W związku z corocznym sezonowym obniżeniem nastroju przypominamy różne filozofie szczęścia, które mają sprawić, że wasze życie będzie lepsze. Albo chociaż poprawić humor na dzisiejszy wieczór.
Tekst: Joanna Zaguła
Kiedy niskie temperatury i brak słońca sprzyjają napadom złego nastroju, szczególnie chętnie zwracamy się ku magicznym niemal repetom na dobry humor. Takie filozofie szczęścia przybywają do nas ze wszelkich stron świata, wieszcząc ostateczne rozprawienie się ze smutkami tego świata Zaczęło się od mody na hygge. Kiedy ogłoszono, że według badań psychologicznych, Duńczycy są najszczęśliwszym narodem świata. Odpowiedzią na to, skąd ta ich radość, w kraju, gdzie tak często pada i gdzie daniem narodowym jest kanapka, było właśnie to słowo – hygge. Oznacza ono przytulność, a osiąga się ją dzięki delikatnemu, rozproszonemu oświetleniu, miękkim tkaninom we wnętrzach i spędzaniu czasu razem z rodziną.
Potem poznaliśmy lagom, czyli szwedzką sztukę umiaru. Oznacza to tyle, co „nie za dużo i nie za mało”. Szwedzi radzą nam, byśmy ograniczali ilość przedmiotów, jakie są nam potrzebne do życia, ale zachowali w sobie potrzebę eksplorowania nowości.
Pozostając w Skandynawii, nadmieńmy jeszcze o fińskim kalsarikännit. To dość kontrowersyjna czynność polegająca na piciu alkoholu w samej bieliźnie. Dla tych, którym kojarzy się to raczej patologicznie, mamy rozwiązanie – picie grzanego wina pod kocem. Brzmi lepiej, prawda? Można powiedzieć, że to filozofia, według której szczęście może przynieść nam spędzanie wieczorów samotnie w domu. Miło nam, że nikt nas nie będzie oceniał.
Również ciepło i przytulnie ma być w domu według filozofii cosagach. Słowo i trend pochodzi ze Szkocji. Oznacza ono stan wygody, ciepła i przyjemności. Możemy go osiągnąć poprzez przebywanie we wnętrzach urządzonych w zgodzie z naturą – drewnem, lnem, wełną, opalanych kominkiem. To kolejny sposób na zaszycie się z dala od ludzi i centrum wydarzeń.
Japończycy zaś zachęcają nas do tego, by znaleźć piękno w niedoskonałych, zniszczonych wnętrzach według zasad wabi sabi oraz, by skupiać się na lubianej przez siebie pracy, nie mieć zbyt wysokich wymagań i mało jeść. Oto sztuka życia według ikigai. Cóż, nie jest już tak hedonistycznie, szkoda. Ale przynajmniej zdrowo.
A jak wam to nie wyjdzie, nie przejmujcie się, tylko zastosujcie niwy wynalazek z Danii – pyt. To słowo powinniśmy sobie powtarzać za każdym razem, gdy coś jest nie tak. Rozlała się herbata? Pyt… Nie mam czystych rajstop na dzisiaj do pracy! Pyt… Koleżanki robią lepsze kariery, mąż chudnie szybciej niż ja, zepsuł mi się samochód i mam kolejny siwy włos – pyt. Cóż, trudno, jakoś to będzie.