Mikromusic to zespół znany z twórczości, która – jak śpiewał znany męski duet – porusza „do kości, do kosteczek, do chrząstek”. Po czteroletniej przerwie wydali nowy album, na którym w czarujący sposób eksplorują tematy życiowe, bliskie każdemu słuchaczowi. „Nie umiem tańczyć” to emocjonalna, liryczna uczta, jakiej jeszcze w ich karierze nie było.

Tekst: Julia Staręga

Micromusic "Nie umiem tańczyć"
fot: Małe szare studio

Mikromusic (w składzie: Natalia Grosiak, Dawid Korbaczyński, Robert Szydło, Adam Lepka, Robert Jarmużek, Łukasz Sobolak, Piotr Pluta) od ponad 20 lat zaskakuje publiczność niepowtarzalnym stylem, który łączy elementy avant popu, słowiańskiego folku, jazzu, rocka i elektroniki. Zespół z powodzeniem występował zarówno na polskich scenach, jak i za granicą, m.in. w legendarnym japońskim klubie Blue Note w 2017 roku, w Irlandii czy na Litwie. Artyści mają na koncie 8 albumów studyjnych, a także 6 koncertowych, w tym znakomity „Mikromusic z Górnej Półki” uświetniający dwudziestolecie działalności.  

Popularność zawdzięczają piosence „Takiego chłopaka” z albumu „Piękny koniec”, która na YouTube bije rekordy popularności – od kwietnia 2013 roku odtworzono ją ponad 28 milionów razy. Od tamtego momentu życie zespołu przyspieszyło, nadeszły kolejne koncerty i praca nad nowymi albumami. Jak wspomniała Natalia Grosiak w wywiadzie dla TVN24, „to było »to coś«, na co tak długo czekaliśmy”. To, co wyczekiwane, ostatecznie się spełniło. W 2020 roku artyści zostali laureatami nagrody Fryderyk w kategorii „Muzyka Poetycka”, a nominowani byli do niej trzykrotnie w latach 2016, 2018 i 2024.

W miniony piątek Mikromusic wydali ósmy album zatytułowany „Nie umiem tańczyć”, na którym historie o miłości („Czułość” oraz przekorne „Nie biłeś się nigdy o mnie” i „Wkurzasz mnie”) przeplatają się z tymi o codzienności („Już nic, już nikt”) czy o ulotności i kruchości życia („Na chwilę”). Nie brakuje również piosenki zaangażowanej, czyli „Jestem rzeką”, powstałej na zlecenie Roberta Rienta, założyciela fundacji Osoba Odra (jej celem jest nadanie rzece osobowości prawnej). Gościnnie wystąpiły w niej Bovska, Bela Komoszyńska i Marcelina.

Płytę otwiera utwór „Już nic, już nikt” – piękna, nieco rzewna i tętniąca melancholijną nutą oda do przemijania oraz gorąca zachęta do dobrego, pełnego przeżywania chwil „tu i teraz”. Do zatrzymywania w płucach rześkiego, porannego powietrza i wąchania kwiatów; do przywoływania w pamięci momentów wznoszących i budujących – szczególnie wtedy, gdy codzienność staje się trudna. Muzycznie – co moim zdaniem ma wydźwięk bardzo pozytywny, szczególnie dla wieloletnich sympatyków twórczości zespołu – obyło się większych zaskoczeń. Mikromusic postawili na aranż znany i lubiany: melodyjny i słodki, w którym każdy z instrumentów doskonale zna swoje miejsce w szeregu. Efekt? Lepszy niż świetny, a do tego ujmujący. Warstwa muzyczna, w której prym wiedzie gitara i perkusja – tęskna, ale utrzymana w dość optymistycznym tonie – harmonijnie komponuje się z tekstem i podbija jego przesłanie.

We „Wronach” gościnnie wystąpił Dawid Tyszkowski, będący jednocześnie współautorem tekstu. Głosy Dawida i Natalii bardzo dobrze uzupełniają się w refrenie, w którym z pełną mocą wyśpiewują „Dziś jest we mnie, jutro w tobie/Więc uciekaj, póki możesz”. Pracując nad tekstem artyści sięgnęli po metaforę wron, nieprzypadkowo tych o szarym upierzeniu. Podczas gdy czarne wrony przylatują do naszego kraju na zimę, szare zostają w nim przez cały rok. Niezależnie od koloru symbolika ptaków nierozerwalnie związana jest ze śmiercią, chorobą, a w kontekście piosenki – z tkwieniem w osłabiającej relacji, od której trudno uciec.

Tańcz, jakby nikt nie patrzył

O ile pierwsze dwa utwory mają swój ciężar, o tyle w dalszej części płyty jest zdecydowanie jaśniej, nieco lżej i weselej. Tytułowy utwór „Nie umiem tańczyć” to jeden z tych, który ujmuje liryczną szczerością i melodyjną lekkością. „Ta piosenka i to, co dzieje się wokół płyty [nagrywanie teledysków, mini układ choreograficzny do „Nie biłeś się nigdy o mnie”], zaczęło otwierać mnie na ruch” – powiedziała Natalia Grosiak. To jednocześnie czuła zachęta, kierowana szczególnie do kobiet, by nie bać się ruchu i wyrzucać z siebie emocje właśnie poprzez intuicyjne poruszanie się – bez względu na to, jak zabawnie czy śmiesznie by się wyglądało. Wsłuchajcie się więc w miarowo rozwijającą się kompozycję oraz puls własnego ciała. Wyrzućcie to, co krępuje ramiona, biodra, nogi i tańczcie tak, jakby nikt nie patrzył.

Natalia Grosiak Mikromusic "Nie umiem tańczyć"
fot: Małe szare studio

Siebie ukochuję i pozostaję wierna sobie

Dobra relacja z drugim człowiekiem zaczyna się od dobrej relacji z samym sobą. Choć stwierdzenie to brzmi jak frazes, dużo w nim prawdy. Natalia o tym, co kryje się pod bezdennym pojęciem „miłości do siebie” opowiada w „Kocham do kości”. Mantrowy charakter piosenki podkreślają nie tylko partie grane na skrzypcach i wyrazisty, kołyszący bas, ale przede wszystkim tekst. Obie zwrotki, gdyby wyjąć je z muzycznej ramy, z powodzeniem mogłyby funkcjonować jako pełnoprawny wiersz w tomiku poezji. Zapisana w nich historia emanuje spokojem i przypomina przysięgę składaną na ślubnym kobiercu – z tą różnicą, że składana jest przede wszystkim sobie, a jej świadkiem jest ukochana osoba: „Do kości czuję, że Cię kocham/Tak jak samą siebie”.

„Nie umiem tańczyć” to płyta, która z jednej strony ma właściwości przytulające i kojące wobec trudnych emocji, a z drugiej przypomina o tym, że wszyscy jesteśmy ludźmi. Mamy więc prawo czuć, śmiać się, płakać, tańczyć, kochać, wątpić i szczerze się cieszyć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.