Trzeba to w końcu jasno i wyraźnie powiedzieć! Prawdą jest, że obserwujemy w codziennych sytuacjach życiowych wojnę płci. Z tym że jest to wojna jednej płci: żeńsko-żeńskiej. W obrębie gatunku homo sapiens nie ma większej nienawiści i zazdrości niż pomiędzy kobietami.
Warto przypomnieć tutaj znaną sytuację, która może służyć z naturalny eksperyment: oto na przyjęciu pojawiają się dwie panie, ale za to w jednej kreacji, tzn. w takiej samej, bądź baaardzo podobnej sukni lub z baaaardzo podobną torebką etc. Każdy kto był świadkiem takiej sceny lub, co gorsza, aktywną uczestniczką, wie, że nic dobrego z tej sytuacji wyniknąć nie może.
Inny przykład: Wiem, że powinnyśmy sobie pomagać. Ale mimo to nie potrafię i nie chcę pracować z kobietami. Faceci są dużo bardziej konkretni. Nie wywiną mi numeru z ciążą, nie mają napięcia przedmiesiączkowego i nie stroją fochów. W swojej firmie zatrudniam 80 proc. mężczyzn. Moją prawą ręką jest facet, choć równie dobrze mogłabym przyjąć na to stanowisko kobietę – przyznaje Karolina, 35-letnia właścicielka agencji nieruchomości.
Znane kobiety również nie chętnie mówią o innych kobietach. Krystyna Czubówna na stronach Wirtualnej Polski przyznaje: Najlepiej czuję się, gdy jestem jedyną kobietą w grupie. Nie ma intryg, walk podjazdowych, nieczystych gier. Choć mężczyźni podchodzą do pracy ambicjonalnie, nie rywalizują ze mną. To chwała wygrać z kobietą, ale porażka byłaby upokarzająca.
Natomiast, znana satyryczka, Maria Czubaszek, pisze na swoim blogu : Są kobiety i kobiety. I dlatego właśnie nie ciągnie mnie do Partii Kobiet. A kiedy jej założycielka, Manuela Gretkowska, mówi: „lepiej, że łączy nas wspólnota waginy niż wspólnota układów i kolesiostwa”, myślę, że taka wspólnota, to zdecydowanie za mało, żeby naprawdę było lepiej.
Szklany sufit
W literaturze psychologicznej i socjologicznej znane jest pojęcie szklanego sufitu, oznaczające niewidzialną barierę przeszkadzająca w rozwoju zawodowym – cierpią z tego powodu głównie kobiety, a powodem powstania tego ograniczenia jest wspomniana powyżej wojna jednej płci.
Z badań przeprowadzonych przez Instytut Spraw Publicznych w 2003 roku wynika, że 77% kobiet i 71% mężczyzn uznaje występowanie męskiej solidarności rozumianej jako skłonność do awansowania mężczyzn. Natomiast tylko 35% kobiet i 26% mężczyzn nie zgadza się ze stwierdzeniem, że kobiety nie popierają się w robieniu karier (Tikow i in. 2003). Nienawiść międzykobieca przenika wszystkie sfery życia od zawodowej przez towarzyską do prywatnej. Taka jest rzeczywistość społeczna kobiet. Zastanówmy się jaka jest tego przyczyna?
Interpretacja psychoanalityczna, czyli problemy z satysfakcją
Podstawą życia społecznego jest rywalizacja. Codziennie rywalizujemy z innymi ludźmi o różnorodne dobra: o wyższe stanowisko w pracy, o lepszy kontrakt, o większą liczbę cytowań, o bilety na koncert, o przychylność szefa etc. Wygrana rywalizacja przynosi satysfakcję – nie przyjemność. Często bowiem osiągnięcie sukcesu jest bardzo męczące i kosztowne. Mimo to po wygranej jest satysfakcja, to coś dla czego warto żyć. W tym względzie kobiety i mężczyźni mają zupełnie inne doświadczenia.
Dla mężczyzny satysfakcja wiąże się z zachowaniami i działaniami agresywnymi. Stąd w słowniku biznesu i sportu, a więc dziedzin, cały czas zdominowanych przez mężczyzn, tyle odwołań do słownika działań wojennych: stoczyliśmy ciężką walkę, przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny, musimy ciężko walczyć o klienta etc. Jednym słowem celem mężczyzny jest eliminacja drugiego mężczyzny. Stawką jest prestiż – źródło męskiej satysfakcji. Kobiety rywalizują inaczej. Dla nich celem jest pragnienie mężczyzny, a dokładniej, aby było ono skierowane na kobietę. Wtedy kobieta czuje się usatysfakcjonowana. Stąd w słowniku kobiet pojawia się wiele ocen zachowania i ubioru: jak ona wyglądała, a co mówiła, zrobiła wrażenie etc.
Paradoksalnie, męski stosunek do satysfakcji umożliwia powstanie wspomnianej męskiej solidarności – jako koalicji jednych mężczyzn przeciwko innym mężczyznom lub kobietom, co znajduje wyraz w dowcipach. Kobiety o solidarności raczej nie mówią. Po prostu relacja kobiety do jej satysfakcji wyklucza jakiekolwiek koalicje z innymi kobietami. Kiedy stawką jest pragnienie mężczyzny, nic innego się nie liczy.
Nieznośna konieczność powtarzania
Jak łatwo zauważyć powyższe zachowania powtarzają się w różnych sytuacjach a zatem mają naturę neurotyczną. Przecież wystarczy raz dobrze się ubrać, zrobić wrażenie. Należy to robić codziennie, aby nieustannie potwierdzać swój obraz w kobiecym lustrze społecznym. W tym sensie kobiecość jest pułapką, która określa zachowania niezbędne do tego, aby odczuwać satysfakcję. Powtarzanie tych samych zachowań do innych osób oznacza, że nie chodzi o konkretne osoby, ale o jakiś model, pewnego rodzaju uogólnienie. Historia rozwoju człowieka pokazuje, że każda kobieta rywalizuje z własną matką, a każdy mężczyzna z ojcem.
Jest to efekt złożonych dróg naszego rozwoju. Aby stać się niezależnymi osobami musimy oddzielić się od matki, przy czym fizyczne oddzielenie się prowadzi do oddzielenia psychicznego. Ponieważ jednak matka jest pierwotnym źródłem satysfakcji, oddzielenie, czyli w języku psychoanalizy-separacja prowadzi również do utraty satysfakcji. Nikt jednak dobrowolnie się na to nie zgodzi, a czego nie można dokonać w rzeczywistości można skompensować w fantazji. Jak już wspominałem kobiety i mężczyźni różnią się w swojej relacji do satysfakcji, teraz można uściślić to stwierdzenie: różnica polega na tworzeniu odmiennych fantazji mających na celu zniwelowanie separacji, a więc zatrzymanie utraconej satysfakcji. Mężczyźni nie zgadzają się w swojej fantazji na to, że satysfakcja jest im odebrana poprzez niwelowanie istnienia matki jako źródła satysfakcji. Natomiast kobiety utożsamiają się z brakiem satysfakcji i starają się ten brak wypełnić poprzez odgadywanie pragnienia matki. W dalszym rozwoju, w trakcie różnicowania się płci, poszukiwanie satysfakcji jest kierowane do rodziców płci przeciwnej, zgodnie z planem biologicznym. Powyższy mechanizm prowadzi do paradoksalnych, jak mogło by się wydawać efektów. Postawmy takie pytanie:
Dla kogo stroją się kobiety?
Kobieta jak magnes przyciąga spojrzenia, zwraca uwagę, podkreśla swoją obecność. Na pewno znacie sytuację, którą można by określić jako efektowne wejście. Czasami jest to nawet wejście smoka. Na przykład podczas spotkania towarzyskiego, pojawia się kobieta, lekko spóźniona, ale za to bardzo dobrze ubrana, wyposażona w donośny głos, momentalnie angażująca uwagę wszystkich obecnych. W takich sytuacjach zawsze znajdzie się jakiś pan, który pomoże przy zdjęciu płaszcza lub poda krzesło, zaproponuje drinka. Często się jednak zdarza, że pan ów przyszedł z inną panią i wtedy sytuacja może łatwo wymknąć się spod kontroli. Ale właśnie o to chodzi, nie o tego pana, ale o jego partnerkę o wywołanie jej zazdrości. Oczywiście powyższy przykład jest przerysowany, powie ktoś, to są kobiety fatalne, niezwykle histeryczne. Z pewnością tak jest, jednak większości kobiet maluje paznokcie, farbuje włosy, komplikuje swój strój, zakłada biżuterię – jednym słowem wyróżnia się.
Warto zapytać dla kogo to wszystko? Nasuwa się szybka odpowiedź – dla mężczyzn oczywiście. Otóż nie: po pierwsze i najważniejsze – dla kobiet. Kobiety stroją się dla kobiet. Aby pokazać im, że to one są najładniejsze, najzgrabniejsze, najcudowniejsze. Jakaż to bowiem satysfakcja zauważyć, że tej innej babie popruła się sukienka, lub poszło oczko w rajstopie i wszyscy to widzieli. Stąd duża popularność programów, w których komentuje się wygląd znanych osobistości – głównie płci żeńskiej i głównie z perspektywy – jak mogła coś takiego włożyć, przecież wygląda fatalnie. Oczywiście nie ma większej pożywki dla satysfakcji (nie)zwykłej kobiety niż stwierdzenie, że kobiety-gwiazdy, może i są sławne, ale za to nie mają gustu, czyli przegrywają w rywalizacji.
Interpretacja antropologiczna, czyli strategia przetrwania
W licznych badaniach antropologicznych podkreśla się fakt zróżnicowania funkcji, a co z tego wynika zachowań mężczyzn i kobiet. W większości kultur pierwotnych dominująca funkcję zajmują mężczyźni, co oznacza, że przebywanie z mężczyznami zapewnia kobiecie większe szanse na przetrwanie. W społeczeństwach opartych na dominacji mężczyzn, to oni decydują o losie kobiet. Jak pisze Brown o zwyczajach Czambulów z Nowej Gwinei: Normą było wielożeństwo, mężczyźni kupowali żony, byli silniejsi od kobiet i często je bili; nikt też nie wątpił, że to oni sprawują rządy.
Układ patriarchalny oznacza większą zależność kobiet od mężczyzn, co przyczynia się do traktowania innych kobiet jako rywalek na drodze do własnego dobrobytu. Zatem rywalizacja kobiet wiąże się z ogólną strukturą społeczną panującą w danej kulturze. W przypadku naszej kultury opartej na silnej (w prawie) zasadzie monogamii i patriarchalizmu dominująca pozycja mężczyzn oznacza przyjęcie przez kobiety strategii wykluczania innych kobiet w swoim życiu.
Rolę patriarchalizmu jako istotnego czynnika w tworzeniu kobiecej rywalizacji podkreśla Susan Weingner i in. (2006) w swoich badaniach dotyczących treści bajek kameruńskich, w których głównym motywem jest rywalizacja dobrej i złej kobiety. Oczywiście dobra zawsze wygrywa pozbawiając rywalkę wszelkich dóbr: męża, dzieci, a więc pozycji społecznej.
Nie inaczej jest w kulturze arabskiej, w której kobiety są jeszcze bardziej ograniczone przez prawo. Jak pisze Mary Jackson: Kobiety w tradycyjnych społeczeństwach islamskich muszą konkurować z siostrami, teściowymi, szwagierkami, współżonami a nawet konkubinami o względy mężczyzny, których mogą zostać pozbawione tak szybko, jak szybko zostały nimi obdarzone. Skoro rywalizacja istnieje również w zachodnim świecie, więc jak bardzo musi być ona powszechna, kiedy aprobata mężczyzny jest sprawą życia i śmierci?
W społeczeństwach matrylinearnych, tzn. takich, gdzie dziedziczenie uznaje się po linii żeńskiej, a ojca traktuje się jak obcego, bo niespokrewnionego, rola mężczyzn jest odmienna. Najbardziej znanym przykładem są badania Bronisława Malinowskiego (1957), który obserwując życie mieszkańców Wysp Triobrianda niedaleko Nowej Gwinei, stwierdził, że kultura tych plemion określa lepsza pozycję kobiet w związku małżeńskim. Bowiem rodzina żony jest odpowiedzialna za oddawanie części plonów i zysków z polowania dla jej męża. W takim układzie mąż zyskuje więcej na zawarciu związku małżeńskiego niż żona. Dobrobyt kobiety nie jest tak bardzo uzależniony od męża, jak u nas, zatem zawiść kobieca jest mniejsza. Stosunkowa łatwość uzyskania małżeństwa, jak i rozwodu, powoduje mniejsze napięcie w przypadku niepowodzenia związku. W omawianym społeczeństwie rywalizacja kobiet nie jest wzmacniania przez organizację społeczną, i chociaż Triobrindczycy również znają uczucia zazdrości, miłości i namiętności naruszającej ustalone prawa nie prowadzi to do powstania wojny jednopłciowej.
Kiedy kończy się wojna i kto jest winny?
Powyższe stwierdzenia mogą prowadzić do wniosku, że za stopień zaciekłości rywalizacji międzykobiecej odpowiedzialni są mężczyźni. Byłby to jednak wniosek nieprawdziwy. Kultura tworzy uwarunkowania, w których muszą odnaleźć się jej uczestnicy. Można postawić tezę, że kulturę tworzy historia relacji między ludzkich. Pojedynczy człowiek rozwija się poprzez uwewnętrznienie regulacji kulturowych, dlatego tak wiele zasad społecznych uważamy za oczywiste, bo czujemy, że są nasze własne. Jednak jak pisał Freud – kultura jest źródłem naszych cierpień, ograniczając sposób wyrażania naszych sądów i emocji. Uświadomienie opozycji pomiędzy kulturą a jednostką prowadzi do pytań o konieczność niektórych przynajmniej zasad i regulacji. Zatem opisywany stan rzeczy utrzymują zarówno mężczyźni jak i kobiety. Dzieje się tak z braku refleksji nad miejscem pojedynczego człowieka w kulturze. Dobrze ujęła to wspomniana Mary Jackson: Społeczeństwo, które antagonizuje kobiety i mężczyzn niszczy również relacje między kobietami.
Opisywane agresywne zachowania pomiędzy kobietami są przejawem patologii, którą można określić jako bark refleksji nad własnym losem. Innym źródłem patologii jest opisywana relacja kobiet i mężczyzn do własnej satysfakcji. Dopóki bowiem pojedynczy człowiek będzie podążał ścieżką satysfakcji wyznaczoną przez innego, dopóty każdej satysfakcji towarzyszyć będzie cierpienie.
Na zakończenie – kobieta do kobiet
(…) ja od zawsze trzymam się z facetami, bo koleżanki, które pojawiają się na mojej drodze okazują się zazdrosne, zawistne. Wśród znajomych mam tylko 3 dobre babeczki, jednak i one czasami ukazują swoją prawdziwą twarz. Kobietki skąd to się bierze ? Nie możecie wytrzymać presji ładniejszych, mądrzejszych koleżanek ? A może warto coś zmienić ? Zastanówcie się nad tym.. ;) Pozdrawiam część płci żeńskiej, która nie jest wredna dla reszty przedstawicielek.
tekst: Rafał Dziurla
Czy można prosić o bibliografię do powyższego artykułu?