Seksuolog i dziennikarz śledczy rozmawiają o mężczyznach kreujących się na macho. Jedna z lepszych książek, jakie znajdziecie obecnie na półkach w księgarni.

Tekst: Sylwia Skorstad

 

Mężczyzna zainteresowany głównie graniem na konsoli oraz popalaniem cygar okazuje swojej partnerce obojętność, na co ona reaguje pomysłem, by urozmaicić ich życie erotyczne. Chcąc odzyskać zainteresowanie partnera, kobieta proponuje seks z wykorzystaniem gadżetów. Ten, nie mając najmniejszej ochoty na łóżkowe zabawy, używa wobec niej strategii wyśmiewania. Pozornie oburza się, że partnerka ma tak ciasne poglądy na temat seksu i deklaruje, że jego interesują tylko naprawdę ostre zabawy, czyli na przykład kluby dla swingersów. Kobieta traci pewność siebie, a on może spokojnie wrócić do grania i palenia cygar.

To tylko jedna z historii, jaką przytaczają i rozbierają na czynniki pierwsze terapeuta Andrzej Gryżewski oraz reporter Artur Górski, znany między innymi jako autor serii „Masa o polskiej mafii”. Robią to z wyczuciem, humorem i empatią, co czyni trudny temat łatwym w odbiorze.

Fura, giwera i tajemnica

Gryżewski i Górski kreślą własną typologię polskich macho. Nie jest to klasyfikacja o ambicjach naukowych, raczej mini-przegląd stworzony na potrzeby uporządkowania rozmowy o twardych facetach.

Jest zatem macho budujący wokół siebie nimb siły, brutalności oraz bogactwa. Podrywa na furę i wakacje na luksusowy jachcie, seks uprawia szybko i bez czułości. Jest macho iluzjonista, czyli mężczyzna wycofany i obawiający się bliskości, który kobiety łapie na tajemniczość, niedomówienia oraz wymowne milczenie mające świadczyć o jego emocjonalnej głębi. Jest wreszcie macho będący u władzy. Ten wszystko musi mieć na ostro, bo nic innego mu nie przystoi.

Każdy z nich, żeby sprostać własnym oczekiwaniom, musi w łóżku posiłkować się chemicznym wsparciem. Gdy przychodzi co do czego, częściej ponosi porażkę, niż wygrywa, bowiem penis tym się różni od niedoświadczonej dwudziestolatki, iż nie działa na niego żaden bajer. „Twardziele”, o jakich rozmawiają Gryżewski i Górski, to postacie tragikomiczne.

Największa wada książki „Macho. Instrukcja obsługi” to jej objętość. Jest za krótka, zatem pozostaje mieć nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.

„Macho. Instrukcja obsługi”, Andrzej Gryżewski, Artur Górski, Wydawnictwo Prószyński i S-ka

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.