkich, oceniały swoich partnerów bardziej pozytywnie, również w sensie romantycznym, niż ci, którym do „testowania” podano chipsy. Co ciekawe, efekt dotyczy głównie relacji międzyludzkich na pierwszych stadiach rozwoju. Gdy świętujesz z mężem porcelanową rocznicę ślubu, tiramisu nie sprawi, że zapałasz do niego gwałtowną namiętnością, jednak gdy kogoś poznajesz, kawałek toru może zdecydować o być albo nie być (razem).

„Mój ty słodki cukiereczku”

W kolejnym eksperymencie doktor Ren sprawdziła, czy słodycz może wpłynąć również na potencjalną relację. Uczestnikom pokazywała profile nieznajomych i prosiła o ocenę prawdopodobieństwa, że mogliby wejść z nimi w romantyczny związek. Ci partycypanci, którzy przeglądając „oferty towarzyskie”, popijali słodki napój, byli w bardziej romantycznym i ochoczym nastroju niż ci, którym do picia podano wodę.

Badaczka skonkludowała, iż ludzki mózg kojarzy cukier z przyjemnością i roztacza przychylną aureolę na doświadczenia interpersonalne towarzyszące jedzeniu słodyczy. Potwierdziły to potem badania fMRI oraz bioelektrycznej aktywności mózgu.

Okazało się też, że na miłe słowa kojarzone ze słodyczami nasze mózgi reagują w szczególny sposób. Jeśli ktoś nam drogi zwraca się do nas pieszczotliwym zdrobnieniem, na przykład „mój ty słodki cukiereczku”, ośrodek przyjemności w mózgu zachowuje się tak, jakbyśmy właśnie zjedli ulubione lody. Czułe słówka jak z książki kucharskiej Nigelli Lawson sprawdzają się tak samo na randce, jak i podczas seksu.

Trzeba tylko dobrać komplement właściwie, bo choć „słodziaku” kojarzy się pozytywnie, to już na przykład „słodka bułeczko” albo „ptysiu” mogą wywołać komentarz „A więc uważasz, że jestem za gruba?!”. Zatem ostrożnie ze słodyczami.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.