Dzisiejsza muzyczna środa to polecenia Arka. Muzyka, którą podrzuca, podziała na was jak uderzeniowa dawka witaminy D.
Wysłuchała: Joanna Zaguła
Słońca coraz mniej. Jak wiadomo, powoduje to, że jest nam coraz bardziej smutno. Ale nie martwcie się – muzyka to najlepszy lek. Bardzo dobrze wie o tym Arek, którego polecenia muzyczne przeczytacie w tym tygodniu. Poniższe dźwięki są dla niego jak jesienne suplementy diety albo ludowe ziółka na wzmocnienie. Arek nie tylko słucha świetnej muzyki, ale sam niedawno zaczął karierę w zespole grającym sambę. Nie można też nie wspomnieć, że robi świetne zdjęcia, sami zobaczcie tutaj. A tymczasem posłuchajcie Arka.
Lubię podchodzić do tematu muzyki całościowo – jeden kawałek to dla mnie za mało, żeby wczuć się w świat jakiegoś gatunku, dlatego zaproponuję gotowe sety muzyczne od youtuberów-melomanów. To bardzo ciekawe grono – rozstawiają gramofony i kamerę, a następnie demonstrują co ciekawsze znaleziska, tworząc składanki. Świetna sprawa, gdy nie wiadomo, jak się samemu zabrać za temat np. japońskiego jazzu.
My Analog Journal przybliża m.in. właśnie Japonię lat 70. i 80. Jest co przybliżać. Taki na przykład city-pop był gatunkiem ówczesnych ludzi sukcesu, tamtejszej wersji yuppies. Soundtrack z legendarnego boomu gospodarczego i czasu rozkwitu życia premium idealnie nada się na dumny krok na wieczornym spacerze przez światła miasta.
Witamina D jesienią sama się nam nie wygeneruje. Ale zamiast masy specyfików reklamowanych na VOD, możemy użyć muzyki i odrobiny wyobraźni. Z brazylijskimi sambami tej drugiej trzeba naprawdę niewiele. Po godzinie nie wiadomo, czy to uderza upał, czy centralne ogrzewanie. I dobrze.
W kwestii czegoś na piątek, bardzo dobry i rzetelny duet to 9-letni Filip i jego tata. Znani już na całym świecie po występie na kanale legendy gatunku – Defected Records. Prawda, tej muzyki jest cała masa, jednak jako znawca gatunku muszę przyznać, że panowie pokazują kawał talentu w temacie. Uwaga na syndrom niespokojnych nóg.
Blok wschodni nie gęsi – wiedzą wszyscy fani The Very Polish Cutouts. Ciekawej muzyki w samej Polsce na czarnych płytach wyszło w bród. Przez lata marzyliśmy o jej światowym uznaniu, miło więc zobaczyć jak londyński sklep z płytami puszcza sobie np. Niemena, gdy tematem jest dobra psychodela. Świetny pomysł na promocję asortymentu.
Na koniec magiczny kanał – Magical Mystery Mix. Jest tam wiele kompilacyjnych pereł – francuski rap, hiphop, fusion, jazz. Japoński jazz lat 70. Muzyka dobra na lampkę, książkę i kocyk. Nie wiem, jak do tej pory mogłem bez niej funkcjonować. Jest obłędnie przyjemna i rozbrajająca jak melisa z miodem. Stosować wewnętrznie, rano i wieczorem. Nie zaglądać tylko do listy utworów i nie sprawdzać cen płyt na discogs.