Czas zacząć szukać sobie zajęć na wieczory w domu. Bo książki i filmy w internecie przestają powoli wystarczać. My proponujemy czasochłonne dania na kolacje i obiady.

Tekst: Joanna Zaguła

Jeśli ktokolwiek jest zadowolony (choćby w minimalnym stopniu) z pogłębiających się ograniczeń, zmian prawych i izolacji, w której przyszło nam żyć, to będą to domatorzy. Wreszcie nie trzeba wychodzić z domu. Można zaszyć się na kanapie, pod kocem, na balkonie czy w wannie i robić to, na co zawsze mieliście ochotę. Czyli nic! Ale ile można nic nie robić. Prawda jest taka, że nawet najwięksi miłośnicy siedzenia w domu po kilku tygodniach izolacji czy kwarantanny mogą zacząć odczuwać jej negatywne skutki. To wcale nie jest to powód do żartów. Obciążenie psychiczne, z jakim przyszło nam się teraz mierzyć, odosobnienie i strach odcisną najprawdopodobniej dużo większe piętno i będą miały zdecydowanie bardziej długofalowe skutki dla naszych umysłów niż potencjalnie chorych płuc.

Dlatego warto znaleźć sobie jakieś angażujące zajęcie, które sprawi, że dni spędzane w domu będą mijać szybko i przyjemne. Dla jednych to sudoku, dla innych puzzle, niektórzy przeczytali już całą biblioteczkę, inni obejrzeli już wszystkie seriale. A domatorom proponuję czasochłonne dania. Popołudnia i wieczory spędzone w kuchni to coś nie tylko miłego, ale też poprawiającego humor i zdrowie. Są to bowiem dania zdrowe. No może nie są to najzdrowsze czasochłonne dania na świecie, ale przygotowane w domu będą naturalne i pożywne.

Zacznijmy od rosołu. Kto ma czas w tygodniu na wielogodzinne gotowanie zup? No, a jeśli zupa pyrka sobie w tle, podczas gdy my pracujemy – wtedy to się uda. Dla mnie w grę wchodzi tylko bulion warzywny, więc biorę 4 marchewki, 2 pietruszki, przekrojonego na pół selera, białą część pora i zalewam wodą. Dodaję liść laurowy, ziele angielskie i opaloną nad ogniem cebulę. Zalewam wodą i… wstawiam do piekarnika. Niech taki rosół gotuje się w 120 stopniach i powoli staje się esencjonalnym wywarem. Najpierw 2 godziny pod przykryciem, potem pół godziny bez. Dodajemy szklankę białego wina, 2 łyżki oliwy, sos sojowy i lubczyk, gotujemy jeszcze kilkanaście minut i decydujemy, czy jeszcze bardziej go zredukować.

A jak jest rosół, to musi być i makaron. Niekoniecznie do zupy. Może być na drugie danie. Na przykład z sosem pomidorowym albo z pesto pietruszkowym i tofu. Makaron robi się bardzo łatwo, ale bardzo długo. Na 1,5 szklanki mąki dajemy dwa jajka i sól. I wyrabiamy ciasto, aż stanie się gładkie i elastyczne. A zajmie to dłuższą chwilę, bo na początku jest dość twarde. Jeśli ciężko wam idzie, przykryjcie je ściereczką lub zawińcie w folię spożywczą i wróćcie do niego po kilku minutach. Wtedy gluten zacznie pracować i będzie łatwiejsze do ugniatania. Potem znowu je odstawiamy (na ok. pół godziny), wałkujemy, kroimy w paski i gotujemy do wypłynięcia w słonej wodzie.

Podobnie długo robi się pierogi. Jak? To pewnie wszyscy wiecie. Choć pewnie każdy ma inny przepis. Moja babcia do ciasta dawała gorącą wodę i olej, ale żadnych jajek. Potem się je zagniata, aż będzie gładkie, wałkuje, wykrawa szklanką kółka i napełnia farszem. Oprócz takiego do ruskich (twaróg z ziemniakami i cebulką) proponuję kaszę gryczaną z wędzoną śliwką albo bób z miętą. Bób oczywiście rozmrożony, bo to jeszcze nie sezon.

A jeśli macie dosyć polskiej kuchni, to zróbcie hummus. Ale taki od podstaw. Czyli zaczynamy dzień wcześniej. Namaczamy suchą cieciorkę w dwa razy większej ilości wody. Najlepiej niech tak zostanie na noc. Potem zmieniamy wodę i gotujemy ziarna przez 1,5 godziny. Gdy będą miękkie, odcedzamy i studzimy. W międzyczasie wstawiamy do lodówki szklankę wody z lodem, by była bardzo zimna. Następny krok to sezam. Około 3 łyżek wsypujemy na patelnię i prażymy, aż zacznie ładnie pachnieć i zbrązowieje. Często mieszamy i zdejmujemy z ognia, gdy tylko stwierdzimy, że jest gotowy, bo łatwo się przypala. Wsypujemy go do długiego naczynia do miksowania i blendujemy mocnym mikserem na gładką pastę. Dodajemy ząbek czosnku, sok z połowy cytryny, łyżeczkę kuminu (kopry włoskiego) i sól do smaku. Miksujemy i dodajemy cieciorkę. Dolewamy stopniowo zimną wodę, by pasta zyskała lekkość. Im zimniejsza woda, tym bardziej puszysty hummus.

No Comments Yet

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.