Angielska komedia romantyczna „W drogę!” z czasem nabiera rozpędu i staje się skuteczną odtrutką na późnojesienne klimaty.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Addie i jej siostra Deb wybierają się w liczącą ponad 600 kilometrów samochodową podróż na ślub przyjaciółki. Zgadzają się zabrać ze sobą poznanego w grupie na Facebooku Rodneya, który szybko okazuje się dziwakiem, ale przynajmniej ma ze sobą duży zapas owsianych ciasteczek. Początkowo wydaje się, że ich niewielki samochód okaże się wystarczająco pojemny, aby pomieścić całe rozgadane towarzystwo. Wszystko zmienia się, gdy siostry zostają zmuszone, by dołączyć do składu osobowego wycieczki dwóch spotkanych po drodze mężczyzn. Na nieszczęście, jeden z nich jest byłym chłopakiem Addie, a drugi jego nieznośnym i aroganckim przyjacielem. Wszyscy zastanawiają się, jak zdołają przetrwać wielogodzinną jazdę w pojeździe nie dającym ani odrobiny miejsca na prywatność.

W zmiennym tempie

„W drogę!” to powieść, która rozkręca się powoli. Czytając pierwsze rozdziały, można odnieść wrażenie, że najnowsza książka Beth O’Leary będzie pretensjonalnym romansem z zabarwieniem erotycznym. W retrospekcjach czytelnik poznaje historię miłosną głównych bohaterów. Chodzi w niej głównie o to, że ona jest seksowna, on seksowny, a każde z jakiś powodów boi się pokazać swoje zaangażowanie, bo jeszcze to drugie coś sobie pomyśli. Fabuła niby lekka i zabawna, ale dylematy kochanków bardziej przypominają miłosne cierpienia licealistów niż dobrą historię obyczajową, do jakich młoda pisarka z Londynu zdążyła swoich czytelników przyzwyczaić.

Jednak im więcej kilometrów na liczniku, tym robi się dojrzalej i ciekawiej. Klimat zaczyna przypominać ten, jaki znamy z dobrych, brytyjskich komedii, w których bohaterowie co prawda zaliczają żenujące wpadki, ale mają grono oddanych, zwariowanych przyjaciół gotowych pocieszyć ich w kłopotach. Ktoś się z kimś bez sensu przespał, ktoś inny beznadziejnie w kimś zakochał, wszyscy zawsze się spóźniają albo pojawiają na ważnych uroczystościach w nieodpowiednich ubraniach. Bywa poważnie i tragicznie, jednak w otoczeniu dobrych kumpli można się z tego pośmiać, a czasem, z braku lepszych pomysłów, niemile widzianego na weselu gościa przywiązać do krzesła.

Niebezpieczne związki

Jak każda opowieść drogi i ta opowiada o dojrzewaniu emocjonalnym bohaterów, by w końcu dotknąć spraw najważniejszych. O’Leary stawia nienachlane pytania o granice w relacjach międzyludzkich. Czy doradzając najbliższym przyjaciołom w sprawach sercowych zawsze mamy czyste intencje? Czy można się w kimś zakochać tak bardzo, że staje się to niszczące? I jeszcze, ile jest prawdy w wierszach i piosenkach namawiających do pogoni za miłością za wszelką cenę?

Choć najnowszej powieści O’Leary nie można uznać za jej najlepszą książkę, to jednak warto wybrać się z nią w drogę. Na początek trzeba zabrać ze sobą zapas owsianych ciasteczek na pociechę, a potem już akcja sama raźno toczy się z górki.

Beth O’Leary, „W drogę!”, Wydawnictwo Albatros

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.