W tym roku przesilenie wiosenne wyjątkowo łatwo pomylić z chorobą COVID-19. Dlatego zalecamy ostrożność, uważność, ale też bez paniki – czasem to po prostu zmęczenie.

Tekst: Joanna Zaguła

Tak naprawdę coś takiego, jak przesilenie wiosenne nie istnieje. Owszem zdarza nam się na przednówku złe samopoczucie. Ale nazwa dla tego rodzaju symptomów została błędnie wymyślona. Przesilenie to bowiem termin astronomiczny oznaczający punkt, w którym Słońce jest maksymalnie odchylone od równika. Mamy z takim momentem do czynienia dwa razy w roku – w grudniu i czerwcu, kiedy to przypada pierwszy dzień astronomicznej zimy i astronomicznego lata. To też najdłuższy i najkrótszy dzień w roku. Daty te od zawsze zbudzały w ludziach emocje, świętowali odradzanie się Słońca lub żegnali je. Związane z tym były zarówno rytuały religijne, jak i zwyczaje świeckie, mające przygotować społeczność na trudne zimy bądź czas żniw.

Być może właśnie dlatego, że słowo „przesilenie” kojarzy się z jakimś ważnym i trudnym momentem, zaczęto używać do także do określania tego, co naukowcy nazywają mianem depresji sezonowej. Ma ona bowiem miejsce nie tylko zimą, gdy brakuje nam słońca. Także wiosna to dla naszych umysłów i ciał trudny czas. Często nadal utrzymuje się obniżony nastrój, dni nadal nie są tak długie i ciepłe, by podnieść nas na duchu i zachęcić do większej aktywności. Po zimowej diecie brak nam witamin ze słońca i świeżych owoców oraz warzyw. Najprościej mówiąc – wszyscy już bardzo czujemy zmęczenie tymi chłodnymi miesiącami i nie możemy się doczekać lata, a przecież od marca czy kwietnia jest do niego jeszcze całkiem daleko. Sprawia to nawet, że wiosna to czas, gdy notuje się największą liczbę samobójstw.

Objawy

Wiosną możemy doświadczać ogólnego zmęczenia, bólów mięśni, zawrotów głowy. Teraz szczególnie powinniśmy być na takie symptomy wyczuleni. Jeśli towarzyszy im np. gorączka lub uciążliwy kaszel możemy mieć do czynienia z koronawirusem. A wówczas nie ma mowy o leczeniu domowym, należy się skontaktować telefonicznie z najbliższą stacją sanitarno-epidemiologiczną, by podjąć leczenie w kwarantannie. Jednak jeśli objawy nie są nasilone, a po prostu czujemy spadek energii, możemy sobie pomóc.

Zwalczanie

Bardzo ważna jest w tym wypadku odpowiednia dieta, składająca się ze świeżych roślin. Jeśli nie możecie ich teraz kupić z powodu kwarantanny, postawcie na suplementy diety z witaminą C oraz D, żelazem i potasem. Nie da się ukryć jednak, że apteki teraz nie są najlepszym miejscem na zakupy. Dlatego uratować nas może domowa hodowla kiełków z nasion, szczypiorku z główki cebuli, jedzenie kasz i picie odpowiedniej ilości wody (ok. 1,5 litra). Trochę wystawiania się na słońce z balkonu i ćwiczenia w domowym zaciszu to też dobry pomysł dla poprawy nastroju i zwiększenia energii.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.