Redakcja Republiki Kobiet postanowiła sprawdzić, dlaczego skoro pracuje już prawie tyle samo kobiet co mężczyzn (tylko 10 proc. różnicy), to w domu nadal spełniamy się w głównej roli sprzątaczek i kucharek. Nasi partnerzy wyrzucają śmieci albo wzywają hydraulika. I często uważają, że większość obowiązków „samo się zrobi”.


Dwa ciężary

Według ostatnich badań CBOS, zarówno kobiety jak i mężczyźni zapewniają, że obie płcie są równe i powinny dzielić obowiązki domowe. Tak sądzi aż 96 proc. Polaków i Polek. – Ale to tylko deklaracje – mówi nam dr Joanna Mizielińska, socjolog i kulturoznawca, specjalistka od tożsamości płci. W rzeczywistości zaledwie 7 proc. mężczyzn zajmuje się gotowaniem. Aż 75 proc. domowych śniadań, obiadów i kolacji przygotowują kobiety.

– Mój mąż długo omijał kuchnię szerokim łukiem – potwierdza 38-letnia Maja, mama 6-letniego Jasia. – Uważał, że gotowanie jest niemęskie. Niemęskie jest również: prasowanie (robi to tylko 5 proc. panów i aż 84 proc. pań) oraz sprzątanie (6 proc. mężczyzn i 61 proc. kobiet). Jedyne, w czym chętnie wyręczają nas, to zakupy – robi je 12 proc. mężczyzn w porównaniu z 52 proc. kobiet. Widocznie przynoszenie wojennych łupów do domu leży w naturze prawdziwego samca.

– Podobnie myśli wielu facetów – potwierdza Mizielińska. Polki już od jakiegoś czasu zajmują się „męskimi” sprawami. Pracują, są lepiej wykształcone od mężczyzn. Ale jednocześnie wciąż dźwigają na barkach ciężar obowiązków domowych i opieki nad dziećmi. – Niedawno urodziłam córeczkę – opowiada 27-letnia Ania. – Tuż po porodzie musiałam zdawać trudny końcowy egzamin medyczny. Byłam bardzo osłabiona i chciałam, żeby mąż wstał w nocy do dziecka. Nie potrafiłam tego od niego wyegzekwować. Uważałam, że sam powinien się zorientować. W końcu to ja wstałam, ale byłam tak wściekła, że potem obrzuciłam go dziecięcymi zabawkami.

Żyjemy schematami

Jak to jest, że same godzimy się na taki układ? – Kobiety też mają podświadomy stereotyp – tłumaczy dr Mizielińska. – Nawet sobie nie uświadamiamy, że same myślimy schematami, które wpajano nam od dzieciństwa.

Wiele mówią o tym badania męskiej i damskiej tożsamości. Mężczyzna zapytany o to, jak postrzega samego siebie odpowiada, że przede wszystkim jako człowieka (26 proc.), męża (24proc.), mężczyznę (22 proc.), a nawet Polaka (22 proc), a dopiero na szarym, szarym końcu jako ojca – 2,5 proc. Kobieta natomiast poczuwa się głównie do roli matki (34 proc.), żony (29 proc.). Kobietą (14 proc.), człowiekiem i Polką czuje się rzadko (9 i 8 proc.).

– Zajmowanie się domem jest dla mnie naturalne – potwierdza Maja – Nie ma co kruszyć kopii o to, że jedno garnie się do domowych obowiązków, a drugiego one przerażają? No tak, tylko dlaczego tym, który się „garnie” jest zazwyczaj kobieta? Natomiast 27-letnia Asia, która mieszka z chłopakiem twierdzi, że poczuwa się do obowiązku sprzątania i gotowania, bo… mieszkanie należy do niej, a nie do ukochanego.

– Do tego, że kobiety mogą pracować przyzwyczajamy się już od stu lat – wyjaśnia socjolog. Wolniej odzwyczajamy się od roli „kury domowej”.  Mamy, nawet te pracujące, nadal uczą córki gotować i sprzątać, a synów pozostawiają w błogiej nieświadomości, jak przygotować zupę czy uprasować koszulę. Wielu mężczyzn zresztą zupełnie zapomina o obowiązkach domowych. Ponieważ nie muszą ich wykonywać, to nawet przestają mieć świadomość istnienia kurzu, śmieci, ziemniaków do ugotowania. Myślą, że „samo się robi”.

– Zresztą, kiedyś to trzeba było kurze pozamiatać miotłą, ugotować obiad na piecu, uprać w balii. Teraz mamy odkurzacze, kuchenki i pralki. O co tyle krzyku? Kobiety mogą sobie doskonale z tym poradzić same – dowodzi 26-letni Krystian.

Badania nad męskością

Niedawno zespół socjologów pod kierownictwem prof. Barbary Fuszary przeprowadził badania nad męskością. Okazuje się, że wielu mężczyzn, wykonujących zawody uważane za „kobiece”, czyli np. pielęgniarza, pracownicy przedszkoli, a nawet nauczyciele po pracy bardzo mocno odreagowują, np. szukają typowo „męskiego” hobby, chcą być macho. Boją się jak ognia tego, co kobiece. Także prac domowych i opieki nad dziećmi. Tu znowu mężczyźni co innego deklarują, a co innego robią. Mimo, że w badaniach powtarzają, że bycie ojcem jest ok, spoko i trendy, to i tak sami bardzo mało czasu spędzają ze swoimi dziećmi. Jeśli już, to zabierają je na rzadkie, ale intensywne, np. weekendowe „wypady”, albo dowożą z zajęć na zajęcia. Rzadko odrabiają z nimi lekcje, czy zajmują się na co dzień.

– A ci „herosi”, którzy postanowili przerwać karierę zawodową i zamiast swoich kobiet zająć się dziećmi, owszem, spędzają z nimi czas, bawią się, chodzą na spacery, ale najczęściej nie przyjdzie im do głowy odkurzyć czy zrobić obiad głodnej, wracającej do domu żonie – zauważa Mizielińska.

Jak ulżyć kobiecie, dźwigającej na swych barkach karierę i domowe obowiązki? Potrzebna jest praca u podstaw. Zaczynamy od… podręczników szkolnych. To ich autorzy, z uporem maniaka powielają dawne stereotypy. Mama z córką gotują, pieką i sprzątają, chłopcy mają swoje sprawy, a tata stoi na progu domu z teczką, gotowy do wyjścia do pracy. – Pomimo protestów środowisk kobiecych, niewiele się w tej kwestii zmienia od dziesięcioleci – mówi Mizielińska. Na zachodzie Europy bardziej dba się o edukację w tej mierze. I daje ona efekty. Ale praca u podstaw należy także do nas. Mam i tatusiów. „Nie ściel łóżka za synka, nie pierz mu skarpetek, nie podawaj każdego posiłku pod nos… Pokaż jak wyprasować koszulę, włączyć pralkę, usmażyć jajecznicę, wyślij na zakupy…” – słusznie zauważa dazk70, forumowiczka Republiki Kobiet.

tekst: Dominika Bieńkowska

Dyskusja o obowiązkach kobiet i mężczyzn trwa!

8 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.