Świetna akcja nakierowana na walkę z wulgarnymi „komplementami” nazywa i piętnuje catcalling oraz edukuje nastolatki i ich rodziców.
„Brałbym!” „Niezła dupa!” – Kto z nas słyszał takie zaczepki na ulicy? Okazuje się, że 80% z przebadanych warszawskich nastolatków było ofiarą, a 68% świadkiem takiego zachowania. Zdecydowana większość nie traktuje tego typu odzywek jako komplementu. To raczej powód to obaw. Prawie jedna trzecia młodych ludzi zmieniła nawet swój styl życia, by nie prowokować takich komentarzy. To dane ze strony akcji To nie komplement. To bardzo mądra i bardzo potrzeba kampania, która ma za zadanie walczyć z tak zwanym catcallingiem.
Co to jest catcalling?
Według definicji, którą znalazłam na wymienionej stronie to: molestowanie słowne, wygwizdywanie, wszelkie zaczepki o charakterze erotycznym, kierowane głównie do kobiet, lecz nie tylko, najczęściej spotykane na ulicy, stosowane wobec obcych przechodniów. Komentarze te najczęściej zawierają uprzedmiotowiony opis kobiecego ciała, sprowadzając rolę kobiety do obiektu seksualnego, a nie wartej poznania osoby z ciekawym charakterem.
Kto i dlaczego tak zaczepia?
Najczęściej panowie, którym wydaje się, że w ten sposób komplementują kobietę, być może młodzi chłopcy, którym wydaje się, że to dobry sposób na podryw. Zamiast najpierw odnieść się do innych cech (wewnętrznych!), porozmawiać, poznać się, zaczynają od bardzo agresywnego komentowania kobiecego ciała. A przecież mała jest szansa na to, by to się komuś spodobało. Większości z nas jest przyjemnie, jeśli komuś podoba się nasz biust czy pupa. Ale to jest miłe, gdy mówi to osoba bliska, taka, z którą i my mamy ochotę nawiązać taki erotyczny dialog. Gdy nasze ciało jest obiektem zainteresowania kogoś obcego, czujemy się zagrożone. Świadczą o tym cytowane na stronie kampanii historie dziewczyn.
Jak reagować?
Często nie sprzeciwiamy się agresorowi ze strachu. Jakaś mocna odpowiedź mogłaby sprawić, że wdamy się z nim w utarczkę, a to sytuacja stresująca, może przecież nawet zastosować przemoc. Nie zawsze łatwo jest więc zachować się tak, by dać do zrozumienia, że nie podoba nam się takie zachowanie. Jednak pomaga nam świadomość, że nie jest ono akceptowalne, że mamy prawo być niezadowolone z takiego „komplementu”. W tym właśnie pomaga nam ta kampania. W jej ramach będą się odbywać lekcje w szkołach, akcje na ulicach, a na jej stronie rodzice przeczytają, jak wspomagać dzieci narażone na catcalling i jak sprawić, by same nie stały się agresorami.
Więcej na Facebooku kampanii.