Pandemia postawiła nasze codzienne życie na głowie. Niepokoimy się, martwimy przyszłością, staramy prowadzić normalną egzystencję w niezwykłych okolicznościach. Czy wyjdziemy z tego kryzysu mądrzejsi? Czego nauczy nas koronawirus?
Tekst: Sylwia Skorstad
W trudnych sytuacjach odwołujemy się do swoich wcześniejszych doświadczeń i korzystamy z wbudowanych w nas mechanizmów obronnych. Zwykle wystarcza to do poradzenia sobie z sytuacją. Bywa jednak i tak, że w pamięciowej bazie danych nie mamy niczego, co pomogłoby nam gładko przejść przez nowy rodzaj kłopotów. W takim razie – czego nauczy nas koronawirus?
Schematy normalności
Doktor psychologii Eric Haseltine, były oficer wywiadu, zwierzył się na łamach „Psychology Today”, że kiedy w Iraku po raz pierwszy doświadczył bezpośredniego zagrożenia życia, to pomylił wystrzały z kierowanej w jego stronę broni z fajerwerkami. Miał za sobą odpowiedni trening, wiedział, czego się spodziewać, ale mimo tego, pierwsza interpretacja sytuacji, jaką podsunął mu mózg to: „wow, te pomarańczowe rozbłyski wyglądają jak halloweenowe psikusy”. Po tym doświadczeniu Haseltine zrobił specjalizację z neurologii i zainteresował się teorią izraelskich psychologów zwaną po angielsku „the normalcy bias”. Mówi ona o tym, iż w sytuacjach kryzysowych nie potrafimy właściwie ocenić ryzyka, bo wydaje nam się, że nie ma żadnego kryzysu, normalne życie toczy się dalej. Widząc na przykład akt przemocy zakładamy, że to musi być rodzaj umówionego wcześniej dla zabawy żartu, a słysząc o zbliżającym się kryzysie ekonomicznym staramy się myśleć, iż nie on dotknie nas bezpośrednio, a przynajmniej nie bardzo.
Czy to strzały, czy fajerwerki?
Im więcej mamy jednak różnych doświadczeń, tym łatwiejsze staje się dla nas przystosowanie się do nowych, niezwykłych okoliczności. Mogę tu przytoczyć przykład koleżanki, która dzieciństwo i młodość spędziła w Rosji, a dorosłość w jednym z krajów skandynawskich. Będąc pewnego razu na zagranicznej wycieczce, szła sama przez ciemny park, kiedy niedaleko usłyszała huki przypominające wystrzały z broni palnej. W pierwszej chwili zareagowała, korzystając ze swoich skandynawskich doświadczeń. „O, jak miło – pomyślała. – Zapewne już zaczynają się tu przygotowywać do obchodów Nowego Roku i wypróbowują fajerwerki.” W następnej chwili jednak górę wzięła „rosyjska” część jej natury, podpowiadając, że sytuacja jest niepewna i lepiej wziąć nogi za pas. Szybko wróciła do swojego hotelu.
Wniosek? Najlepiej jest zakładać, że schematy myślowe, jakimi się posługujemy, nie w każdej sytuacji będą wystarczające. Czasami wiemy tylko tyle, że nie mamy wystarczająco dużo informacji, aby odpowiednio ocenić dane wydarzenia. Zanim podejmiemy działania, powinniśmy zebrać więcej danych i na wszelki wypadek zachować ostrożność.
Bez paniki
Pandemia choroby wywoływanej przez koronawirusa z Wuhan postawiła nas w niezwykłej sytuacji. Jutro stało się niepewne, a tym samym zagrażające. W takiej sytuacji nie da się zachować pełnego spokoju. Nie mamy gotowych schematów na tego rodzaju kryzys, musimy je dopiero wypracować. Bez względu na to, kiedy i jak dokładnie to się zakończy, wszyscy nauczymy się czegoś nowego. Nasze bazy danych zostaną uzupełnione o unikatowe wzory zachowań. To dobra wiadomość.
Jest też więcej pocieszających informacji. W czasie drugiej wojny światowej Brytyjczykom udało się zachować spokój dzięki kilku prostym działaniom. Mimo codziennej presji, bombardowań, kłopotów z zaopatrzeniem, ludzie nie panikowali. Stało się tak, ponieważ swoje codzienne działania rozumieli jako część narodowej, odpowiedzialnej misji.
Doktor socjologii David Niven uważa, że w czasie pandemii koronawirusa możemy czerpać z doświadczeń Brytyjczyków i tak jak oni niegdyś:
– Stawiać się w roli żołnierzy na polu bitwy ze wspólnym zagrożeniem
Wykonując swoje codzienne obowiązki i nie poddając wątpliwościom, wypełniamy misję, jakiej ten kryzys wymaga. Pozostając w domu i unikając przez jakiś czas bezpośrednich kontaktów z innymi, pomagamy w zwalczaniu globalnego zagrożenia. Nie robiąc nic niezwykłego, robimy jednocześnie bardzo wiele. Zamiast skupiać się na myśleniu o tym, czego nam brakuje, co już strąciliśmy, a co jeszcze możemy stracić, skupmy się na myśleniu o tym, jak wiele dobra czynimy, chroniąc siebie, najbliższych oraz wszystkich wokół przed niebezpieczeństwem zachorowania.
– Nie słuchać plotek
Poszukując informacji tylko w sprawdzonych źródłach, porównując je ze sobą i krytycznie analizując, a także udostępniając innym, przyczyniamy się do zmniejszania negatywnych skutków kryzysu. Im więcej rzetelnych informacji posiadają ludzie, tym łatwiej jest im sobie radzić z niecodzienną sytuacją.
– Pielęgnować poczucie „bycia u steru”
W czasie stanów kryzysowych mamy wrażenie, że wszystko wymyka nam się z rąk. Jutro nie zależy już w pełni od nas, nasze stanowiska pracy są zagrożone, światowe rynki finansowe szaleją, kursy walut przyprawiają o zawrót głowy. Złości nas fakt, że niewiele możemy zrobić dla ludzi, którzy są nam drodzy, niepokoi perspektywa, iż pandemia stwarza zagrożenie dla zdrowia. Czyżby nic już od nas nie zależało? Wręcz przeciwnie. Wszystko zależy teraz od nas. Podejmujemy istotne decyzje każdego dnia, liczą się one teraz bardziej niż kiedykolwiek. To od nas zależy, czy zachowamy się odpowiedzialnie i dojrzale, czy nie.
Zatem – czego nauczy nas koronawirus? Z całą pewności świat po pandemii nie będzie dokładnie taki sam jak wcześniej, ale pamiętajmy, że to my go zbudujemy.