Od zarania dziejów piękne ciało było niezwykle istotnym aspektem bycia kobietą. Choć przez wieki wzorzec ciała doskonałego ewoluował, to zawsze składały się na niego takie atrybuty, jak odpowiednie proporcje sylwetki, piękna skóra, zdrowa cera czy lśniące włosy.
Tekst: Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog
Szczególnym przejawem znaczenia wyglądu jest stereotyp „To, co jest piękne, jest też dobre”. Polega on na tym, iż łatwiej ufamy osobom atrakcyjnym, wierzymy w ich dobre intencje, uważamy je za bardziej interesujące i kompetentne.
We współczesnym świecie kultury europejskiej czy amerykańskiej, dominującym aspektem atrakcyjności fizycznej jest szczupły wygląd, a osobom, które go posiadają, przypisuje się szereg pozytywnych cech. Jakkolwiek nie istnieje jeden jedyny wzorzec kobiecej figury, który byłby preferowany przez wszystkich, w badaniach nad atrakcyjnością kobiet 70% osób wybiera sylwetkę drobną, o biodrach 10% szerszych niż klatka piersiowa i stosunku talia/biodra = 0,7. Przekładając te wymiary na wielkość ubrań, jest to w okolicy rozmiaru XS/S.
Polki niezadowolone z figury
Z moich własnych badań, przeprowadzonych w 2009 roku na ogólnopolskiej próbie wynika, iż przeciętna Polka waży 63 kg i ma 164,5 cm wzrostu. Wskaźnik BMI dla takich wymiarów wynosi 23 i jest to poziom odpowiedni, choć zbliża się do górnej granicy (powyżej 25 to już nadwaga). Mimo iż problem z nadwagą i otyłością nie wydaje się w Polsce tak palący, jak w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, to prawie połowa przebadanych Polek jest niezadowolona ze swojej wagi ciała. Bardziej lub mniej świadomie marzą o szczupłej sylwetce, z zazdrością spoglądając na koleżanki w rozmiarze XS.
Czy jesteśmy ponad to?
Jednakże dążenie do idealnej figury okazuje się problematyczne z wielu powodów. Oprócz rzeczywistych wyrzeczeń, które wiążą się ze stosowaniem diety oraz koniecznością ćwiczeń fizycznych, pojawiają się pewne psychologiczne utrudnienia. Choć tak bardzo cenimy piękno fizyczne, to jednak dążenie do idealnego ciała kojarzy się często z próżnością, małostkowością czy przyziemnością. Jest to po części konsekwencją silnie zakorzenionego stereotypu Matki-Polki, która poświęcając się dla rodziny nie ma czasu na dbanie o siebie – a niejednokrotnie jest po prostu „ponad to”. Nawet wychudzone modelki przekonują nas, że wcale nie stosują żadnej diety, a ich waga jest efektem świetnej przemiany materii. Znając podstawowe prawa biologii trudno jednak dać temu wiarę.
Niska samoocena wyglądu przekłada się bezpośrednio na zaniżoną samoocenę kobiety w innych sferach życia. Wiele badań wskazuje, że gdy kobieta czuje się atrakcyjna, wypada lepiej w przeróżnych zadaniach – interpersonalnych i intelektualnych. Idąc jeszcze dalej okazuje się, że im bardziej atrakcyjna czuje się kobieta, tym bardziej w taki właśnie sposób odbierana jest przez otoczenie. Działa to na zasadzie „samospełniającego się proroctwa” – zachowując się w określony sposób (np. będąc pewne siebie) wywieramy wpływ na to, jak widzą nas inni.
Atrakcyjność to stan umysłu
Atrakcyjność jest w każdej z nas – musimy tylko umiejętnie ją wydobyć. Czasem bodźcem do jej uwydatnienia jest zakochanie się, nowa sukienka, nowy balsam do ciała, zapisanie się na aqua aerobik. Jak wynika z moich badań, najdrobniejsze zabiegi będące przejawem naszej dbałości o ciało i dobry wygląd przekładają się bezpośrednio na dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne. Pierwszy krok daje zazwyczaj „efekt domina” – nawet małe zmiany – użycie modelującego sylwetkę balsamu czy zakup wymarzonej sukienki – stają się preludium do dalszych pozytywnych zmian, ze zmianą stylu życia włącznie.
Nie wstydźmy się zatem otwarcie mówić o tym, jak ważny jest dla nas dobry wygląd. Praca nad atrakcyjnością nie jest bowiem „tylko” dbaniem o urodę, lecz „aż” troską o swój dobrostan, a nierzadko i zdrowie.