Rozluźnienie restrykcji związanych z pandemią COVID-19 to dla nas moment decyzji. Warto podejmować ją świadomie, a potem starać się bezpiecznie wrócić do życia społecznego.

Tekst: Sylwia Skorstad

okladka

 

Coraz więcej państw europejskich powoli łagodzi restrykcje związane z pandemią koronawirusa – Austria stopniowo otwiera sklepy i restauracje, Szwajcaria muzea, a Belgia sklepy inne niż te z niezbędnymi do życia artykułami. Norwegia oraz Niemcy etapami otwierają szkoły, Włochy i Hiszpania parki, a także publiczne ogrody. Polska zdecydowała się otworzyć parki, galerie handlowe, przedszkola i żłobki. Wróciły też rowery miejskie. Jest więc jak wrócić do życia społecznego. 

Jednocześnie rządy tych państw podkreślają, że restrykcje mogą być przywrócone, gdyby okazało się, że liczba zakażeń wzrośnie. Odpowiedzialni politycy nie twierdzą, iż wiedzą coś na pewno. Przyznają, iż są zmuszeni działać w sytuacji, w której brakuje im danych, a na szali są z jednej strony zdrowie, a z drugiej bezpieczeństwo ekonomiczne obywateli.

Nieznośne „nie wiem” mędrców

Choć zdolność do przyznania, iż nie wie się na pewno, jest teraz cechą mędrców, to właśnie „nie wiem” jest dla wielu z nas jednym z najbardziej męczących aspektów obecnej rzeczywistości. Kiedy to się skończy? Nie wiemy. Czy właściwą drogę w radzeniu sobie z pandemią obrała Szwecja, czy może raczej Niemcy? Nie wiemy. Czy wszyscy pójdziemy z torbami? Nie wiemy. Czy to bezpieczne posłać dzieci do szkoły, kiedy będzie szczepionka? Czy ktoś z naszych bliskich wciąż może poważnie zachorować? Nie wiemy, nie wiemy, nie wiemy! Halo, czy ktoś ma szklaną kulę?

Opinia przeciętnego Kowalskiego

Moment pierwszego poluźniania restrykcji jest szczególnie delikatny i interesujący z psychologicznego punktu widzenia. Gdy w danym kraju systematycznie spada liczba zdiagnozowanych dziennie chorych, a także pacjentów wymagających hospitalizacji, rządy decydują się na złagodzenie zakazów. Przeciętny Kowalski myśli wtedy tak: „system opieki zdrowotnej jednak się nie załamał, chorych nie było aż tak wielu, o co wy narobiliście tyle hałasu?”. Gdyby jednak restrykcje nie zostały wprowadzone i zgonów byłoby więcej, Kowalski jako pierwszy wskazywałby palcem winnych i domagał się ich ukarania.

Strategie podejmowania decyzji

Istotnym czynnikiem w podejmowaniu decyzji, czy i jak wrócić do życia społecznego, jest ich osadzenie w rzeczywistości, czyli to, jak definiujemy sytuację podczas procesu decyzyjnego. Tak zwany efekt sformułowania opisany przez psychologów Tversky’ego i Kahnemana to zniekształcenie poznawcze występujące w warunkach zagrożenia. Ci z nas, którzy skoncentrują się na ewentualnych zyskach, będą raczej unikać ryzyka. Ci, którzy będą myśleć o możliwych stratach, zaczną podejmować działania ryzykowne.

Jak to działa w obecnej sytuacji? Kiedy myślimy, że wdrażając środki ostrożności (na przykład często myjąc ręce, zachowując dystans społeczny, nie wychodząc z domu bez wyraźnej potrzeby), jesteśmy w stanie ocalić komuś życie, podejmujemy mniej ryzykownych działań. Jeśli natomiast w swoim podejściu do pandemii skupimy się na stratach (pogorszenie się sytuacji finansowej, rosnące bezrobocie, wzrost umieralności), będziemy skłonni ryzykować bardziej niż wcześniej.

Psychologiczny relatywizm 100 złotych

Niebezpiecznym zjawiskiem jest to, że wszyscy mamy tendencje do odczuwania strat silniej niż zysków. Profesor psychologii Ira Hyman tłumaczy to następująco: „Utrata 100 złotych boli bardziej, niż cieszy zyskanie takiej samej sumy. Podobnie perspektywa śmierci 10 członków twojej społeczności przeraża i choć myślenie o możliwości uratowania 10 istnień wydaje się równie istotne, to w praktyce ma mniejszą siłę oddziaływania na ludzką wyobraźnię.”

Kolejny niepokojący aspekt to fakt, iż z czasem liczby znaczą dla nas coraz mniej. Jeśli na początku pandemii przejmowaliśmy się doniesieniami medialnymi o każdym zgonie, dziś kolejne 10 czy 20 nie robi na nas tego samego wrażenia. Im więcej się stało, tym słabiej to do nas dociera. Oznacza to, że im dłużej zmagamy się ze wszystkimi niedogodnościami w życiu społecznym, tym mniej jesteśmy skrupulatni w stosowaniu się do niewygodnych reguł.

„Jak złapię koronę, no to złapię”

Psychologowie społeczni mają też dobre wiadomości – im bardziej przenosimy fokus z siebie na innych, tym większa szansa, że dla dobra wspólnego będziemy dbać o zdrowotne bezpieczeństwo. Przykładem może być szpitalny eksperyment przeprowadzony w Pensylwanii w roku 2011. Na plakaty z hasłem „Mycie rąk ochroni cię przed złapaniem infekcji” mało kto reagował. Kiedy jednak zmieniono slogan na „Mycie rąk chroni pacjentów przed infekcjami”, poziom higieny wzrósł znacząco.

Jest jednak pewien haczyk – odwoływanie się do dobra wspólnego nie działa na tych, których cechuje tak zwany „nastoletni egocentryzm”.

„Jak złapię koronę, no to złapię” powiedział pewien student w amerykańskiej telewizji, stając się w USA symbolem tych, którzy nie stosują się do zaleceń.

Zjawisko „nastoletniego egocentryzmu” zostało opisane przez psychologa Davida Elkinda . To poczucie bycia wyjątkowym i przekonanie, że powinno się być w centrum uwagi innych osób występuje u wielu nastolatków, by z czasem, zwykle, zaniknąć. Tłumaczy się nim między innymi wysoką śmiertelność kierowców w wieku od 15 do 24 lat. To najczęściej im zdarza się powodować groźne wypadki samochodowe pod wpływem alkoholu.

Badania nad tym rodzajem egocentryzmu prowadzono w roku 2018 na Uniwersytecie w Angers. Francuskich naukowców interesowało, jak postawy wpływają na strategie związane ze zdrowiem. Odkryli, że osoby prezentujące częściej od innych zachowania mogące narazić ich oraz innych na utratę życia i zdrowia posiadają iluzoryczne poczucie kontroli nad sytuacją. Im naprawdę wydaje się, że ich wyjątkowość roztacza nad nimi ochronny parasol.

Choć ten rodzaj egocentryzmu jest najbardziej charakterystyczny dla osób młodych, występuje we wszystkich grupach wiekowych. W sytuacji pandemii jest tak samo niebezpieczny, jak prowadzenie po pijanemu na ruchliwej drodze.

Na tę postawę jest tylko jeden sposób. Iluzoryczne poczucie kontroli można zredukować, prezentując wzięte z życia przykłady. Jeśli powiesz na przykład: „jako osoba chorująca na cukrzycę jestem narażona na ryzyko, więc jestem zmuszona poprosić się o zrezygnowanie z odwiedzin”, to powinno zadziałać.

Dwie osoby, dwie inne decyzje

Dwie osoby będące w dokładnie tej samej sytuacji, mieszkające w tym samym mieście, będące w podobnym wieku i sytuacji społecznej, mogą podjąć zupełnie odmienne decyzje związane z tym, jak wrócić do życia społecznego. Jedna powie na przykład, że chociaż męczy ją kaszel, to musi pójść do fryzjera, bo wygląda okropnie. A poza tym gospodarka runie, jeśli nie zaczniemy szybko zarabiać i wydawać pieniędzy. Druga zdecyduje chociażby, iż nadal będzie unikać komunikacji miejskiej, bo w grupie 10 pasażerów zawsze może być ktoś, komu jej decyzja jest w stanie oszczędzić wielu poważnych zdrowotnych kłopotów.

Obie mają w pełni racjonalne podstawy, by dokonać takiego, a nie innego wyboru. W której grupie ty się znajdziesz?

 

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.