Zapraszamy na wycieczkę śladem kosmetycznych rytuałów na świecie. Będą ciepłe źródła, masaże i gorące kąpiele.
Tekst: Joanna Zaguła
Zimą chodzę co tydzień do sauny. Razem z koleżankami. I to jest nasz cykliczny rytuał. Obgadujemy wydarzenia z minionych dni, nakładamy maseczki i piękniejemy w oczach. Idą jednak ciepłe dni i zaczynam się zastanawiać, jakie inne rytuały kosmetyczne mogą nam posłużyć, kiedy nie będziemy już miały ochoty tak się wygrzewać. Przedstawiam więc małe zestawienie zabiegów z różnych stron świata. Dla tych, którzy chcą je odtworzyć we własnej łazience i dla tych, którzy szukają podróżniczych inspiracji.
Tahiti. Z tej wyspy pochodzi olej monoi. Wytwarza się go, macerując kwiaty gardenii w oleju kokosowym. Świetnie sprawdzi się w masażu twarzy i ciała, ale Tahitanki najczęściej używają go do olejowania włosów. To zabieg, który je wzmacnia, gdy są zniszczone i przesuszone. Dodatkowo ten olej wyrównuje koloryt skóry i pięknie pachnie, czym jednocześnie odstrasza komary.
Turcja. Łaźnia turecka, czyli hammam to chyba jeden z bardziej znanych rytuałów urodowych na świecie. Pobyt w niej zaczyna się od sauny (w domu wystarczy bardzo ciepły prysznic), potem następuje oczywiście zimny prysznic i złuszczający masaż rękawicami z użyciem czarnego mydła savon noir. To mydło potasowe z oleju z czarnych oliwek. Potem na skórę nakłada się maseczkę z glinki Ghassoul, która nawilża i ujędrnia. Na koniec zaś następuje masaż olejem arganowym.
Japonia. Od lat marzy mi się wizyta w onsen. Ta nazwa oznacza gorące źródła, ale też usytuowane nad nimi tradycyjne pensjonaty, które urządzone są najczęściej w ten charakterystyczny dla Japonii minimalistyczny i naturalny sposób. W japońskich basenach termalnych często można rozkoszować się błogą ciszą, słuchając ewentualnie muzyki fletu czy szumu fontann. Pamiętajcie jednak, że do większości z nich nie zostaniecie wpuszczeni, jeśli macie tatuaże.
Afryka. Ale nie tylko Afryka, bo też Indonezja czy Tajlandia to miejsca, gdzie praktykuje się okadzanie miejsc intymnych. Ta praktyka wywodzi się ze starożytnej Korei i jest uważana za sposób na oczyszczenie organizmu. Używa się w nim pary, ale też ziół (rozmarynu, bazylii, bylicy), a polega on na tym, że kobieta siada nad miską z gorącą wodą. Jego działanie nie jest udowodnione, a mimo to ostatnio zyskuje na popularności.